Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Christophe Beck

Shazam! Fury of the Gods (Shazam! Gniew bogów)

(2023)
4,0
Oceń tytuł:
Tomek Goska | 15-04-2023 r.

Niedawno świat filmowy żył informacją, że James Gunn oraz Peter Safran zostali nowymi artystycznymi architektami DC Universe. Przystępując do swoich prac niejako wywrócili stolik, przy którym do tej pory rozdawane były komiksowe karty. Problem w tym, że na premierę czekało jeszcze kilka filmów ze starego kanonu, m.in. Shazam! Gniew bogów. Zatem na zasadzie pozbywania się kukułczego jaja „wypchnięto” tę produkcję do kin praktycznie bez należytej promocji. Jaki był tego efekt? Nie trudno się domyślić.

Shazam! Gniew bogów to kontynuacja filmu z 2019. Opowiada o dalszych losach młodego chłopca wybranego na następcę herosa zwanego Shazamem. Tym razem wraz z rodziną muszą zapobiec apokalipsie, jaką światu chcą zgotować córki mitycznego boga Atlasa. I cóż z tego, że film Davida Sandberga wpisuje się w ogólne założenia kina rozrywkowego i przemawia stosunkowo lekkim tonem skoro w kwestiach formalnych pozostawia wiele do życzenia. W prowadzoną narrację nieraz wkrada się chaos, a strona wizualna powiela niechlubny trend niedopracowanych, tworzonych naprędce filmów komiksowych. Nie to jednak, ale zupełna obojętność studia na promocję swojego widowiska przesądziła o spektakularnej, finansowej klapie drugiego Shazama. Może się wydawać że decydenci żyją już nowymi projektami pod wodzą Gunna i Safrana. Oby się w swoich planach nie przeliczyli…

Ścieżkę dźwiękową do pierwszej części Shazama skomponował Benjamin Wallfisch i można zaryzykować stwierdzenie, że jest to jedna z lepszych prac, jakie popełnił w całej swojej karierze. Uwagę przykuwał w głównej mierze świetny temat przewodni, który w filmie wybornie sprawował się w sekwencjach akcji. Do zilustrowania drugiej części Brytyjczyk jednak nie powrócił. W tym czasie zajęty był tworzeniem oprawy muzycznej do kontrowersyjnego projektu DCU pod tytułem Flash. A jego miejsce zajął Christophe Beck kojarzony również z kinem komiksowym, ale konkurencyjnego Marvel Studios. Jak sobie poradził w nowym środowisku?

Beck nie zburzył raz ustalonego porządku w zakresie stylistyki. Poszedł śladem poprzednika dostarczając kontynuacji przygód Shazama w pełni symfoniczną oprawę dźwiękową o heroicznym wydźwięku z subtelnie zarysowaną elektroniką. Jednakże z niezrozumiałych dla mnie przyczyn kompletnie zrezygnował z nośnego motywu Wallfischa. Być może podyktowane to było skokiem czasowym jaki zaliczają bohaterowie od przygód z poprzedniej części widowiska. W każdym razie nowa propozycja tematyczna Becka, mimo że całkiem dobrze odnajdująca się w gatunkowych założeniach, to jednak nie dorównuje przebojowością poprzednikowi.

Lepiej natomiast prezentuje się jako element składowy muzycznej akcji i jako kontrmelodia do motywu córek Atlasa. Zdecydowanie ciekawiej wychodzi Christopherowi budowanie suspensu i wypełnianiu przestrzeni o bardziej dynamicznym przebiegu. Zresztą nie czyni tutaj nic nowego, czego nie mogliśmy usłyszeć w takich pracach, jak Ant-Man czy Hawkeye. Hollywoodzką przygodą w muzyce deklasuje formy podejmowane przez Wallfischa. Nie bez znaczenia jest tutaj również kwestia miksu poszczególnych warstw. Od dawna kompozycje Benjamina cierpią z powodu agresywnej kompresji, podczas gdy partytury Becka odznaczają się klarownością i głębią przestrzeni. Jasne że w wypełnionym różnego rodzaju dźwiękami filmie nie robi to większej różnicy, ale bliżej tym zabiegom dla klasycznych form w jakich od dekad odlewane jest kino przygodowe. I gdyby nie posiłkowanie się po drodze licencjonowanymi fragmentami (m.in. utworem naszego rodaka Abla Korzeniowskiego) ten przekaz byłby jeszcze bardziej spójny. Niemniej efekt końcowy wpisuje się w standardy hollywoodzkiego blockbustera, który zapewnia chwilową rozrywkę, ale stosunkowo szybko ulatnia się w z pamięci po zakończeniu seansu.

Dlatego też statystyczny widz raczej nie będzie przywiązywał większej wagi do muzyki, a już na pewno nie będzie zawracał sobie głowy poszukiwaniem wydanego w formie cyfrowej albumu. Jeżeli już zapragnie powrócić do wybranych fragmentów, to z pewnością będzie to suita tematyczna rozpoczynająca soundtrack oraz sekwencje prologu, a także finalnej konfrontacji. Trudno jednak podejść do tego doświadczenia z większą dozą fascynacji. Pozytywne wrażenia rozmywają się w obliczu niezbyt angażującego tematu przewodniego. I choć w kwestiach aranżacyjnych i wykonawczych Beck proponuje nam rozrywkę godną hollywoodzkiego blockbustera, to jednak brakuje tu elementu, który wyróżniłby tę pracę na tle innych, tworzonych taśmowo ścieżek dźwiękowych kina superbohaterskiego.

Rzetelnie skonstruowana symfonika, miłe dla ucha, choć nie porywające zaplecze tematyczne oraz dosyć dobre zgranie z obrazem – to w zupełności wystarcza, aby ścieżkę dźwiękową do Shazam! Gniew bogów uznać za pracę udaną, spełniającą swoje ilustracyjne powinności. Czy będzie miała potencjał do zagoszczenia w podręcznych playlistach miłośników muzyki filmowej? W tym przypadku nie będę zbytnim optymistą, bo o ile do niektórych fragmentów warto powracać, to już jednak album jako całościowe doświadczenie plasuje się na środkowej półce gatunku komiksowej przygody.

Najnowsze recenzje

Komentarze