Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Koji Kondo

The Legend of Zelda: Ocarina of Time

(1998)
-,-
Oceń tytuł:
Dominik Chomiczewski | 03-12-2019 r.

The Legend of Zelda to jedna z najpopularniejszych serii gier na konsolę Nintendo. Choć na przestrzeni ponad 30 lat ukazało się kilkanaście części, większość fanów franczyzy najbardziej ceni sobie jedną z nich. To trochę tak, jak z cyklem Heroes of the Might & Magic – każda kolejna odsłona w momencie premiery bije rekordy popularności, lecz po pewnym czasie i tak wszyscy wracają do kultowej „trójki”. W przypadku serii The Legend of Zelda to zaszczytne miejsce piastuje The Legend of Zelda: Ocarine of Time z 1998 roku.

Okaryna czasu to piąta część serii i zarazem trzecia zilustrowana przez Kojiego Kondo, muzycznego ojca The Legend of Zelda (notabene również uniwersum Super Mario Bros). Japończyk skomponował między innymi przebojowy temat główny serii, znany żargonowo jako Overlord Theme, będący prawdziwą kwintesencją przygody. Warto wspomnieć, że Okaryna czasu była ostatnim solowym projektem w dotychczasowej karierze Kondo. W kolejnych latach Japończyk skupił się głównie na nadzorowaniu młodszych kompozytorów i tworzeniem pojedynczych utworów do wybranych tytułów.

Z zadania zilustrowania baśniowego świata Kondo wyszedł obronną ręką. Jest tu wcale niemało utworów, które mogą się podobać, zwłaszcza tym, którzy darzą sentymentem grę. Japończyk nie stroni od różnych inspiracji: począwszy od muzyki etnicznej, która towarzyszy wizytom w rozmaitych sklepach, przez elektroniczne tekstury oraz nawiązania do muzyki country, na stylizacjach orkiestrowych kończąc. Reprezentantem tej ostatniej sfery jest zwłaszcza przygodowe Hyrule Field Main Theme. Najbardziej atrakcyjnie prezentuje się jednak Gerudo Valley, obok tematu głównego serii zapewne najpopularniejszy utwór pochodzący z tego uniwersum. Oryginalne nagranie ma swój zjawiskowy koloryt, bowiem rytmicznie nawiązuje do hiszpańskich tańców, zwłaszcza flamenco, co zostało zupełnie pominięte w orkiestrowych aranżacjach. Mimo to polecam czytelnikom zwłaszcza niezwykle energetyczne wykonanie z okazji 30-lecia istnienia franczyzy.

Niestety kilka rzeczy kuleje na rzeczonym soundtracku. Kondo często ucieka się do eksperymentatorstwa, ale wiele z takowych utworów brzmi już dzisiaj cokolwiek dziwnie, a inne odrobinę zbyt infantylnie. Nie jest to jedynie kwestia ograniczeń technicznych, wszak ówczesne partytury Nobuo Uematsu wypadają znacznie lepiej w tym aspekcie. Być może wynika to ze specyficznego języka muzycznego Kondo, który zdaje się tkwić w stylistyce i brzmieniu gier komputerowych lat 80. Słabo wypada też muzyka akcji i suspensu. Kondo nie ma tego drygu, co jego przywołany przed momentem kolega po fachu, przez co tego typu kompozycje w jego wydaniu brzmią chaotycznie i bez polotu. Rozczarowuje również temat głównego antagonisty, Ganondorfa.

Głównym mankamentem oryginalnego soundtracku jest jednak montaż. 82 utwory zamknięte w 78 minutach mówią same za siebie. W przeciwieństwie do soundtracków z serii Final Fantasy, poszczególne idee muzyczne nie są dublowane w obrębie jednego utworu, co znacząco rozdrabnia materiał. Do tego mamy tu szereg pomniejszych kompozycji, które z założenia są jedynie drobnymi wstawkami.

Część obserwatorów zwróciła uwagę, że w grze nie pojawia się popularny temat główny serii (choć sam Kondo wykorzystał go w The Legend of Zelda: Link to the Past, drugiej zilustrowanej przez siebie odsłonie cyklu). Rzeczywiście, w typowej dla siebie odsłonie, którą znamy chociażby z koncertów, wykonujących muzykę z gier komputerowych, nie znajdziemy go na ścieżce dźwiękowej z Okaryny czasu. Należy jednak zauważyć, że jego fragmenty Japończyk przemyca w Hyrule Field Main Theme. Ciągłość z poprzednimi grami nie zostaje zatem zupełnie przerwana.

Pomijając hitowe Gerudo Valley, nigdy nie byłem fanem ścieżki dźwiękowej z The Legend of Zelda: Ocarine of Time. Ma swoje momenty, ale miejscami mocno trąci myszką, a niektóre utwory wydają się zupełnie zbędne. Bardzo dużym problemem jest też wydanie soundtrackowe, które w porównaniu do powstałych w tym samym czasie albumów z muzyką z serii Chrono lub Final Fantasy, wypada bardzo mało przystępnie. Alternatywą są zatem opracowania symfoniczne, chociażby niezłe Hyrule Symphony, czy też orkiestrowe albumy rocznicowe. Za oryginalny soundtrack jednak tylko trójka.

PS. Tytułowa okaryna znalazła swoje przełożenie w ścieżce dźwiękowej. Podczas rozgrywki przewija się motyw zadaniowy, polegający na odegraniu konkretnej melodii. Jako że pady na Nintendo w obecnym czasie miały tylko pięć przycisków, Kondo zobligowany był napisać melodie oparte jedynie o pięć dźwięków.

Najnowsze recenzje

Komentarze