Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.

15. FESTIWAL MUZYKI FILMOWEJ W KRAKOWIE - Relacja

Po dwuletnie przerwie spowodowanej pandemią Festiwal Muzyki Filmowej w Krakowie powrócił w swojej pełnej krasie. Krakowskie sale koncertowe zapełniły się widzami z Polski i Europy, którzy po trudnym okresie znowu mogli usłyszeć i zobaczyć koncerty muzyki filmowej na żywo. Bez wątpienia najważniejszymi wydarzeniami 15. już edycji festiwalu były dwa koncerty z muzyką Johna Powella. Brytyjski kompozytor miał być głównym gościem festiwalu w 2020 roku, który jednak -z oczywistych względów – się nie odbył Cierpliwość jak widać się opłaciła. I tak po wielu miesiącach oczekiwania możemy podzielić się z Wami wrażeniami z tegorocznego Festiwalu Muzyki Filmowej.

 

KILAR / GLASS

 

Festiwal rozpoczął się od koncertu poświęconego dwóm wybitnym kompozytorom – Wojciechowi Kilarowi i Philipowi Glassowi. Połączenie na pierwszy rzut oka niestandardowe, w istocie przecież bardzo naturalne. W pierwszej połowie koncertu, poświęconej polskiemu artyście, usłyszeliśmy jego II koncert fortepianowy, utwór z Portretu Damy oraz Orawę. Chociaż można by się pokusić o bardziej oryginalny utwór niż drugi koncert fortepianowy (może więcej muzyki filmowej?), bez wątpienia doświadczyliśmy znakomitego wykonania Aleksandra Dębicza na fortepianie oraz Sinfonietty Cracovii pod batutą Michael Riesmana. Ten ostatni zresztą w imieniu Philipa Glassa odebrał w tym roku Nagrodę Kilara. Szkoda, że Maestro nie pojawił się osobiście, osobowość dyrygenta stanowiła jednak gwarant wiernych wykonań w drugiej części, w której to dominowała muzyka Amerykanina. Ponownie można by się przyczepić do doboru utworów – wykonano choć piękne, to nieco wtórne Godziny, a z inną wampirzą kompozycją Kilara sparowano Draculę Glassa. Taka gra skojarzeń nie była chyba konieczna w obliczu możliwości zagrania wielu innych znakomitych utworów słynnego minimalisty. Niemniej uwagi takie można wrzucić do kategorii czepialstw, cały koncert stał bowiem pod znakiem pięknej muzyki wybitnych artystów – godne otwarcie festiwalu.

Relacja: Daniel Krause

SCORING4POLISH DIRECTORS: JERZY SKOLIMOWSKI

Po koncertach z muzyką do filmów Agnieszki Holland, Andrzeja Wajdy, Romana Polańskiego i Krzysztofa Zanussiego, przyszła pora na Jerzego Skolimowskiego. I tak podczas tego wieczoru usłyszeliśmy kompozycje takich twórców jak Krzysztof Komeda, Andrzeja Trzaskowskiego, Organka, Cata Stevensa, Tony’ego Banksa oraz Pawła Mykietna, którzy współpracowali z Jerzym Skolimowskim. Znalazł się nawet utwór Stanleya Myersa i Hansa Zimmera z filmu „Fucha”. Poza klasyczną muzyką filmową, nie zabrakło też piosenek z obrazów polskiego reżysera.

Podczas tego wieczoru wręczona została także festiwalowa nagroda za Polską Ścieżkę Dźwiękową Roku oraz FMF Young Talent Awards. I tak tegoroczne nagrody odebrali  Wojtek Urbański (Polska Ścieżka Dźwiękowa Roku 2021 za film Hiacynt) oraz Ignacy Wojciechowski (FMF Young Talent Award 2022 za nową i specjalnie skomponowaną na potrzeby konkursu ścieżkę dźwiękową do jednej ze scen również z filmu Hiacynt). Obie te kompozycje mogliśmy usłyszeć podczas tego koncertu na żywo.

COMPOSERS 4 UKRAINE

 

Świat kultury i sztuki nie może obojętnie patrzeć na to, co dzieje się za naszą wschodnią granicą. Dlatego też w tegorocznej edycji FMF znalazło się również miejsce na symboliczny gest w kierunku Ukrainy broniącej się przed rosyjską inwazją. Composers4Ukraine był nie tylko politycznym manifestem, ale również wyrazem wsparcia dla ukraińskich środowisk artystycznych. Żywym tego dowodem było zaangażowanie muzyków z orkiestry ІNSO-Lviv do wykonania utworów składających się na program tego koncertu. Przy wsparciu lokalnych chórzystów z Pro Musica Mundi zatopili oni zgromadzonych w ICE odbiorców w melancholijnej, refleksyjnej atmosferze.

Koncert rozpoczął się i zakończył od wykonania hymnu państwowego Ukrainy, co było miłym ukłonem w kierunku muzyków oraz gości ukraińskiego pochodzenia. Reszta programu oscylowała już głównie wokół  repertuaru filmowego. I właśnie do wyboru wykonanych utworów można mieć największe zastrzeżenia. Nazwiska kompozytorów takich jak Howard Shore, Elliot Goldenthal czy John Williams mogły zapewnić odpowiednią przestrzeń do skonstruowania różnorodnego, ale nie odcinającego się od wojennej tematyki programu. Organizatorzy postawili jednak na klimatyczne, choć trudne w odbiorze partytury, co skutkowało wdzieraniem się w niektóre fragmenty marazmu oraz monotonii. Żywym przykładem niech będzie Agnus Dei Howarda Shore’a, który na kilkanaście minut pogrążył audytorium w liturgicznych, sennych nastrojach. O ile taki wybór można racjonalnie wytłumaczyć w kontekście idei koncertu, to pojawienie się w programie fragmentów Marzyciela Jana A.P. Kaczmarka wymyka się jakiejkolwiek logice.

Composers4Ukraine był miłym gestem wykonanym w kierunku ukraińskich środowisk twórczych. Jako symbol polsko-ukraińskiej przyjaźni spełnił swoją funkcję, ale nie doszukiwałbym się w tym wydarzeniu żadnej artystycznej głębi. Takową zabił zbyt chaotyczny program koncertu.

Relacja: Tomasz Goska

SŁOWIŃSKA AUKSO KONIECZNY

4. dzień 15. Festiwalu Muzyki Filmowej w Krakowie został poświęcony twórczości jednego z najbardziej zasłużonych kompozytorów polskiej muzyki rozrywkowej i filmowej – Zygmuntowi Koniecznemu. W sali audytoryjnej ICE Centrum Kongresowego publiczności zaprezentowano program Słowińska/AUKSO/Konieczny. W odróżnieniu jednak od poprzednich koncertów, na które składały się w dużej mierze premierowe wykonania i aranżacje, piątkowy koncert był powtórką występu z NOSPR z 2018 roku, z analogicznym składem i programem. Trudno jednak było wyobrazić lepszy hołd z okazji 85. urodzin Koniecznego. Słowińska/AUKSO/Konieczny to przysłowiowy strzał w dziesiątkę. Zaangażowano cenioną polską wokalistkę Joanna Słowińską, orkiestrę smyczkową AUKSO pod batutą Marka Mosia oraz kwintet Stanisława Słowińskiego. W programie znalazła się większość najważniejszych utworów polskiego kompozytora, począwszy od jego piosenek z czasów Piwnicy pod Baranami, przez muzykę teatralną, na muzyce filmowej kończąc; ujęte w format koncertu poezji śpiewanej. Sporo miejsca poświęcono jego współpracy z legendą polskiej sceny Ewą Demarczyk – 6 usłyszanych w ICE Centrum Kongresowym kompozycji pochodziło z płyty Ewa Demarczyk śpiewa piosenki Zygmunta Koniecznego, wydanej jeszcze w latach 60. Można mieć jedynie zastrzeżenie co do tego, że jak na koncert odbywający się w ramach koncertu muzyki filmowej, de facto niewiele było tu muzyki napisanej na potrzeby kina. Jej najważniejszym reprezentantem była Piosenka Weroniki, skomponowana do znakomitego filmu Jana Jakuba Kolskiego Jancio Wodnik Nie może to jednak przysłaniać walorów przedsięwzięcia. Paradoksalnie, mimo kameralnej formy, udało się artystom utrzymać swoisty rozmach. Wynikało to zwłaszcza z charakterystycznego i pełnego siły śpiewu Słowińskiej zestawionego z charyzmatycznymi smyczkami Aukso. Nie bez znaczenia pozostawały pomysłowe, a nawet przebojowe, aranżacje, dzięki którym nawet bardziej leciwe utwory Koniecznego zyskały świeżość i nowy blask. Szczególną uwagę przykuły stylizowane na żołnierską przyśpiewkę Wiersze wojenne, nasączone klimatem Podhala Niech nikt nad grobem mi nie płacze czy wreszcie wielki klasyk z repertuaru Haliny Wyrodek i zarazem, w moim odczuciu, najlepszy kawałek Koniecznego – Ta nasza młodość. Piątkowy koncert zakończyły zasłużone owacje na stojąco. Co ważne, jakby z pewną skromnością, z boku sali występu wysłuchiwał gość specjalny, nie kto inny, jak sam Zbigniew Konieczny. Możliwość podziwiania tak zasłużonego kompozytora i jego muzyki z pewnością dodawała przedsięwzięciu dodatkowego smaku i pewnej nuty ekscytacji. Nie pozostaje zatem nic innego, jak czekać na kolejne koncerty monograficzne podczas następnych odsłon FMF.

Relacja: Dominik Chomiczewski

THE MUSIC OF JOHN POWELL

Nie uwłaczając innym artystom, ale bez wątpienia John Powell był najważniejszym gościem 15. Festiwalu Muzyki Filmowej w Krakowie. I dlatego też najważniejszym jego wydarzeniem był długo wyczekiwany monograficzny koncert, który odbył się w Sali Audytoryjnej imienia Krzysztofa Pendereckiego w Centrum Kongresowym ICE. Był to z pewnością jeden z lepszych koncertów w piętnastoletniej historii festiwalu, a już bez wątpienia najzabawniejszy. I chyba jedyny, w którym kurczaki grały aż tak ważną rolę.

Na specjalną uwagę i pochwałę zasługuje forma prowadzenia tego koncertu. John Powell nie był tylko gościem specjalnym tego wieczoru, ale także wcielił się w rolę gospodarza. Z typowym dla siebie brytyjskim humorem zapowiadał kolejne utwory i opowiadał ciekawe, zabawne i ironiczne historie związane z nimi. Muzykę tradycyjnie wykonywali muzycy Sinfonietty Cracovia i Chóru Polskiego Radia. Dyrygentem był zaprzyjaźniony z kompozytorem i znany z poprzednich edycji festiwalu Gavin Greenaway. Łatwo można było odczuć podobne poczucie humoru i chemię między kompozytorem a dyrygentem. Obaj, zresztą, wpadli na świetny pomysł, jak poradzić sobie z barierą językową. Zamiast tłumaczyć wszystko z angielskiego na polski, John Powell i Gavin Greenaway mieli przygotowane tablice po polsku, które miały sugerować publiczności. jak mają reagować na historie i dowcipy prowadzącego. Pomijając oczywiście względy komiczne, było to też bardzo praktyczne rozwiązanie. Zwykle tłumaczenie z angielskiego na polski przedłuża i wybija z rytmu festiwalowe koncerty i wydarzenia.

Nie tylko forma prowadzenia była świetna, ale również sama muzyka. Trzeba przyznać, że koncerty monograficzne, jeden kompozytor i kompilacja z jego twórczości, są najlepszą formą prezentowania muzyki filmowej. Tym bardziej, jak ma się tak utalentowanego kompozytora z bogatą filmografią jak John Powell. Na kolejną pochwałę zasługuje dobór utworów. Zważywszy, że sporą część filmografii Anglika stanowią animacje, bardzo łatwo można byłoby zrobić koncert opierający się wyłącznie o kino rysunkowe. I choć tego wieczoru usłyszeliśmy utwory z Jak wytresować smoka 2 i 3, Fernando, Rio 2 oraz Uciekających kurczaków to nie zabrakło też kompozycji wykraczających poza świat animacji, a nawet muzyki filmowej. Dla przykładu tego wieczoru usłyszeliśmy przejmujące Victory Is Ours z A Prussian Requeim oraz fragment z opery An Englishman, an Irishman and a Frenchman którą przed laty John Powell i Gavin Greenaway razem napisali.

Kolorytu i różnorodności całego wieczoru dodały występy sceniczne i wokalne Holly Sedillos. Siłę jej głosu mogliśmy usłyszeć we wspomnianej operze, ale jej prawdziwy talent błyszczał w wykonaniu i prezentacji piosenki Poisonous Love z filmu Rio 2 oraz Chicken Pott z Solo: A Star Wars Story. W obu przypadkach mieliśmy do czynienia ze światowymi premierami. Szczególnie kawałek z Solo zasługuje na szczególną uwagę i dłuższe wytłumaczenie. W filmie wykonywany on jest przez kosmiczny duet na luksusowym statku złoczyńców. John Powell powiedział, że musiał go skomponować przed rozpoczęciem zdjęć, w oparciu o projekty graficzne. Wygląd jednego z kosmitów skojarzył mu się z kurczakiem i tak powstał kawałek Chicken Pott który, mówiąc w skrócie, opisuje, jak jeden z artystów chce zjeść drugiego. I aby w pełni oddać specyfikę sceny,koło solistki ustawiono smażonego kurczaka wbitego na mikrofon. Następnie Holly Sedillos zaśpiewała rzeczony duet przyjmując też rolę nabitego kurczaka. Było to bardzo oryginalne wykonanie, a już z całą pewnością najzabawniejsze w historii krakowskiego festiwalu.

Z Solo: A Star Wars Story  zagrane zostało jeszcze romantyczne Lando’s Closet i przygodowe Mine Mission które doskonale oddają, jak różnorodna potrafi być muzyka Johna Powella. Odegrano również zwariowaną i przygodową suite’a z Wyścigu Szczurów, a także thrillerowy temat z Tożsamości Bourne’a Wykonanie tych wszystkich utworów stało na bardzo wysokim poziomie. John Powell wielokrotnie chwalił Sinfoniettę Cracovia i Chór Polskiego Radia, zaznaczając przy tym, jak niełatwe jest wykonywanie wielu z nich na żywo.

Jedyną uwagą co do rzeczonego koncertu może być to, że nie trwał on dłużej. Przed występem John Powell został laureatemnagrody im. Wojciecha Kilara. Przyjmując ją kompozytor żartował, że zaraz się okaże, czy rzeczywiście na nią zasługuje. Pod koniec chyba już nikt nie miał co do tego wątpliwości. Wspominając najjaśniejsze wydarzenia historii FMF, ten koncert na pewno będzie się do nich zaliczał. I nie jest to żadne stwierdzenie na wyrost. Trudno nam wszak uwierzyć, że ci, którzy mieli okazję być na tym koncercie, po dziś dzień nie słuchają chociażby Building the Crate z Uciekających kurczaków krakowska publiczność dwukrotnie mogła usłyszeć wykonanie tego świetnego utworu (zagrany został na bis). Idealnie wpisał się w formę tego niezwykłego koncertu, na którym wszak kurczaków nie mogło zabraknąć.

Relacja: Maciej Wawrzyniec Olech

John Powell oraz Redakcja FilmMusic.pl i Przyjaciel

Fotografia: Monika Stolarska

 

FMF4KIDS: JAK WYTRESOWAĆ SMOKA – LIVE IN CONCERT

 

Podczas sobotniego koncertu monograficznego Johna Powella można było odczuć, jak publiczność entuzjastycznie reagowała na utwory z Jak wytresować smoka 2 i 3. Ale to nie był koniec smoczych atrakcji. Następnego dnia czekała na nich przepyszna .wisienka na torcie – koncert symultaniczny z muzyką do pierwszego filmu z trylogii.

Jak sama nazwa wskazuje, niedzielny koncert skierowany był też dla dzieci. Tego typu wydarzenia są już częścią festiwalowej tradycji. Co ważne, jak co roku pozytywnie zaskakują tym, jak grzecznie zachowuje się najmłodsza publiczność. Nie inaczej było w tym roku. W tym miejscu redakcja FilmMusic.pl pochwala rodziców, którzy już od najmłodszych lat odpowiednio edukują swoje pociechy. Podwójny szacunek należy się też dzieciom za ich cierpliwość. O ile dzień wcześniej mieliśmy płynnie prowadzony koncert przez Johna Powella, tym razem wróciliśmy na stare tory. Z jednej strony zrozumiałe jest, że nie wszyscy (a już w szczególności dzieci) muszą znać i rozumieć angielski. Jednak prawdą jest, że tłumaczenie na żywo przedłużyło wyczekiwanie na koncert. Podobnie jak wyczytywanie sponsorów. Oczywistym jest, że festiwal potrzebuje sponsorów. Z drugiej strony, trudno nam sobie przypomnieć, kiedy ich lista była aż tak długa.

Po prawie czterdziestominutowym wstępie, z uwzględnieniem podziękowań dla Krakowskich Wodociągów, w końcu przyszła pora, aby przenieść się do Berk. Trudno napisać coś nowego, nie popadając w superlatywy z poprzedniego wieczora. Miłośnikom muzyki filmowej nie trzeba tej ścieżki przedstawiać. Jej przygodowa natura, bogactwo tematyczne, świetne orkiestracje i w końcu prezentacja w obrazie, wprost idealnie nadają się na tego typu koncerty. Jest to nie lada wyzwanie dla muzyków. Na szczęście Chór Filharmonii Krakowskiej i Orkiestra Akademii Beethovenowskiej pod batutą Ernesta van Tiela stanęła na wysokości zadania. I na pewno niejednemu serce zaczęło szybciej bić, kiedy usłyszeli Test Drive podłożone pod obraz na żywo.

Podsumowując, był to kolejny wspaniały koncert, ze wspaniałą muzyką, świetnie zamykający tę edycję festiwalu.Aż chciałoby się więcej – w końcu mamy jeszcze dwie części Jak wytresować smoka. Mając na uwadze tradycję koncertów z  Władcy Pierścieni  można byłoby kontynuować tę smoczą przygodę. Tym bardziej, że potencjał w muzyce Johna Powella jest ogromny. Zrozumiemy jednak, jeżeli FMF postanowi dać odpocząć smokom. I pozwoli m spać pod Wawelem, aż przyjdzie czas, aby je znowu obudzić.

Relacja: Maciej Wawrzyniec Olech

Redaktor Maciej Wawrzyniec Olech jak zawsze bardzo aktywny.

FMF – PANELE DYSKUSYJNE

Na Festiwal Muzyki Filmowej w Krakowie nie składają się wyłącznie wieczorne koncerty. To także spotkania z gośćmi FMF-u, panele dyskusyjne oraz liczne warsztaty. Co więcej, FMF oferuje możliwości spotkania miłośników muzyki filmowej z całego świata. Nie inaczej było w tym roku, gdy po pandemicznej przerwie mogliśmy ponownie docenić spotkania na żywo.

Wszystkie spotkania i dyskusje odbywały się w Pałacu Potockich na krakowskim rynku. Jest to bardzo dobra lokalizacja, choć podczas spotkania z Johnem Powellem pomieszczenie było troszeczkę za małe. Na wszystkie inne idealnie się nadawało. Mamy jednak nadzieję, że podczas następnej edycji nałożone zostaną jakieś zasłony na okna, gdyż połowę zdjęć z tego miejsca mamy prześwietlone. I nie jest to tylko nasza opinia, ale też innych fotografów, z którymi mieliśmy okazję rozmawiać.

W tym roku także redakcja filmmusic.pl miała własny panel w ramach Forum Audiowizualnego. Z okazji 15-lecia istnienia strony i prezentacji jej nowej szaty graficznej, zorganizowaliśmy panel dyskusyjny pt. EWOLUCJA CZY REWOLUCJA? JAK NA PRZESTRZENI LAT POLSKIE PORTALE INTERNETOWE KSZTAŁTOWAŁY ŚWIADOMOŚĆ O MUZYCE FILMOWEJ. Wzięli w nim udział nasi redaktorzy Tomasz Goska, Paweł Stroiński, a także Adam Krysiński z soundtracks.pl, kompozytor Maciej Dobrowolski oraz dyrektor programowy FMF-u Robert Piaskowski.

Ciekawie prezentował się też panel z kompozytorem i stałym bywalcem festiwalu Gary’m Marlowem pt. EVERYTHING WILL CHANGE: HOW TO MAKE A SCIENCE FICTION SCORE AND A MIND BLOWING ALBUMN na przykładzie niezależnego niemieckiego filmu science-fiction Everything Will Change Gary 'ego Marlowe, wraz z odpowiadającym za miks Hansem-Martinem Buffem, opowiadali o pracy nad tą ścieżką dźwiękową. Było to na pewno interesujące spotkanie, szczególnie dla tych, którzy lubią muzyką elektroniczną.

 

Jako że głównym gościem festiwalu był John Powell, to nie mogło zabraknąć także spotkania z nim. Właściwie to odbyły się dwa spotkania, jedno sobotnie w ramach Forum Audiowizualnego w Pałacu Potockich, a drugie niedzielne w ramach Krakowskiej Strefy FMF, na świeżym powietrzu, przed Galerią Krakowską. I oba spotkania nie mogły być bardziej różne. To w Pałacu Potockich miało tradycyjną formę ciekawego wywiadu i dyskusji z Johnem Powellem, jego asystentem Batu Senerem oraz Holly Sedillos. Natomiast w przypadku niedzielnego eventu postanowiono na trochę lżejszą formę.O ile już wcześniej John Powell udowodnił, że ma specyficzne, brytyjskie poczucie humoru, o tyle prowadzone przez Piotra Krasnowolskiego w niedzielne popołudnie spotkanie nie do końca trafiło do kompozytora i publiczności. Ogólne pytania, które można byłoby zadać pierwszej lepszej osobie i przeciąganie dowcipów, stworzyły dziwną atmosferę. Z jednej strony nie ma nic złego w lekkiej formie prowadzenia wywiadu, ale z drugiej strony pytanie się kompozytora, czy w utworze z Prussian Requiem chór śpiewa „victory is ours” czy „victory is dupa”(w tłumaczeniu „zwycięstwo jest nasze” i „zwycięstwo to dupa”)  jest po prostu niesmaczne i cokolwiek żenujące.

Na szczęście pod koniec tego spotkania John Powell podpisywał swoim fanom płyty. A zaznaczyć trzeba, że kolejka była bardzo długa. Tym samym wynikło też coś dobrego z tego panelu. I właściwie tylko to niedzielne spotkanie było rysą na ciekawym tegorocznym programie dyskusyjnym.

Relacja: Maciej Wawrzyniec Olech

Podsumowując 15. Festiwal Muzyki Filmowej w Krakowie, przede wszystkim cieszymy się, że po pandemicznej przerwie znowu mogliśmy tu wrócić. Mieć możliwość słuchania muzyki filmowej na żywo, a także spotykania się z osobami, które dzielą naszą pasję. Jesteśmy tym bardziej podekscytowani, bo w momencie publikowania tego tekstu wiemy, kiedy odbędzie się 16. edycja FMF. W takim razie nie pozostaje nam nic innego, jak napisać – do zobaczenia w przyszłym roku!

Najnowsze artykuły

Komentarze