Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Joe Hisaishi

Watashi wa Kai ni Naritai (I Want to Be a Shellfish)

(2008)
-,-
Oceń tytuł:
Dominik Chomiczewski | 11-07-2019 r.

Kariera Joe Hisaishiego trwa już prawie 40 lat. Praktycznie każdy rok obfitował w różne projekty Japończyka, od znanych wszystkim soundtracków, przez albumy studyjne, aż po utwory muzyki poważnej. Można by zatem zapytać, który z nich był najlepszy i najbardziej wyjątkowy z dotychczasowych. Osobiście wskazałbym na 2008 rok. Wtedy też światło dzienne ujrzały dwie świetne i popularne prace Hisaishiego – Pożegnania i Ponyo. Ponadto maestro napisał niezwykle przyjemną ilustrację do francuskiej przygodówki Sunni i słoń. Dyskografię Japończyka z tego roku zamyka I Want to Be a Shellfish, partytura najmniej znana, acz pretendująca do najznamienitszej z całej czwórki.

I Want to Be a Shellfish Katsuo Fukuzawy to dramat wojenny. Opowiada historię japońskiego fryzjera, Toyomatsu Shimitsu, którego przymusowo wcielono do cesarskiej armii. Po zakończeniu II wojny światowej zostaje niesłusznie skazany na śmierć za zbrodnie wojenne przez sąd działający z ramienia amerykańskich okupantów. Sam obraz jest dość jednostronny, można wręcz pomyśleć, że to Japończycy byli jedynymi ofiarami konfliktu na Pacyfiku. Jakkolwiek martyrologiczny wymiar produkcji wymagał ściśle dramatycznej ścieżki dźwiękowej. W trakcie seansu szybko dochodzimy do wniosku, że Hisaishi otrzymał zadanie zmaksymalizowania filmowych emocji poprzez swoją muzykę. Jego stricte symfoniczna ilustracja jest bardzo wyrazista, często zdobi, a nawet prowadzi obraz Fukuzawy. A to wszystko za sprawą kilku doskonałych tematów. Zacznijmy od dwóch najważniejszych.

Pierwszy nazwałbym motywem rodziny lub miłości bohatera do żony i dwójki dzieci. Tę urokliwą melodię słyszymy już w prologu filmu w delikatnej, nieco tajemniczej aranżacji na smyczki i fortepian. Hisaishi stosuje go później także w dłuższych sekwencjach, mających podkreślać więzi rodzinne protagonisty. Na soundtracku są to zwłaszcza utwory Rendezvous (Main Theme) i Shiomi Coast / Beloved, które prezentują nam rozmaite wariacje tego charakterystycznego tematu. Nie stronią one od bardziej dosadnych uderzeń orkiestry i skrzypcowych solówek godnych klasycznych koncertów na ten instrument. Największe wrażenie robi jednak aranżacja na walc z ostatniej, tytułowej kompozycji. Japończyk poraża nie tylko ekspresją, ale i rozmachem, korzystając z bardzo soczystego brzmienia Tokyo Philharmonic Orchestra (harmonia smyczków przypomina mi wcześniejszy walc z filmu Sun Also Rises, choć emocje są tutaj nieco inne, nie wspominając już o melodii). To w zasadzie highlight tej partytury i jej doskonałe podsumowanie. Napomknę tylko, że krótkie, fortepianowe opracowanie tego tematu trafiło na album Another Piano Stories z 2009 roku.

Drugi temat tyczy się samego Toyomatsu. Jest pełny smutku i tragizmu, co odzwierciedla bohatera dwukrotnie zmuszonego do rozłąki z rodziną, najpierw z powodu powołania do wojska, a następnie z powodu procesu wytoczonego przez amerykański sąd. Warto tutaj zwrócić uwagę, że druga część tego motywu jest bardziej optymistyczna, wyraża w ten sposób nadzieję bohatera na powrót do żony i dzieci. Generalnie temat Toyomatsu można uznać za wiodący lejtmotyw omawianej ścieżki dźwiękowej, bardzo zresztą plastyczny, przez co Hisaishi sprawnie dopasowuje go do różnych kontekstów filmowych. Dobrze wypada na przykład pod postacią rajdu orkiestry na dęte blaszane i werble w Soldier Practice (ilustracja żołnierskiego treningu), czy jako nośnik filmowego napięcia w Hauled Off / A Farewell on Shiomi Coast.

Hisaishi stawia sobie za cel zilustrowanie relacji międzyludzkich nie tylko poprzez odnoszenie się do relacji głównego bohatera z familią, ale także jego przyjaźni zawartych podczas przymusowego pobytu w amerykańskim więzieniu. Tę płaszczyznę dostrzeżemy w Friendship. To motyw mniej charakterystyczny i słabiej nacechowany emocjami od pozostałych – co z racji tego, że opisuje poboczny wątek, wydaje się naturalne. Niemniej dobrą robotę wykonują tutaj miękkie partie trąbki, będące ogniwem pośrednim między pracami Jerry’ego Goldsmitha a magią i eterycznością Cave of Mind oraz The Boy Who Drunk Stars z Ruchomego zamku Hauru.

W odróżnieniu od generalnie lirycznych melodii opisywanych wyżej, ścieżkę dźwiękową uzupełnia także krótki, ponury, depresyjny motyw wojny (B19). Ponadto jedną z kluczowych scen w filmie zdobi wyjątkowe 13/Big Northern Hill Incident To niezwykły, pełny napięcia i dramaturgii, a przy tym bardzo energetyczny utwór, z eteryczną melodią i kapitalnym motorem napędowym w postaci minimalistycznych partii fortepianu. Z czasem dołącza cała orkiestra, wliczając w to pędzące werble i charakterystyczne crescenda i decrescenda blach, być może po części inspirowane dokonaniami Steve’a Reicha. Zastosowane przez Hisaishiego środki wyrazu dają fenomenalny efekt.

Podczas pisania powyższych akapitów wyczerpałem chyba wszystkie możliwe epitety. Cóż więcej mogę dodać, I Want to be a Shellfish to dramatyczna i bardzo ekspresyjna partytura, obdarzona wspaniałymi tematami oraz pięknym brzmieniem tokijskich filharmoników. Recenzowana ścieżka dźwiękowa to pozycja obowiązkowa nie tylko dla fanów Joe Hisaishiego, ale także dla każdego, kto ceni sobie rasową i bogatą tematycznie muzykę filmową.

Najnowsze recenzje

Komentarze