Hans Zimmer

The Creator (Twórca)

(2023)
The Creator (Twórca) - okładka
Tomasz Ludward | 03-10-2023 r.

Kiedy na okładce ścieżki dźwiękowej pojawia się nazwisko Hansa Zimmera, świat muzyki filmowej wstrzymuje oddech. Gdy na tej samej okładce nie pojawia się żadne inne nazwisko, świat muzyki filmowej mówi: sprawdzam. Nawet jeśli Hans Zimmer solo to jedna z technik promocyjnych – jasne jest, że Twórca powstawał we współpracy z Stevem Mazzaro – to zabieg ten nieprzerwanie przyciąga jak magnes.

Twórca to imponująca, choć skromna pod względem budżetu, kolejna próba podjęcia tematu sztucznej inteligencji w starciu z ludzkością. Gareth Edwards, odpowiedzialny za widowisko, początkowo planował oddać tworzenie muzyki sztucznej inteligencji właśnie, ale na ostatnim etapie produkcji postawił na Zimmera. W odpowiedzi ten zakasał rękawy i podrzucił Edwardsowi zimmerszczyznę najlepszego sortu: ekspansywną, dramatyczną i atakującą nasze emocje, w stopniu coraz rzadziej od Zimmera słyszalnym. Zwracam szczególną uwagę na zaplecze emocjonalne, które Niemiec konsekwentnie dusił w ostatnich latach, w zamian orędując za dronową teksturą i osiąganą dzięki jej atmosferą.

Całość jest zjadliwa i zaskakująco przystępna, a ogień pod marką Hansa Zimmera ciągle się tli.

Twórca to ciężki muzyczny kaliber, jeśli chodzi o sceny batalistyczne, więc nie liczmy na żadną taryfę ulgową w tej materii. Utwory Standby czy Lab Raid to akcyjniaki w stylu miszmasz – trochę hucznych rogów, elektroniki i zadziornego dokładania instrumentów. Ale dzięki melodramatycznym wątkom, w których Edwards nie odpuszcza, mamy tutaj szerokie pole do wzruszeń, a to na Zimmera działa jak woda na młyn. Najciekawiej jest w pięknym, orientalnym utworze A Place in the Sky i finalnym True Love. Jako że Hans w swojej karierze odwiedzał azjatyckie klimaty parokrotnie, a akcja filmu dzieje się głównie na wschodniej półkuli, kompozytor świetnie odnajduje się w tych rejonach. Słychać to zwłaszcza w pracy Pedro Eustache’a, który był odpowiedzialny za wszelkie dęciaki obecne w scorze. Słychać to też w chóralnym Prayer, gdzie sowicie obdarzani jesteśmy organami, podkreślającymi mistyczny charakter filmowych lokacji.

Przy Twórcy nie możemy mówić o niczym przełomowym. Całość jest zjadliwa i zaskakująco przystępna, a ogień pod marką Hansa Zimmera ciągle się tli. I to pomimo że ten, owszem, korzysta w swojej ścieżce z arsenału bibliotek sięgających sygnaturami czasów Rain Mana, Beyond Rangoon czy Mrocznego Rycerza, ale robi to, jak zawsze, sprytnie, wydobywając ich najlepsze cechy. Powiem więcej, moja historia z Twórcą trwa w najlepsze, ponieważ zgrabne wydanie cyfrowe słucha się świetnie. To bez wątpienia miła odskocznia od masowo wypuszczanych kolubryn, których czas trwania wydaje się nie mieć końca i sensu. Pozostaje kwestia sztucznej inteligencji, która niedługo może na dobre zacząć wspierać pracę kompozytorską, ale o tym niebawem.

Najnowsze recenzje

Komentarze

Jeżeli masz problem z załadowaniem się komentarzy spróbuj wyłączyć adblocka lub wyłączyć zaawansowaną ochronę prywatności.