Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Alexandre Desplat

Sisters Brothers, the (Bracia Sisters)

(2018)
-,-
Oceń tytuł:
Tomek Goska | 20-01-2019 r.

Rok 2018 nie należał do najbardziej zachwycających w wykonaniu Alexandre’a Desplata. Wśród kilku podejmowanych wówczas projektów próżno co prawda szukać jakiekolwiek blamażu, ale też daleko tym kompozycjom do miana wybitnych. Mimo wszystko każda z nich na swój sposób intryguje. A jedną z najbardziej intrygujących w moim odczuciu jest oprawa muzyczna do najnowszego filmu Jacquesa Audiarda.


Bracia Sisters (The Sisters Brothers) to historia zaczerpnięta z bestsellerowej powieści Patricka DeWitta. Osadzona w połowie XIX wieku w czasach amerykańskiej gorączki złota, traktuje o dwójce braci Sisters ścigających pewnego chemika, który jak twierdzi, opracował formułę na szybkie i skutecznie poszukiwanie złota. Można powiedzieć, że oto kolejny film drogi osadzony w realiach dzikiego zachodu, ale nic bardziej mylnego. Z klasycznym westernem Bracia Sisters nie mają wiele wspólnego. Brutalność i bezpardonowość tego świata rozgrzeszana jest tutaj przez lekki ton, z jakim opowiadana jest cała historia. Nie byłoby to możliwe bez świetnych kreacji aktorskich Phoenixa, Reilly’ego i Gyllenhaala. Chemia panująca między odgrywanymi przez nich postaciami, wsparta niewybrednymi dialogami, są najmocniejszymi elementami tego widowiska. Niezbyt grzeszącego dynamiką montażu, aczkolwiek nie sposób nudzić się podczas seansu Braci Sisters. W moim odczuciu jest to jeden z lepszych i bardziej przystępnych obrazów w dorobku Audiarda. I szkoda, że w finalnym rozrachunku okazał się wielką finansową klapą. Mimo wielu wspaniałych recenzji, wpływy z biletów nie pokryły nawet w ¼ całego budżetu.

Peany nad zaskakująco pozytywnym odbiorem tego filmowego dzieła powinny być dzielone przez elementy widowiska, które wpłynęły w znacznym stopniu na jego poprawę odbioru. A jednym z nich jest oprawa muzyczna tworzona przez Alexandre’a Desplata. Kiedy opublikowano informację o kolejnym projekcie Audiarda, pewnym było, że do skomponowania oprawy muzycznej zaangażowany zostanie właśnie ten francuski kompozytor. Historia współpracy obu artystów sięga bowiem jeszcze początków ich karier. Lata wspólnego działania zaowocowały obustronnym zaufaniem, czego efektem jest większa aniżeli w przypadku innych projektów, możliwość eksperymentowania. Przygotowując ścieżkę dźwiękową, Desplat wiedział, że na pewno nie chce podążać drogami, które przez wiele lat wyznaczali w gatunku Elmer Bernstein, Jerry Goldsmith czy Ennio Morricone. Z racji, że stylistyka Braci odbiega w znacznym stopniu od klasyki kina westernowego, to i zapotrzebowanie na muzykę wydawało się nieco inne. Na bok odstawiono więc patetyczny ton, którego ostoją są silnie eksponowane dęciaki oraz perkusjonalia, a nad całością rozpostarto płaszczyk aranżacyjnego minimalizmu. Oszczędność w zakresie instrumentarium bynajmniej nie stanowi tutaj największego zaskoczenia. Takowe niesie za sobą decyzja oparcia większej części ilustracji na stylistyce jazzowo-bluesowej, wspartej innymi zabiegami charakterystycznymi dla twórczości Johna Cage’a. Wyrwanie ścieżki dźwiękowej z ciasnych ram gatunkowych i rzucenie jej na stylistyczne poletko amerykańskiej muzyki początków XX wieku było odważne, ale przyniosło wymierne skutki.



Paradoksalnie, muzyka Desplata ani przez chwilę nie podważa filmowej treści, a wręcz przeciwnie – budując pomost pomiędzy specyficznym sposobem prowadzenia narracji, a trudnymi wątkami podejmowanymi w warstwie fabularnej. Oczywiście dominuje tutaj motyw braterskiej więzi stojącej ponad poczuciem moralności i olbrzymią tęsknotą za ustabilizowaniem życia. A wszystko to w ciążącym nad bohaterami, poczuciem obowiązku. W obrazie Audiarda granica między ścigającymi, a ściganymi w pewnym momencie się zaciera. Nie było zatem potrzeby tworzyć dwóch portretów muzycznych, ścierających się w ramach wspólnego finału. Mimo eksperymentatorskiego charakteru, muzyka Desplata jest zaskakująco spójna – ot jak spójne i dobrze działające w obrazie są analogiczne oprawy muzyczne Thomasa Newmana, z którymi można poniekąd utożsamiać tę partyturę. Mimo wszystko Desplat pozostawia tutaj więcej przestrzeni na eksperymentatorstwo. Poza sztandarowymi fortepianowymi solówkami uderzającymi w emocjonalną nutę, sporo tu również szalonych idei, które finalnie wypadają całkiem zgrabnie – ot chociażby jak dźwięki elektrycznych skrzypiec, gitar oraz basu. Wszystko to przekłada się na całościowy obraz dobrego funkcjonowania oprawy muzycznej Alexandre’a Desplata w obrazie. Ale jak zdążyliśmy się już przyzwyczaić w przypadku tego kompozytora, przełożenie tych wrażeń na doświadczenie soundtrackowe przychodzi z wielkim mozołem.


Kwestia opublikowania tego soundtracku była jedną z największych fars wydawniczych roku 2018. Na początku nakładem Why Not Productions ukazał się godzinny album w formie elektronicznej, który kilka miesięcy później Quartet Records opublikowało na płycie CD. Kiedy kurz po finansowym blamażu filmu zdążył już opaść, świat obiegła informacja, że jednak na amerykańskim rynku pojawi się fizyczne wydanie soundtracku do Braci Sisters, a za tłoczenie krążka odpowiedzialne będzie Lakeshore. Jakkolwiek bezsensowne pod względem biznesowym posunięcie, pozwala jednak wniknąć w materiał, który w zupełności wyczerpuje zarówno potencjał ścieżki dźwiękowej, jak i cierpliwość co niektórych odbiorców.



Utwory opublikowane na krążkach obu wydawców to niemalże całość materiału skomponowanego na potrzeby filmu Audiarda. Drobna korekta w chronologii prezentacji wprowadza co prawda troszkę więcej zróżnicowania w treści, ale efekt tego działania odczujemy tylko w pierwszej połowie słuchowiska. Kiedy wszystko wydaje się świeże i zaskakujące, prześlizgiwanie się pomiędzy kolejnymi kawałkami nie przysparza większych trudności. Dopiero kiedy filmowa atmosfera się zagęszcza, a wraz z nią w ścieżce dźwiękowej zaczyna pojawiać się coraz więcej minorowych form – wtedy dopiero album zaczyna dawać się we znaki. Ratunkiem wydaje się temat przewodni, angażujący do wykonawstwa największą ilość eksperymentów. Rytmiczny, ostinatowy charakter dyktuje tempo ścieżce dźwiękowej, która jednak w swoim finalnym akcie będzie musiała ustąpić miejsca bardziej dramatycznym, odrobinę nużącym treściom. Końcówka albumu przywraca nutkę optymizmu w pięknie skonstruowanym, jazzującym epilogu. Natomiast za zupełnie zbędną uważam wieńczącą krążek, rozszerzoną aranżację tematu przewodniego. Można było zakończyć tę prezentację na wspomnianym wcześniej, ciepłym w wymowie kawałku.

Jak już wspomniałem na wstępie, rok 2018 w wykonaniu Desplata nie powala na kolana. Niemniej w natłoku mniej lub bardziej hucznych projektów, w pamięci pozostają mi głównie Bracia Sisters. Nie przez wzgląd na miłość do oficjalnie wydanego soundtracku, ale odwagę z jaką Desplat wszedł w tę niekonwencjonalnie opowiedzianą historię. Wyłamanie się gatunkowym standardom w połączeniu z odrobiną fantazji łączenia środków i stylów – to wszystko przekłada się na dobrą kondycję ścieżki dźwiękowej w starciu z obrazem Audiarda. I chyba jest to najbardziej optymalna forma oceniania i doceniania pracy Desplata.


Najnowsze recenzje

Komentarze