Tytułowy strach nad miastem wywołuje tajemniczy morderca. Nazywa siebie Minosem, a ofiarami padają głównie młode kobiety, które, wg niego, prowadzą niemoralne życie. Zadanie wytropienia zabójcy otrzymuje Letellier, komisarz z wydziału kryminalnego, którego reputacja po ostatniej akcji została nadszarpnięta – w tej roli sławny Jean-Paul Belmondo. Za kamerą tego niezbyt wyszukanego, acz nieźle zrealizowanego jak na owe lata filmu sensacyjnego stanął Henri Verneuil, twórca min. Klanu Sycylijczyków. Był to jeden z wielu obrazów francuskiego reżysera zilustrowanych przez Ennio Morricone. Włoch okrasił swoją muzyką dokładnie 6 z 7 produkcji Verneuila z lat 1968-1979.
Sercem ścieżki dźwiękowej ze Strachu nad miastem jest bardzo charakterystyczny temat główny, w realiach filmowych będący de facto tematem suspensu. Jego fundamentem jest niepokojące i złowieszcze ostinato rozpisane na nisko prowadzony fortepian. Ma ono w sobie coś jazzującego, może dzięki perkusyjnemu rytmowi. Do niego Morricone dorzuca rozmaite elementy tworzące doprawdy ciekawą mieszankę, Mamy tu min. drapieżne pociągnięcia sekcji smyczkowej, buczące fagoty, a także migoczące partie fortepianu w wyższych rejestrach. Włoch miejscami wkracza na grunt kontrolowanej kakofonii, a nad całością unosi się kontrapunktująca melodia na gwizd lub harmonijkę, nadająca subtelnie westernowego posmaku. Wyśmienita kompozycja.
Ostinato z tematu głównego stanowi najbardziej rozpoznawalny podczas seansu wątek muzyczny. Verneuil sięga po ten motyw często, ale nie ma co się temu dziwić – sposób, w jaki buduje napięcie, jest znakomity. Efekt jest o tyle ciekawszy, że sceny akcji, w których np. Belmondo ściga mordercę po dachach paryskich kamienic (niezła kaskaderka, notabene) albo wszelakie pościgi nie otrzymały ilustracji. Morricone przygotował na szczęście kilka wariacji owego ostinato. Są one zbliżone do będącej punktem wyjścia aranżacji z tytułowego utworu, niemniej zwracają uwagę dodatkowymi elementami. W Parigi Segreta dołączają gęste klastery smyczków, natomiast w Anzione Panoramica modernistyczne partie trąbki przypominające dokonania Il Gruppo. Nie będę jednak ukrywał, że niekiedy kolejne wejścia tego ostinato mogą wywołać nutkę irytacji. Faktem jest, że na recenzowanym w niniejszym tekście 35-minutowym soundtracku jest ich bardzo dużo.
Verneuil wszelkie idee muzyczne niezwiązane z tematem głównym potraktował po macoszemu. Co prawda film bez nich sobie świetnie radzi, niemniej warto się na moment zatrzymać przy tych utworach. Sosta Vievata to sympatyczna kompozycja na klawesyn, dęciaki i smyczki, utrzymana w stylu często pisanej przez Morricone muzyki źródłowej imitującej muzykę popularną. Sospiri da Una Radio Lontana natomiast jest reprezentantem typowej dla Włocha muzyki lounge, gdzie wiodącą rolę odgrywają intymne wokale kobiece wespół z delikatnym podkładem perkusyjnym. Maestro pisał tego rodzaju kawałki od lat 60., mniej więcej od czasu Miłosnego kręgu i La Donna Invisible.
Osobny akapit można poświęcić Considerazioni Su un Omicidio. To dobry przykład na nowatorskie i modernistyczne ciągotki Morricone. Utwór zbudowany jest na rozjeżdżających się glissandach sekcji smyczkowej świetnie imitujących… wycie syren. Konstrukcja crescendo-decrescendo dodatkowo pogłębia efekt budowania atmosfery zagrożenia. Włoch nie byłby sobą, gdyby do tego nie wprowadził jeszcze kakofonicznych dodatków, choć moim zdaniem i bez nich kompozycja obroniłaby się swoim konceptem.
Po seansie szybko dochodzimy do wniosku, że jest to w zasadzie score jednego tematu, jednak bardzo funkcjonalnego i intrygującego. Można nawet przyjąć, że to jeden z najlepszych utworów Ennio Morricone na polu filmowego suspensu. Soundtrack nie działa już tak dobrze, bowiem częste wałkowanie motywu przewodniego nie znajdzie aprobaty u każdego miłośnika muzyki filmowej, nawet biorąc poprawkę na obecność kilku dodatkowych idei muzycznych. Mimo to czwórka się należy.