Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Kenji Kawai

Kidō Keisatsu Patlabor 2: The Movie (Patlabor 2: The Movie)

(1993/1996)
-,-
Oceń tytuł:
Maciej Wawrzyniec Olech | 31-07-2015 r.

W świecie fantastyki Mamoru Oshii zdążył na stałe zapisać się złotymi literami. Wszystko za sprawą Ghos in the Shell będącego dla wielu nie tylko jednym z najlepszych anime, ale i produkcji science-fiction XX. wieku. To istne opus magnum w filmografii reżysera z Kraju Kwitnącej Wiśni. Nie tylko zresztą dla niego, ale i dla odpowiedzialnego za muzykę i stale współpracującego z nim Kenji Kawaia. Ghost in the Shell wraz ze ścieżką dźwiękową zyskały sławę i uznanie poza granicami położonego na wyspach kraju. Współpraca obu panów trwa nieprzerwanie po dziś dzień i wcale nie zaczęła się od słynnego na całym świecie anime. W samej Japonii zyskali wcześniej popularność głównie za sprawą serialu, a potem filmu (animowanego oczywiście) Patlabor o policji przyszłości, gdzie naturalnie nie mogło zabraknąć popularnych w tym kraju mechów.

Po sukcesie pierwszego filmowego Patlabora było tylko kwestią czasu, kiedy ukaże się kolejna część. Co też nastąpiło po dokładnie czterech latach w 1993 roku, czy lina dwa lata przed premierą Ghost in the Shell. Dlaczego te daty i liczby są tak ważne? Ano zarówno w Patlabor 2: The Movie, zarówno w anime, jak i w ścieżce dźwiękowej, można dostrzec i usłyszeć kształtowanie się stylu, który później dobitnie rozwinie się przy Ghost in the Shell oraz także w późniejszych pracach Oshiego i Kawaia. Nie wspominając o tym, że mamy do czynienia z naprawdę dobrych filmem i soundtrackiem, który doprawdy warto znać.

Widząc policyjnego mecha, wiele osób może niepotrzebnie zaszufladkować ten film, w grupie tych o walczących ze sobą maszynach, których w Japonii nie brakuje. Nic bardziej mylnego, zważywszy że w większości swoich filmów science-fiction Mamoru Oshii chce nam coś więcej przekazać, nie raz zagłębiając się w filozoficznych rozważaniach. W Patlabor 2: The Movie Japonia zagrożona jest groźnymi atakami terrorystycznymi. Oddział policji używający ogromnych robotów zwanych Laborami, musi stawić czoła tym atakom. Jednocześnie czyha drugie niebezpieczeństwo. Wojskowi widząc narastający strach starają się wprowadzić w kraju stan wojenny. I temu zagrożeniu demokracji nasi policjanci muszą zapobiec.

Obraz Mamoru Oshiego bardzo realistycznie ukazuje jak może funkcjonować państwo, czy też bardziej nie funkcjonować, w obliczu terroryzmu. Widzimy też jak niektórzy mogą próbować wykorzystać ten stan rzeczy do zwiększenia własnych uprawnień i władzy. Jeśli doliczymy do tego polityczne intrygi, przepychanki na najwyższych szczeblach oraz zagrożenie demokracji, otrzymujemy niezwykle wymowny i aktualny film.

Jak widać Patlabor 2: The Movie składa się z wielu elementów. Mamy więc kino policyjne, sporo z thrillera politycznego a la Tom Clancy, klasyczne japońskie mechy i to wszystko ubrane w futurystyczne odzienie. Taki obraz potrzebował odpowiedniej oprawy muzycznej i Kenji Kawai stanął na wysokości zadania.

Pierwsze, co rzuca się w uszy, to niezwykła ewolucja jaką ta muzyka przeszła względem pierwszej części. Ścieżka dźwiękowa do Mobile Police Patlabor: The Movie z 1988 roku utrzymana była w duchu lat 80tych. Można wręcz rzec, że za bardzo była w tym duchu utrzymana, przez co dla współczesnego słuchacza popowo-rockowe klimaty tamtej epoki mogą brzmieć trochę dziwnie, żeby nie powiedzieć ostrzej, kiczowato i archaicznie. Właściwie jedynym nawiązaniem do tego stylu jest towarzyszące napisom początkowym Theme of Patlabor 2, gdzie radosna i trochę kiczowata stylistyka zdaje się na początku mało pasować do tematyki filmu. Tyle, że w owym kawałku wesolutka elektronika szybko ustępuje tej poważniejszej i żywym instrumentom, które w połączeniu z tajemniczym chórem, tworzy główny temat i prawdziwy klimat obrazu Mamoru Oshiego. Już na jego przykładzie słychać jaką ewolucję przechodzi score Kawia. Przede wszystkim nie jest on już więźniem swego czasu, jak poprzednia część. Japończykowi udało się stworzyć brzmienie, które nie tylko doskonale odnajduje się w obrazie, ale także po oderwaniu od niego. Jest to muzyka dojrzalsza, która też przez swoją oryginalność nie jest już tak podatna na starzenie się i nie można jej zarzucić archaizmów, czy kiczu.

Kenji Kawai znany jest między innymi jako specjalista od ambientu, czy też jego najmroczniejszej odmiany tzw. dark ambientu. Patlabor 2: The Movie to też przedsmak jego możliwości. Przy czym dark ambient nam tu nie zagraża i sama muzyka jest zdecydowanie bardziej przystępna od Ghost in the Shell. Jednak kiedy trzeba japoński kompozytor przenosi nas w nieznane, niezidentyfikowane i trudne dla recenzenta do opisania muzyczne rejony.

Prawdziwą perłą, czy też perłami jego kunsztu są dwa, wręcz identyczne utwory – Unnatural City I oraz (logicznie) Unnatural City II. Unikalne brzmienie, połączone z tajemniczym chórem nie tylko poraża klimatem, ale wręcz potrafi wprowadzić w trans, zadumę i wewnętrzne wyciszenie się. Już na albumie przykuwają one uwagę i potrafią zrobić wielkie wrażenie, a co dopiero w obrazie, gdzie spisują się fenomenalnie! Tak, tak, nie ma w tym stwierdzeniu żadnej przesady. Ilustrują one serię ujęć Tokio przyszłości w stanie gotowości wojennej. Z jednej strony widzimy normalne miejskie życie, z bawiącymi się dziećmi, ludźmi na zakupach, w drodze do pracy. Z drugiej strony wszechobecne wojsko, ciężki, pancerny sprzęt, czołgi na ulicach wpisują się w ten „nienaturalny” krajobraz miejski. W tych ujęciach nie słychać jednak odgłosów miasta, czy w ogóle innych dźwięków. Jedyne co nam towarzyszy w tej galerii ujęć to ta sugestywna i nieziemska muzyka.

Dwa lata później przy Ghost in the Shell panowie Oshii i Kawai ponownie ukazali nam miasto przyszłości, stosując przy tym podobne techniki. I trudno im się dziwić, zważywszy jak bardzo dobrze wyszło im ukazanie miejskich pejzaży w Patlabor 2: The Movie.

Zostawmy na chwilę muzykę wyciszająca i skupmy się na tej pobudzającej, dynamicznej. Na potrzeby filmu Oshiego Kenji Kawai stworzył ciekawą muzykę, można powiedzieć, akcji łącząc umiejętnie elektronikę z żywymi instrumentami, głównie smyczkowymi i perkusyjnymi. Owa muzyka oparta jest głównie na jednym temacie i tutaj też może pojawić się jedyny zarzut do pracy Japończyka, a jest nią powtarzalność. Takie utwory jak Wyvern, Asia czy Outbreak właściwie poza długością, nie wiele się od siebie różnią. Nawet pod względem konstrukcji i tego, jak się muzycznie rozwijają są bardzo podobne. Niemniej nawet jeżeli przy dynamiczniejszych kawałkach Kawai powiela jeden i ten sam pomysł, to jednak dalej brzmi to bardzo dobrze. Jest zachowana pewna ciągłość jeżeli chodzi o muzykę akcji, która w ogóle jest tak chwytliwa, że ów motyw długo pozostaje w pamięci. I nie trzeba znowu wspominać, jak dobrze spisuje się ona w obrazie.

Podobnie, jak w filmie i na albumie muzyka jest dobrze wyważona, I tak otrzymujemy wspomniane hipnotyczne brzmienie, sporo dobrego, dynamicznego grania, ale też nie brakuje lirycznych momentów. Wystarczy chociażby wspomnieć o ładnym opartym na dźwięku pianina i niesamowitej elektronice With Love.

Wartym uwagi jest też futurystycznie brzmiący IXTL, który idealnie wpisuje się w klimat science-fiction. Co więcej ilustruje on w dość ciekawy i oryginalny sposób intensywną potyczkę z maszynami. Dość spokojna, wręcz wprowadzająca w trans, hipnotyczna muzyka, ze znanym nam tajemniczym chórem, zaskakująco dobrze uzupełnia się z dynamicznymi wydarzeniami na ekranie. Dość niestandardowy sposób podłożenia ścieżki dźwiękowej, ale znowu jakże to doskonale spisuje się w samym obrazie.

Poza paroma wyjątkami, zazwyczaj kontynuacje nie dorównują oryginałowi. Patlabor 2: The Movie tak filmowo, jak i muzycznie, nie tylko temu przeczy, ale jednocześnie przewyższa pierwszą część. I tak jak rozwinął się warsztat reżyserski Mamoru Oshiiego, podobnie możemy powiedzieć o tym muzycznym Kenji Kawaia. Słychać tutaj brzmienie, które w następnych latach Japończyk jeszcze bardziej rozwinie i udoskonali, czyniąc go jednym z oryginalniejszych kompozytorów i to nie tylko w Azji.

Oczywiście można zarzucić Japończykowi, że omawianą ścieżkę dźwiękową oparł tak naprawdę na dwóch motywach. Z jednej strony specyficzna muzyka, powiedzmy to, akcji, z drugiej hipnotyczne dźwięki z obu Unnatural City. Cały soundtrack to właściwie wariacja tymi dwoma tematami. Jednak nie wypływa to negatywnie na odbiór tego albumu, szczególnie, gdy się weźmie pod uwagę to, jak doskonale spisuje się ona w obrazie. Można wręcz mówić o niesamowitej symbiozie muzyki i filmu. Chociaż o ile anime Oshiego wiele by straciło bez score’u Kawaia, o tyle on sam sprawdza się bardzo dobrze na płycie.

W niedalekiej przyszłości współpraca obu panów przyniesie im zasłużony rozgłoś i uznanie na całym świecie. Warto jednak zwrócić uwagę na lekko starszego Patlabor 2: The Movie, który obok takich prac jak Ghost in the Shell, Avalon, Ghost in the Shell: Innocence, Open Your Mind i The Sky Crawlers należy zaliczyć do największych osiągnięć duetu Mamoru Oshi-Kenji Kawai.

P.S. Istnieją dwa wydania tej ścieżki dźwiękowej. Pierwsze z 1993 roku zdecydowanie krótsze zawierające dwa razy mniej muzyki. I drugie właśnie tu recenzowane, pełniejsze pod względem muzycznego materiału, które ujrzało światło dzienne z 1996 roku.

Inne recenzje z serii:

  • Mobie Police Patlabor: The Movie
  • WXIII: Patlabor the Movie 3
  • Najnowsze recenzje

    Komentarze