Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Freddy Sheinfeld

Seal of Confession, the

(2014)
-,-
Oceń tytuł:
Tomek Goska | 19-03-2014 r.

Rzadko kiedy decyduję się na pisanie recenzji ścieżki dźwiękowej bez uprzedniego zapoznania się z kontekstem wizualnym. Niemniej jednak w pewnych przypadkach dopuszczam wyjątki. Takowym może być fakt, że muzyka, która wywarła na mnie wrażenie pochodzi z filmu, który w żaden sposób nie jest dostępny naszemu rodzimemu odbiorcy. Jeżeli zaś mówimy o niszowym kinie wenezuelskim, wtedy nawet internetowa „szara strefa” na nic się zdaje. Jakim więc sposobem w moje ręce wpadła oprawa do The Seal of Confession?


Dzięki wytwórni MovieScore Media, która za punkt honoru wzięła sobie wypuszczanie na rynek takich właśnie niszowych partytur, o których przeciętny Kowalski prawdopodobnie w życiu by się nie dowiedział. Nazwisko komponującego ją Freddy’ego Sheinfelda również stanowić może zagadkę dla wielu odbiorców. Ci, którzy śledzą z zapałem wszelkiego rodzaju plebiscyty i festiwale wiedzą natomiast, że w roku 2013 Sheinfeld nominowany został przez IFMCA za muzykę do dokumentu Kingdom OF The Plants. Sporym echem po salonach branżowych obiła się również nagroda za Galapagos wręczona na International Film Music Festival. Obu tych prac, przyznam szczerze, nie miałem okazji w całości usłyszeć, ale wierzę, że prezentują godny tych wyróżnień poziom. Co zaś się tyczy opisywanego w niniejszej recenzji The Seal of Confession, może nie jest to materiał stricte festiwalowy, zdolny konkurować o pierwsze miejsca we wszelkiego rodzaju plebiscytach, ale zdecydowanie nie można odmówić mu ciekawego klimatu, spójności i przede wszystkim skuteczności w łączeniu ze sobą wielu różnych brzmień.



Wydany w formie cyfrowej soundtrack zapewnia nam niespełna 45-minutową podróż po szeroko pojętym ambiencie. Nie jest to jednak typowy sound design jakim zalewany jest ostatnio nasz rynek. Wenezuelski kompozytor nie boi się żywego instrumentarium zostawiając całkiem dużo przestrzeni na zaistnienie lirycznych smyczkowych fraz i solówek fortepianowych. Nie stroni tym samym od bardziej drapieżnych form muzycznego wyrazu, czego przykładem jest obecność rockowych riffów i drastycznych cięć bitu świadczących o DJ-skich zapędach kompozytora. Jeżeli miałbym zastosować jakieś porównania warsztatowe z pewnością odniósłbym się do tak lubianej przeze mnie grupy Asche & Spencer i Beara McCreary’ego, których stylistykę i charakterystykę brzmienia bardzo mocno daje się odczuć słuchając The Seal of Confession. Na tym jednak nie koniec.



Porażającym doświadczeniem było dla mnie zmierzenie się z otwierającym album Main Title. Utwór ten jawnie odnosi się do tematu z wokalizy rozpoczynającej partyturę Wojciecha Kilara z Dziewiątych wrót. Czyżby celowe nawiązania? Biorąc pod uwagę zbieżności gatunkowowe obu filmów wcale by mnie to nie zdziwiło. Osobiście jednak bardzo pozytywnie odebrałem te nawiązania, szczególnie, że ciekawie korelują one z dalszą częścią ścieżki dźwiękowej, przechodząc płynnie do bardziej syntetycznych brzmień. Ciekawym zjawiskiem jest zamykający album End Credits, gdzie ów smutny, melancholijny temat wyniesiony jest na grunt agresywnej electro-rockowej aranżacji. I już znajomość tych dwóch utworów przekonuje, by kompozycja Sheinfelda na stałe zagościła w podręcznej playliście. Choć reszta materiału w żadnym stopniu nie odstaje od tematu przewodniego.



Nastrojowa, smutna, melancholijna – te określenia cisną się na usta po wysłuchaniu kolejnych kilku utworów. Połączenie smyczkowego ostinato z rozciągłymi elektronicznymi frazami owocuje bardzo klimatyczną, ale niezbyt cieżką ilustracją muzyczną, która stosunkowo łatwo nawiązuje kontakt z odbiorcą. Pod wieloma względami jest to muzyka dosyć przewidywalna, osadzona na gruncie pokutujących w branży standardów. Szczególnie mocno daje to o sobie znać w sposobie prezentowania ambientowego brzmienia – rozciągłych, poddanych obróbce technicznej riffów gitarowych i kontrapunktującymi z nimi solówkami fortepianowymi. Wyjątkowść tej pracy tkwi jednak w szczegółach – pojedynczych zabiegach bądź frazach, które zwracają na siebie uwagę. Poza tematem przewodnim jest to na przykład prześlizgiwanie się sekcji smyczkowej po skalach (Now It’s Your Turn oraz How Much Does Your Soul Cost?). Nie trudno skojarzyć ten zabieg z motywem zbrodni znanym nam z oprawy muzycznej do serialu Dexter. Inną ciekawostką jest You Are My Natural Selection z ładnym, ekspresyjnym gitarowym tematem, przypominającym po części prace Antonio Pinto.

Można więc powiedzieć, że w swojej różnorodności, a niekiedy sztampowości, partytura Sheinfelda zachowuje pewną ciągłość. Jest przede wszystkim bardzo klimatyczna i dosyć łatwo przyswajalna, zwłaszcza dla odbiorcy ukierunkowanego na kompozycje z wyraźnie nakreśloną linią melodyczną. Spędzone przy tym albumie trzy kwadranse mijają stosunkowo szybko, a napotykane po drodze tematy z pewnością zachęcą do licznych powrotów. Ot dosyć miłe zaskoczenie ze strony kompozytora, którego twóczość jeszcze kilka dni temu była mi całkiem obca.


Najnowsze recenzje

Komentarze