Na Festiwalu Filmowym w Cannes w 2019 roku Luca Guadagnino, autor głośnego remake’u Suspirii, powrócił z nowym filmem. The Staggering Girl nie jest jednak pełnometrażowym projektem, a 37-minutową etiudą. Opowiada historię nowojorskiej pisarki w średnim wieku, która wraca do rodzinnego Rzymu, aby zaopiekować się matką. Podczas pobytu zaczynają powracać wspomnienia z młodości obydwu kobiet. Niby nic szczególnego, ale obraz powstał we współpracy z Pierpaolo Picciolim, projektantem z włoskiego domu mody Valentino. Jak nie trudno się domyślić, produkcja punktuje zatem wykwintnymi strojami. Do tego w obsadzie znaleźli się Julianne Moore, a także występujący w każdej roli męskiej Kyle MacLachlan. Co więcej, Gaudagnino kolejny raz po Suspirii zatrudnił ciekawą osobę do napisania ścieżki dźwiękowej. Tym razem wybór padł na Ryuichiego Sakamoto.
Odnosi się wrażenie, że takowe kino – artystyczne i festiwalowe – jest świetnym odzwierciedleniem aktualnych preferencji muzycznych Sakamoto. To właśnie tego typu filmy dają mu możliwość eksperymentowania z instrumentami akustycznymi i elektronicznymi. I tak też The Staggering Girl utrzymane jest w ambientowym nurcie, dość typowym dla wielu innych prac Japończyka z ostatnich lat. Pojawiają się skromne i lakoniczne partie fortepianu, niekiedy dysonujące smyczki, syntezatorowe smugi, a także charakterystyczne szelesty. Co ciekawe, te ostatnie zostały uzyskane w specyficzny sposób. Japończyk przed nagraniem muzyki poprosił o dostarczenie mu tkanin, z których szyte są stroje z kolekcji Valentino. To właśnie one zostały wykorzystane do stworzenia całkiem unikatowych szumów w recenzowanej pracy. Surowy miks wspomnianych elementów dobrze przenika do stylistyki obranej przez twórców filmu. Leniwa i celowo niezbyt czytelna fabuła, pieczołowicie przygotowane zdjęcia oraz kostiumy, ocierające się o surrealizm sceny – w takiej formule enigmatyczna i eksperymentalna ścieżka dźwiękowa Sakamoto solidnie spełnia swoje zadanie i potęguje offowy charakter dzieła Guadagnino.
Niemniej ambientowy nastrój, który dominuje w tej muzyce, nie jest szczególnie zaskakujący. Można nawet powiedzieć, że w przeciwieństwie do wydanej kilka miesięcy wcześniej Proximy, Japończyk nie rusza się tutaj ze swojego „comfort zone”. W istocie jedynym fragmentem, w którym oferuje coś więcej, aniżeli czyste eksperymentatorstwo, jest wieńczący film i soundtrack utwór Dance. Ilustruje on niezbyt zrozumiałą, acz urokliwą wizualnie scenę tańca kilku kobiet w strojach z kolekcji Piccioliego. Piękna, eteryczna melodia smyczków, ksylofony rodem z twórczości Steve’a Reicha oraz elektroniczny beat tworzą doprawdy zjawiskową i hipnotyzującą mieszankę, ciekawie dopełniającą osobliwość tej sekwencji. Wiodąca melodia z Dance stanowi główny temat tej partytury. Sakamoto nakreśla ją m.in. w Casa, gdzie prowadzą ją unisono fortepian oraz sekcja skrzypiec, a także w Toni pod postacią wariacji na smyczki grające pizzicato.
Z racji obranego konceptu, The Staggering Girl raczej nie zafascynuje szerokiego grona miłośników filmówki. To praca chłodna, przyciężkawa, wymagająca od słuchacza odpowiedniego skupienia i tolerancji dla eksperymentalnych środków wyrazu. Jeśli ktoś nie jest gotowy na tego typu brzmienia, lepiej od razu sięgnąć po Dance. To utwór, który decydowanie warto polecać.