Dominic Lewis

Violent Night (Dzika noc)

(2022)
Violent Night (Dzika noc) - okładka
Tomek Goska | 17-12-2022 r.

Święta bez filmu Kevin sam w domu, to nie święta. Niepisaną świąteczną tradycją w ramówkach publicznych telewizji jest również Szklana pułapka. Co by natomiast wyszło z połączenia tych dwóch skrajnie różnych widowisk? Na to pytanie odpowiada najnowszy obraz Tommy’ego Wirkola.

Dzika noc (Violent Night) wynosi świąteczną rozrywkę na zupełnie nowy poziom. Akcja filmu rozgrywa się w posiadłości pewnej zamożnej rodziny. Pozorne szczęście spędzanego wspólnie świątecznego czasu przerywa grupa najemników, która bierze całą familię jako zakładników. W grę wchodzi oczywiście wielka suma pieniędzy, jaką bandyci zamierzają zrabować. Tak się składa, że w tym samym domu swoich corocznych powinności dokonuje prawdziwy Święty Mikołaj. Widząc całą tę sytuację postanawia podjąć pewne działania. Bynajmniej nie dyplomatyczne. W całej tej otoczce pastiszowego, brutalnego rozprawiania się z bandytami majaczy jednak kilka ciekawie rozpisanych wątków. Między innymi bagażu doświadczeń członków nieszczęsnej rodziny oraz, co najciekawsze, Świętego Mikołaja. I paradoksalnie ubranie tego wszystkiego w szaty dramatu nie położyło filmowej narracji. Można się zdziwić jak wszystkie elementy Dzikiej nocy pracują na dobre wrażenie w oczach odbiorcy. Niemniej barierą nie do sforsowania dla niektórych widzów może się okazać brutalny aspekt tego widowiska. Nie bez powodu jest ono oznaczone kategorią wiekową R.

Żadnych barier nie ma również ścieżka dźwiękowa do tego filmu, którą skomponował Dominic Lewis. Raczej mało znany szerokiemu gronu odbiorców, brytyjski kompozytor, którego kariera budowana była w strukturach RCP, popełnił tutaj być może jedną z ciekawszych prac w swoim dorobku. Nie tylko dlatego, że wprost idealnie bierze na warsztat gatunkową klasykę. Twórca ewidentnie dobrze bawił się komponując tę muzykę, co pokazują licznie podejmowane przez niego eksperymenty brzmieniowe.

Trzonem partytury jest jednak symfoniczna ilustracja poruszająca się po prosto wyznaczonych, gatunkowych szlakach. Mamy więc bardzo klarowną, ciepłą tematykę nawiązującą do standardów bożonarodzeniowych ścieżek dźwiękowych. Pojawiająca się zarówno w lirycznych fragmentach, jak i w muzyce akcji, przyjemna dla ucha melodia, jest aktywnym elementem ilustracji. Ale nawet tam, gdzie jej brakuje, to nie ma mowy o jakiejkolwiek nudzie. Lewis doskonale bawi się dostępnym mu instrumentarium. Stawia przed nami barwną w brzmieniu ilustrację odwołującą się do wielu zabiegów dźwiękonaśladowczych i nawiązującą przy okazji do najlepszych w gatunku tworów, jak chociażby opraw muzycznych Johna Williamsa do Kevinów.

Sielankowe granie przerywane jest fragmentami akcji, których w Dzikiej nocy nie brakuje. Tego typu sceny dały kompozytorowi pretekst do uwolnienia partytury z ram świątecznego wydźwięku. Orkiestrowe szaleństwo okraszone jest tu jednak kilkoma ciekawymi eksperymentami wokalnymi. Słyszane bowiem w tle partie chóralne w rzeczywistości są nakładanymi warstwowo wokalizami samego kompozytora. W jednym z wywiadów wyznał on, że budżet na muzykę był bardzo skromny, więc postawiony został przed koniecznością szukania innych rozwiązań. Jak możemy się przekonać zarówno w filmie, jak i na soundtracku, wyszło to wszystko bardzo ciekawie. A kiedy dorzucimy do tego dokonywane gdzieniegdzie aranże tradycyjnych kolęd czy piosenek świątecznych, wtedy okazuje się, że Dzika noc, mimo gatunkowego pastiszu, jest w gruncie rzeczy jedną z lepszych okołobożonarodzeniowych ścieżek dźwiękowych z ostatnich kilku lat.

Nie byłoby mojego zainteresowania tym filmem, gdyby nie soundtrack z muzyką. Trafiłem na niego całkiem przypadkowo, ale już po pierwszym odsłuchu zakochałem się w tej szalonej, pełnej pomysłów kompozycji. Godzinny album, który ukazał się na streamingu w dniu premiery obrazu ma potencjał do wielokrotnego goszczenia na świątecznych playlistach miłośników muzyki filmowej. Mając do dyspozycji zalewie garstkę wykonawców, Lewis stworzył pracę, która miejscami brzmi bardzo monumentalnie, a w ostatecznym rozrachunku za nic sobie bierze techniczne ograniczenia. Miłym dodatkiem do tego doświadczenia są wokalne wynurzenia kompozytora, których apogeum następuje w kończącej soundtrack piosence Santa Claus Has Had Enough Of Christmas. Zapewne nie stanie się ona szlagierem szturmującym listy przebojów, ale słuchając jej nie sposób się nie uśmiechnąć.

Muszę przyznać, że oglądając zwiastun Dzikiej nocy wyobrażałem sobie ten film jako typową wydmuszkę kina klasy C. Ale seans bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Kto wie, może zaskoczy także niejednego miłośnika muzyki filmowej. A czy będzie to hit na miarę Kevina czy Szklanej pułapki? Zdecydowanie nie jest to film do świątecznego karpia, ale muzyka… A i owszem!

Najnowsze recenzje

Komentarze

Jeżeli masz problem z załadowaniem się komentarzy spróbuj wyłączyć adblocka lub wyłączyć zaawansowaną ochronę prywatności.