Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Christophe Beck

Sentinel, the (Strażnik)

(2006)
-,-
Oceń tytuł:
Tomek Goska | 15-04-2007 r.

Ubogo w tym roku prezentują się importowane zza oceanu filmy sensacyjne. Większość z nich stanowią kliszę pomysłów już dawno ogranych w Hollywood. Wrobiony w zdradę agent Secret Service, walczący o swoje przy okazji starający się nie dopuścić do zamachu na prezydenta… przecież to już było, a Strażnik Clarka Johnsona z pewnością do najbardziej udanych filmów zrodzonych z tego konceptu nie należy. Miłośnicy niestrudzonego Jacka Bauera oczywiście znajdą tu coś dla siebie, bowiem wcielający się w jedną z głównych ról Kiefer Sutherland tak jak w 24 Godzinach ugania się za zagrażającym życiu głowie państwa zdrajcami, tym razem nie z legitymacją CTU, lecz Secret Service. Ot taka tania rozrywka na wyjątkowo nudne popołudnia.

Specjalistą od ilustrowania tego typu produkcji od dobrych kilku lat jest Christophe Beck. Swoją karierę rozpoczął w połowie lat dziwięćdziesiątych imając się różnych telewizyjnych projektów takich jak: F/X, Buffy: Postrach Wampirów, czy Anioł Ciemności, próbując w międzyczasie swoich sił w filmach pełnometrażowych. Po kilku latach ostatecznie już przestawił się na kino rozrywkowe, zadomawiając się w gatunkowo light’owych produkcjach i sensacji. Pomimo raczej niewielkiej konkurencyjności względem wielu naprawdę wyśmienitych muzyków Hollywood, Christophe nie może narzekać na brak pracy. Rok 2006 jest dla niego szczególny pod tym względem. Tak na dobrą sprawę jeszcze się nie zakończył, a już w filmografii Becka widnieją 3 partytury do nawet głośnych filmów (Garfield 2, Różowa Pantera i Strażnik), ponadto wszystkie one zostały wydane na płytach w formie soundtracków.

Nie wiadomo dokładnie, czy cieszyć się z tego powodu, czy podejść do tego z obojętnością. Wszystko zależy od tego jak postrzegamy muzykę filmową. Jeżeli traktujemy ją jako czystą rozrywkę, prace Becka jak najbardziej nam jej dostarczą. Jeżeli jednak poszukujemy czegoś więcej, zmarnujemy tylko czas sięgając po Strażnika. Partytura ta, zupełnie jak film niczym szczególnym nas nie zaskoczy, no może poza tym, że sam kompozytor odchodzi w niej od symfonicznych konwencji jakich do tej pory niezbyt ścisło się trzymał. Ot kolejne rzemiosło stworzone na bazie ogranych już w gatunku wzorców, łatwe do zrozumienia “współczesnym”, a przy tym luźno trzymające się ram ilustracji. Beck wykorzystuje bardzo “trendy” ostatnio wśród kompozytorów młodego pokolenia, ambient, konfrontując go z charakterystyczną dosyć stylistyką Media Ventures, wprowadzając elektroniczny background i całą paletę sampli z orkiestrą. Pomysł niezgorszy, zwarzywszy na charakter filmu. Niestety Beckowi jeszcze daleko do finezji artystów na których się opierał.

Widać tu niejako pewne braki w warsztacie, szczególnie gdy chodzi o zestawianie ze sobą instrumentów orkiestrowych i elektronicznych. Zamiast porywającej muzyki akcji rodem z Media Ventures, nierzadko raczeni jesteśmy kakafonią syntetycznego dźwięku z “brzęczącą” w tle orkiestrą spychaną w głęboki cień. Prawdę powiedziawszy Beck trochę za bardzo ufa tu elektronice zrzucając nań praktycznie cały ciężar ilustracji. Jakby tego było mało, elektronika ta obraca się wokół kilku samplowanych beatów i towarzyszących im efektów, co po pewnym czasie wywołuje uczucie przesytu i znużenia. Wrażenia te pogłębia niezbyt dobrze złożony album. 50 minutowy score jaki funduje nam płyta Varese to odrobinę za dużo, zwłaszcza iż część materiału jak już wspomniałem bazowana jest na podobnych wzorcach. Gdyby partytura do Strażnika scalana była jakąś zapadającą w pamięć tematyką, problem ten byłby mniej odczuwalny. Tymczasem Christophe Beck wprowadził co prawda jeden temat, który przywita nas w utworze Main Title. Niestety im dalej będziemy zagłębiać się w album, tym bardziej odniesiemy wrażenie, że ginie on w potoku syntetycznego dźwięku, zatracając powoli pierwotny charakter, stając się jedynie prostą melodią powracającą wraz z muzyką akcji.

Właściwie trudno zarzucić Beckowi coś więcej, poza totalnym brakiem oryginalności i jeszcze nie od końca rozwiniętym warsztatem kompozytorskim. Jego partytura w samym filmie sprawuje się dobrze. Co się tyczy płyty… Podchodzę do niej raczej sceptycznie. Na pewno spodoba się ona rzeszom miłośników rozrywkowej muzyki filmowej, szczególnie tej budowanej na elektronice. Pozycja ta kierowana jest właśnie dla nich. Ja do Strażnika prędko jednak nie wrócę.

Najnowsze recenzje

Komentarze