Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
James Newton Howard

Outbreak (Epidemia)

(1995)
-,-
Oceń tytuł:
Tomek Goska | 15-04-2007 r.

Zaraza nie jest na miarę człowieka, więc powiada się sobie, że zaraza jest nierzeczywista, to zły sen, który minie. Lecz nie zawsze ów sen mija i od złego snu do złego snu to ludzie mijają.
Albert Camus – “Dżuma”

Wirus to najbardziej przebiegły zabójca, groźniejszy niż czające się w przestworzach “kosmiczne bomby”, lub nieco innego rodzaju bomby… te wyprodukowane przez człowieka. Przekonują nas o tym wspomnienia średniowiecznych epidemii, literatura (nie tylko Alberta Camusa) i kinematografia raz na jakiś czas podejmująca tą tematykę. Spośród wszystkich obrazów tego typu jakie obejrzałem, najbardziej w pamięci ostała mi się Epidemia Wolfganga Petersena. Wielokrotnie powtarza się, że gdyby doszło do pandemii, przy obecnym systemie komunikacji kwestią kilkudziesięciu godzin byłoby zarażenie znacznej części populacji skupionej w miastach. Obraz Petersena ukazuje ten problem doskonale prowadząc widza poprzez kolejne etapy rozprzestrzeniania się zarazy w miasteczku, którą tak na dobrą sprawę wywołała… afrykańska małpka przywleczona do Ameryki. Film zapewne byłby bardziej wiarygodny, gdyby nie jego cukierkowate zakończenie… Cóż, przynajmniej jedna osoba z ekipy realizującej Epidemię nie “słodziła”, a tą osobą był kompozytor James Newon Howard.

Kariera Howarda do jej zarania obraca się wokół dramatów, filmów akcji, oraz thrillerów. Mimo, iż pierwsza dekada samodzielnej pracy kompozytora, to nieustanne, entuzjastyczne przeskakiwanie pomiędzy różnymi gatunkami filmowymi, końcówka tego okresu stała pod znakiem stopniowej stabilizacji i formowania własnego warsztatu. Ścigany, Wodny Świat, Adwokat Diabła oraz Epidemia stały się w głównej mierze preludium do zadomowienia się Howarda w kinie mocnych wrażeń. Właśnie one posłużyły mu do stworzenia uniwersalnego, muzycznego “klucza” do rozwiązywania problemu ilustracji wielu dramatów, filmów akcji lub thrillerów, chociażby nawet tych przy współpracy z Indyjskim reżyserem Shyamalanem.

Epidemia to wykwintny kolaż podniosłej muzyki akcji (okraszonej miejscami epickim chórem), dramatycznego underscore oraz smętnego suspense’u, wyrażającego niepomyślny rozwój sytuacji, która z godziny na godzinę wymyka się coraz bardziej z rąk głównych bohaterów. By ożywić partyturę James Newton Howard wprowadził do orkiestry z rozbudowaną sekcją dętą elektroniczne sample. To one odpowiedzialne są za formowanie rytmicznego podłoża pod dominującą w Epidemii muzykę akcji, innym razem za stymulowanie, trochę stereotypowej trzeba przyznać, afrykańskiej etniki. Ów orkiestrowo-elektroniczna kombinacja świetnie sprawuje się w obrazie Petersena, kiedy trzeba podnosząc na współ z dynamicznym montażem tempo akcji, innym razem ścinając atmosferę mrocznymi dysonansami lub rozrzedzając ją dramatycznymi smyczkami. O ile jednak w filmie działa to przekonująco, poza nim już nieco mniej.

Słów kilka o wydaniu regularnym…

Nie należy winić za to samej muzyki, tylko sposób w jaki została ona wydana. Odpowiedzialna za soundtrack wytwórnia Varese po raz kolejny pokazała swoją ignorancję w doborze materiału. Kiepsko skonstruowany album tak na dobrą sprawę niewiele zaoferuje nam z bogatego wachlarzu muzycznego Epidemii. 30minutowy krążek gwarantuje wycieczkę po najważniejszych nurtach tematycznych, niestety poza nimi dużo… o wiele za dużo miejsca poświęca underscore niczym specjalnym nie wyróżniającym się spoza kanonu gatunkowych form ilustracyjnych.

Doskonale problem ten uwypukla track otwierający płytę – Main Theme – gdzie po wspaniałej, rytmicznej introdukcji wysyłani jesteśmy w minimalistyczny dźwiękowy pląs. Zarysowany z początku pierwszego utworu temat przewodni powróci podczas 30 minutowego soundtracku tylko jednokrotnie, podczas, gdy w filmie pojawia się on wiele razy, ilustrując na przykład prewencyjne działania wojsk. Stylizowana na militarystycznym, perkusyjnym backgroundzie muzyka akcji serwuje kilka ciekawych, dynamicznych kawałków, wśród których szczególnie w pamięci ostaną się nam: Finding the Ship oraz They’re Coming. Wspominając o akcji warto zwrócić uwagę na Little Resistance. Daje on bowiem podwaliny pod tak pasjonujący i dynamiczny action-score jaki pół roku później popełni James Newton Howard pisząc Wodny Świat. Sample elektroniczne i rozbudowana sekcja perkusyjna budują rytmikę pod pędzące, monumentalnie brzmiące instrumenty dęte blaszane i towarzyszące im w tle smyczki. Te ostatnie zaskoczą nas dwukrotnie w miękkich i przesianych nutką nostalgii i dramatu utworach: Robbie’s Bedside Cedar Creek Exodus.

… i nieoficjalnym “complete”

Rzadko zdarza się by “complete score” bił na głowę jakością komercyjne wydanie. W przypadku jednak tak często nietrafnych “składanek” sporządzanych przez ludzi z Varese nie jest to wielkim zaskoczeniem. Kompletny, niespełna godzinny materiał pochodzący z sesji nagraniowych, a przez przypadek wyciekły z archiwów wytwórni, daje nam obraz takiej muzycznej Epidemii jaką powinniśmy znać. Nie dość że o wiele więcej znajdziemy tu ciekawych i porywających utworów akcji, jak chociażby: Arrival In Cedar Creek, Aerial Assault, czy Futile Escape, to usłyszymy również kilka lirycznych ścieżek pokroju gitarowego OK, We Can Go lub dramatycznego tematu zarażonych w specjalnie napisanym dlań utworze – The Host Theme. Prawdziwą ucztą dla uszu jest fenomenalnie skonstruowana suita końcowa, End Credits. Następująca po niej alternatywna wersja tracku Finding The Ship daje nam pół minuty więcej, ociekającego soczystymi orkiestracjami, znanego z ostatecznej wersji filmu utworu akcji.

Mając dwa tak różne od siebie wydania niejeden entuzjasta muzyki filmowej prawdopodobnie będzie się głowił, które z nich sobie przyswoić. Myślę, że dobrym rozwiązaniem byłoby poznać oba. Oficjalne po to, by zapoznać się przynajmniej z tematyką i przekonać się jak wydawcy czasami nieprofesjonalnie podchodzą do swojego zadania, “complete score” po to, by w pełni delektować się naprawdę interesującą muzyką jaką stworzył na potrzeby Epidemii James Newton Howard.

P.S.:Ocena muzyki na płycie jaką wystawiam niżej z oczywistych względów jest oceną wydania komercyjnego. “Complete” dostałby mocną czwórkę.

Najnowsze recenzje

Komentarze