Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Nobuo Uematsu

Phantasmagoria

(1994)
-,-
Oceń tytuł:
Dominik Chomiczewski | 11-07-2021 r.

Nobuo Uematsu po skomponowaniu muzyki do sześciu gier komputerowych z serii Final Fantasy otrzymał nietuzinkową ofertę. Wytwórnia NTT Publishing Co., która dotychczas wydała wszystkie jego soundtracki sygnowane franczyzą „ostatniej fantazji”, zaproponowała mu dystrybucję studyjnego albumu. Dla japońskiego kompozytora była to świetna okazja na wyrwanie się z wirtualnych ram. Dotychczas zobligowany do podążania za wymogami gier, mógł wreszcie skupić się na całkowicie autorskim projekcie przeznaczonym do kontemplacji w domowym zaciszu. Tak oto w 1994 roku po sześciu miesiącach prac na półki sklepowe trafiła Phantasmagoria, pierwszy i jak dotąd jedyny album studyjny w dorobku Uematsu.

Na początku lat 90. Uematsu, znany ze swoich wszechstronnych zainteresowań muzycznych, zafascynowany był zwłaszcza gatunkiem new age i utworami medytacyjnymi. Niedziwne zatem, że w takim też nurcie postanowił utrzymać Phantasmagorię. Japończyk stawia przede wszystkim na tzw. easy listening, wykorzystując w tym celu zarówno instrumentarium akustyczne, jak i elektroniczne. Słyszymy m.in. obój, flet, wiolonczelę, gitarę, a wszystko to spojone jest brzmieniem syntezatorów, nierzadko samplujących chórki lub sekcję smyczkową. Jak przystało na easy listening, praktycznie wszystkie kompozycje oparte są o łatwo wpadające w ucho melodie o głównie lirycznym wydźwięku.

Poza elementami new age ciekawym aspektem Phantasmagorii są nawiązania do kultur Ameryki Środkowej i Południowej. Na przykład People of Maya nie tylko w tytule nawiązuje do jednego z najsłynniejszych ludów Mezoameryki. Słyszymy tutaj kojarzącą się z tamtymi regionami kenę oraz charango (rodzaj gitary). Pewien andyjski koloryt ma również melodia z Lots of Little…. Dodatkowo album wieńczy Augustere Leaves, recytacja księgi proroctw zapisanej w jednym ze staroindiańskich języków. Dodajmy, że do analogicznej stylistyki Uematsu nawiązał później w ścieżkach dźwiękowych z gier Final Fantasy IX oraz Lost Odyssey.

Porzucenie świata gier komputerowych nie przełożyło się jakkolwiek na rewolucję warsztatu kompozytorskiego Uematsu. Od strony melodycznej znajdziemy tu wiele tricków typowych dla jego twórczości. Widoczne jest to zwłaszcza w urzekającym Angel Hands, z melodią zapowiadającą Satuki Da Ne z Final Fantasy X. Styl Japończyka dobrze widoczny jest także w konstrukcji linii melodycznej w People of Maya. Jakby tego było mało, część muzyczną albumu wieńczy nowe opracowanie tematu przewodniego z Final Fantasy. Uematsu prezentuje swoją sławną kompozycję w formie barokowej pieśni. Ciekawy eksperyment, choć nie będę ukrywał, że nie jest to moja ulubiona wersja tej melodii.

Warto też wspomnieć o jeszcze dwóch utworach, tym razem wcale nie tak bliskich dotychczasowym dziełom Japończyka. Otwierające płytę Rainy Day, Children jest cokolwiek zaskakujące. Gitarowe pasaże, samplowane chóry, elektryczne pianino, do których dołącza iście vangelisowski motyw syntezatorów, tworzą bardzo nastrojową i intrygującą atmosferę. Odmiennie stylowo wypada także druga z tych kompozycji, czyli skoczne Dogs on the Beach, będące ukłonem w stronę new age oraz synth popu.

Główna wada Phantasmagorii jest taka sama, jak w przypadku innych albumów z lat 80. i 90. osadzonych w nurcie new age. Piękne melodie bronią się do dziś, ale aranżacje już niekoniecznie. Niektóre brzmienia elektroniczne po prostu trącą już myszką. Pewnym problemem są też recytacje towarzyszące muzyce w utworze pierwszym, trzecim i siódmym. Nie jestem zwolennikiem tego typu dodatków. Tym bardziej, że teksty wygłaszane są w języku japońskim, co dla zachodniego odbiorcy będzie prawdopodobnie tożsame z zupełnym niezrozumieniem intencji kompozytora.

Dla słuchaczy lubujących się w oldschoolowej muzyce new age Phantasmagoria będzie odpowiednim albumem. Ma wszystko, czego potrzebuje ten gatunek – chwytliwe i urzekające melodie, lekkość, przystępność i nieco staroświecką elektronikę. Z jednej strony pozostaje żałować, że Uematsu nigdy więcej już nie podjął się opracowania kolejnego albumu studyjnego. Z drugiej strony należy pamiętać, że po zrealizowaniu Phantasmagorii miał przed sobą najlepsze prace z cyklu Final Fantasy. Można powiedzieć: coś za coś.

Najnowsze recenzje

Komentarze