Historia kinematografii zna zaledwie kilkanaście przykładów filmów koprodukowanych wspólnie przez Związek Radziecki i Japonię. Najsłynniejszym z nich jest oczywiście Dersu Uzala Akiry Kurosawy. Jednym z ostatnich i zarazem najmniej znanych tego typu obrazów jest dramat przygodowy Under Aurora z 1990 roku. To opowieść o przyjaźni pomiędzy japońskim łowcą a miejscowym Rosjaninem i jego wilkiem. Podobnie jak przywołana wcześniej produkcja Kurosawy, także i ten tytuł toczy się w sporej mierze na spowitej tajgą i tundrą Syberii.
Najpewniej nigdy bym nie natrafił na ten film, gdyby nie ścieżka dźwiękowa, która ukazała się nakładem wytwórni Futureland. Jej autorem jest japoński kompozytor Reijiro Koroku, postać raczej nieszczególnie znana w światku muzyki filmowej. Artysta ten jest głównie kojarzony z pracy nad Godzillą z 1984 roku oraz trylogią gier komputerowych Kessen z przełomu tysiącleci. Tymczasem to właśnie Under Aurora jawi się jako jedno z jego najbardziej reprezentatywnych dokonań.
Podczas seansu śnieżna sceneria oraz wcale nierzadkie sekwencje montażowe, ukazujące piękno i surowość przyrody, nasunęły mi skojarzenia z Antarktyką Kuroyoshiego Kurahary. Muzyka Koroku jest jednak całkowicie odległa od pamiętnej ścieżki dźwiękowej Vangelisa, zarówno od strony brzmieniowej, jak i ogólnie przyjętego konceptu filmowego oddziaływania. Gdy Grek traktował ilustrowane kadry bardziej jak film dokumentalny, niż fabularny, tak jego japoński kolega podchodzi do produkcji w dużo bardziej tradycyjny sposób, skupiając się przede wszystkim na podkreślaniu emocji wypływający z ekranowych wydarzeń. Zupełnie inny jest także aparat wykonawczy – Koroku zaangażował bowiem jedną z rosyjskich orkiestr, bez wyjątku rezygnując z instrumentów elektronicznych.
Symfoniczne brzmienie imponuje, orkiestra brzmi przepastnie i bogato, w czym pomagają także bardzo dobre orkiestracje oraz precyzyjne prowadzenie filharmoników. Można wręcz powiedzieć, że muzyka rozpisana na liczny skład stara się wręcz wypełniać opustoszałe, dzikie i niezbadane połacie syberyjskich równin, które oglądamy na ekranie. Ale czy poza tym Under Aurora ma jeszcze coś do zaoferowania? Czy nie jest to tylko kolejna poprawna technicznie muzyka symfoniczna?
Argumentem przeczącym dla postawionego wyżej pytania jest majestatyczny i poetycki, ale i pełny przepychu, temat główny, największa perła tego score. Porywające, zamaszyste, ale i bardzo płynne brzmienie sekcji smyczkowej, rozmach wykonawczy oraz chwytliwa melodia, są solą tego prawdopodobnie najlepszego utworu w karierze Koroku. Sugerując się częściowo tytułem, to temat samej Syberii, co zresztą potwierdzane jest w sekwencji montażowej przedstawiającej tamtejszą florę i faunę. Na wydaniu soundtrackowym jest to utwór Bran’s Birth, gdzie Japończyk prezentuje lżejszą aranżację motywu przewodniego, z manierą godną kompozytorów muzyki poważnej, stawiając nacisk przede wszystkim na sekcję dętą drewnianą i solówki skrzypcowe.
Pozostała część partytury utrzymana jest również w symfonicznym stylu, choć zarówno w orkiestracjach, jak i melodyce, Koroku jest nieco bardziej ostrożny i buduje swój score raczej na standardowych środkach orkiestrowego wyrazu (rzewne melodie poboczne, urokliwe duety fagotu i harfy, również trochę klasycznego i niezbyt wyszukanego underscore’u). Na tym tle wyłamuje się energiczny motyw akcji (z ciekawym kolażem smyczków, waltorni i ksylofonu) oraz mollowy motyw stricte dramatyczny (utwór Revenge). W ten sposób ścieżka dźwiękowa buduje przyjemne i niepozbawione przy tym ładunku dramatycznego słuchowisko.
Under Aurora warto polecać każdemu, kto ceni sobie przejrzyste i klasyczne brzmienie orkiestry podparte świetnym tematem przewodnim. To partytura napisana w starym stylu, dziś praktycznie kompletnie nieaktualnym. Jeśli więc ktoś narzeka na współczesną muzykę filmową, to polecam poszperać wśród starszych i zapomnianych prac, czyli właśnie takich, jak Under Aurora Reijiro Koroku.