Piotr Figiel

Przepraszam, czy tu biją?

(2021)
Przepraszam, czy tu biją? - okładka
Tomek Goska | 04-08-2021 r.

Postać Marka Piwowskiego chyba najbardziej kojarzona jest przez pryzmat wyreżyserowanej przez niego kultowej komedii Rejs. Film z Tymem, Maklakiewiczem i Himilsbachem w rolach głównych to mistrzostwo improwizacji, a zarazem świetna satyra polskiego społeczeństwa z czasów PRL. Mało kto jednak pamięta, że kilka lat później powstało nie mniej frapujące dzieło, pod którym podpisał się Piwowski. Film Przepraszam, czy tu biją – bo o nim tu mowa – był bardziej odważną próbą utarcia nosa ówczesnej władzy. Opowiadał o pewnym gangsterze, Belusie, który chcąc sprawdzić lojalność swoich „współpracowników”, organizuje fikcyjny włam do jubilera. O całym wydarzeniu powiadamia milicję, która wszczyna dochodzenie. Kiedy cała sprawa wychodzi na jaw, funkcjonariusze za wszelką cenę chcą znaleźć dowody na winę Belusa. W tym celu werbują chłopaka zwanego Studentem, aby zwrócił uwagę gangstera i pozyskał informacje o jego planach. Zaskakujący tytuł tego świetnie napisanego kryminału, to w gruncie rzeczy fragment dialogu z przesłuchania Studenta. Ale największe wrażenie robią – tradycyjnie już u Piwowskiego – świetne dialogi z przezabawnym epizodem Himilsbacha włącznie. Wszystko to sprawia, że film, mimo dosyć mało frapującej fabuły, ogląda się przyjemnie.



Do stworzenia ścieżki dźwiękowej początkowo zaangażowano Romualda Lipko. Kompozytor nie zdołał jednak przekonać Piwowskiego do swojej muzyki, przez co musiał pożegnać się z projektem. Zanim jednak odszedł, zdążył nagrać z Budką Suflera kilka utworów, wśród których znalazł się również Podarowany dzień, wykorzystany fragmentarycznie w jednej ze scen rozgrywającej się na dyskotece. Gościnny udział formacji stanowił tu dodatkową atrakcję, a włożony wysiłek nie do końca poszedł na marne.



Na miejsce Romualda Lipko zaangażowano innego kompozytora. Człowieka o bogatszym doświadczeniu filmowym – Piotra Figiela. Choć jego kariera miała swoje początki w latach 60., kiedy grał na klawiszach i aranżował dla Kurylewicza czy Klimczuka, swoją przygodę z filmem rozpoczął dopiero w roku 1973. Film Przepraszam, czy tu biją był być może najbardziej rozpoznawalnym epizodem tej twórczości, a to przez wzgląd na temat, jaki stworzył na potrzeby czołówki tego filmu. Temat, który – jak się później okazało – nie został wykorzystany. Skoczna, funkowa melodia z łatwo wpadającym w ucho wokalem Novi Singers została później przerobiona i opublikowana na solowym albumie artysty, Gdzieś, kiedyś pod przewrotnym tytułem Agent 008. Zarówno ten utwór, jak i wiele innych, które w filmie zaistniały, dobitnie pokazuje, że Figiel nie bał się eksperymentować. Brał na warsztat zarówno funkowe rytmy disco, jak i ostrzejsze, rockowe brzmienia, czego przykładem jest ilustracja ze scen z dyskoteki Maxim. Natomiast wątki szpiegowskie i śledczy procedural często okraszał surową, żeby nie napisać, szorstką elektroniką. Jeżeli będzie ona przypominać to, co Jerry Goldsmith praktykował na przełomie lat 70. i 80., to nie będzie w tym nic dziwnego. Wszystko to układa się na pewien wzór, który najlepiej weryfikuje sam obraz.


Paradoksalnie, w filmie Piwowskiego nie znajdziemy dużej ilości muzyki. Pojawia się ona najczęściej w scenach, w których obserwujemy działania głównego bohatera. Najbardziej zaskakujące są fragmenty rozgrywające się na dyskotece, w których widzimy (ale nie słyszymy) rozmawiające ze sobą postaci, a w tle rozbrzmiewa skoczna, miła dla ucha muzyka. Figiel ustrzega się jak tylko może ingerowania w sceny dialogów. Dlatego też jego muzyka pojawia się głównie w kontekście ogólnych planów lub akcji organizowanych zarówno przez tego sprytnego przestępcę, jak i podążających jego śladem milicjantów. W całościowym ujęciu ścieżka dźwiękowa nie przypomina typowej muzyki filmowej, bo rzadko kiedy zagląda na płaszczyznę dramaturgiczną dzieła Piwowskiego. Wyjątkiem są skromne fragmenty tworzone na pianie Fendera wplatane w kolejną porcję funkowych rytmów. Można odnieść wrażenie, że muzyka silnie inspirowana jest trendami panującymi wówczas na zachodzie. Oglądając i słuchając przed oczami pojawiają się przyjemne klimaty utworów Isaaca Hayesa, a to już nie lada rekomendacja, by spróbować swoich sił z soundtrackiem.



Jak w przypadku wielu klasyków polskiego kina, tak i ścieżka dźwiękowa z Przepraszam, czy tu biją nigdy nie miała okazji pojawić się na rynku muzycznym w okolicach premiery filmu. Dopiero w roku 2021 nakładem GAD Records ukazał się soundtrack prezentujący całość muzyki Piotra Figiela stworzonej na potrzeby obrazu Piwowskiego. Również te fragmenty, które z takich czy innych powodów się na nim nie znalazły – między innymi słynna czołówka, o której wcześniej pisałem. Wydanie odcina się również od utworów stworzonych przez Romualda Lipko, co nie powinno budzić większych obiekcji. Na pocieszenie otrzymujemy natomiast trzy bonusy, wśród których znalazła się alternatywna wersja najdłuższego kawałka soundtracku – Napad na bank. Zapytacie, skąd bank w tytule, skoro w filmie dokonywany jest skok na kasę domu towarowego „Sezam”? Cóż, jeżeli wierzyć temu, co możemy wyczytać w książeczce dołączonej do wydania, nazwy utworów były tylko roboczymi zapiskami z sesji nagraniowych.



Takowa realizowana była w studiu Polskiego Radia przy udziale Piotr Figiel Ensemble oraz wspomnianego wyżej Novi Singers. Całość prezentuje się bardzo okazale, więc 47-minutowy soundtrack pochłania się praktycznie na jednym wdechu. Jest to kolejne interesujące odkrycie, które dokonujemy dzięki współpracy GAD Records z Wytwórnią Filmów Fabularnych we Wrocławiu. Z niecierpliwością czekam więc na kolejne.


Najnowsze recenzje

Komentarze

Jeżeli masz problem z załadowaniem się komentarzy spróbuj wyłączyć adblocka lub wyłączyć zaawansowaną ochronę prywatności.