Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Yuji Nomi

Neko no Ongaeshi (Narzeczona dla kota)

(2002)
-,-
Oceń tytuł:
Dominik Chomiczewski | 15-11-2015 r.

Pewnie dnia nieśmiała dziewczynka Haru ratuje życie bezpańskiemu kotu, którego w ostatniej chwili wyciąga spod kół przejeżdżającego samochodu. Zupełnie nieoczekiwanie zwierzę przemawia do niej ludzkim głosem, dziękując za ocalenie i zapraszając do położonego w równoległym świecie Królestwa Kotów. Wkrótce okazuje się, że jest to sam książę Lune, przyszły dziedzic tamtejszego tronu. Jego ojciec postanawia ogłosić Haru bohaterką narodową oraz wydać za swojego jedynego syna.

Neko no ongaeshi (Narzeczona dla kota) w reżyserii debiutującego Hiroyukiego Mority, to swoista kontynuacja siedem lat młodszego, hitowego Szeptu serca Yoshifumiego Kondo, również wyprodukowanego przez Studio Ghibli. Jako że japońska wytwórnia nigdy nie preferowała odgrzewania starych pomysłów i – co za tym idzie – odcinania od nich kuponów, film Mority nie jest sequelem sensu stricte. „Pożycza” bowiem jedynie kilka elementów z Szeptu serca, w tym jedną z najważniejszych postaci – kota Barona. Zresztą fabuła powstała w oparciu o jedną ze scen z obrazu Kondo, w której jego główna protagonistka, Szizuku, pisze opowiadanie o pewnym tajemniczym kocie. Narzeczona dla kota powstała de facto dzięki fanom, którzy prosili Studio Ghibli o zrealizowanie pełnometrażowej produkcji na podstawie historyjki Shizuku.

W związku z tym, że Narzeczona dla kota odwoływała się do Szeptu serca, na stołek autora ścieżki dźwiękowej powrócił Yuji Nomi. Japończyk jest więc jedynym kompozytorem, nie licząc oczywiście Joe Hisaishiego, który miał sposobność pracować przy co najmniej dwóch produkcjach Studia Ghibli. Mając więc już pewne doświadczenie w ilustrowaniu anime japońskiej wytwórni, Nomi mógł znacznie śmielej przystąpić do pracy nad obrazem Mority, który dodatkowo pozwalał mu sięgnąć do tematów muzycznych skomponowanych do Szeptu Serca.

Pomimo okazałej bazy tematycznej ścieżki dźwiękowej z filmu Kondo, kompozytor nie poszedł na łatwiznę i zaczerpnął z niej tylko jeden motyw, Barona. Na soundtracku wydanym przez Tokuma Japan Communications pojawia się najpierw w bardzo skromnej aranżacji w The Mysterious Voice, a następnie w kilku innych ścieżkach. To dość sugestywny ruch ze strony Nomiego, który jest czymś w rodzaju puszczenia oka w stronę fanów Szeptu serca. Co ważne, japoński twórca skomponował także nowy motyw dla szykownie ubranego kota. Jego omówienie pozwolę sobie odłożyć na późniejsze akapity, gdzie przyjrzymy się ostatnim pięciu utworom tworzących razem coś w rodzaju obszernej suity tematycznej.

Jak na film z kręgu fantasy, Narzeczona dla kota od strony muzycznej wydaje się być bardzo tradycyjna. Nomi rozpisuje muzykę przede wszystkim na orkiestrę (z niewielkim udziałem solowych instrumentów) z jednoczesnym zmarginalizowaniem roli sekcji dętej blaszanej. Z charakterystyczną dla siebie manierą, gdzieniegdzie wplata wpływy klasycznych kompozytorów, zwłaszcza osiemnastowiecznych. Choć robi to bardzo ostrożnie, dzięki takowym chwytom skutecznie stara się umuzycznić stylizowany na starodawny koci świat. Te zabiegi są jednak na tyle subtelne, że można odnieść wrażenie, że dla Nomiego nie jest priorytetem muzyczny podział na krainą ludzi i kotów. W obydwu przypadkach używa bowiem przede wszystkim brzmienia orkiestry, co z grubsza tyczy się zarówno muzyki akcji, jak i bardziej stonowanych, lirycznych utworów.

Na tle materiału zaaranżowanego na typowo orkiestrową modłę, wyróżnia się kilka ścieżek, które wprowadzają nieco świeżości podczas odsłuchu i nie pozwalają znudzić się pozostałymi, być może nazbyt tradycyjnymi ścieżkami. Warto tutaj nadmienić chociażby niewykorzystane w filmie, katarynkowe At the Crossroads, czy pełen elegancji walc Waltz Katzen Blut. Należałoby przy okazji wspomnieć także o piosence promującej film Mority – Kaze Ni Naru. Pomimo że nie jest to zła kompozycja – na pewno wpisuje się w kanon schematycznych, aczkolwiek przyjemnych pop songów – to jednak praktycznie w ogóle nie pasuje do reszty płyty.

Podchodząc do soundtracka należy jednak zachować pewną, choć też nieprzesadną ostrożność. Tak, jak Szept serca był całkiem zgrabnie wydanym soundtrackiem, tak w przypadku Narzeczonej dla kota decydenci postanowili zamieścić na krążku niemal cały score, jaki ostatecznie trafił do filmu. Rezultatem tego mamy do czynienia z 24 dość ilustracyjnymi i niekiedy krótkimi utworami. Należy jednak docenić fakt, że poza głównymi tematami, do których jeszcze nawiążę, Nomi stworzył także kilka innych, okolicznościowych motywów i motywików, jak chociażby eteryczne, pięknie zorkiestrowane Following Muta.

Choć bez wątpienia montaż materiału nie należy do najdogodniejszych, głównie ze względu na krótki czas trwania niektórych ścieżek, to jednak pod koniec albumu czeka na odbiorcę prawdziwa gratka. Otóż ostatnie pięć kompozycji zostało nagranych jeszcze w grudniu 2001 roku, czyli na pół roku przed właściwą ścieżką dźwiękową. Trwające łącznie niespełna 20 minut utwory tworzą coś na wzór skromnego Image Albumu, z którego tematy pojawiają się następnie w filmowej ilustracji. Jest to pierwszy w historii Studia Ghibli przypadek, gdy tego rodzaju czysto koncepcyjna, oparta na zarysach fabularnych muzyka nie doczekała się osobnego krążka.

Materiał został nagrany pod batutą Mario Klemensa przez Czech Philharmonic Chamber Orchestra, w odróżnieniu od score’u, za którego wykonanie odpowiedzialna była Tokyo Philharmonic Orchestra. Wybór czeskich muzyków, wbrew pozorom, nie powinien dziwić, albowiem Nomi współpracował już z nimi kilkukrotnie wcześniej, w tym przy krótkometrażówce Hayao Miyazakiego, Kujira tori z 2001 roku. Tym samym Japończyk otrzymał do dyspozycji dużą orkiestrę, zwłaszcza w porównaniu z analogicznym Image Albumem z Szeptu Serca, którego cechował znacznie mniejszy skład wykonawczy.

Przede wszystkim Japończykowi udało się w pełni wykorzystać potencjał praskich filharmoników. Pieczołowite wykonanie i soczyste brzmienie da o osobie znać zwaszcza w koncertowej aranżacji nowego tematu Barona, której tytuł został opatrzony jego imieniem. To bez cienia wątpliwości jedna z najlepszych kompozycji w karierze Japończyka. Porywające, niezwykle lekkie orkiestracje, chwytliwa melodyka i podniosły, epicki finał tworzą razem przebojowy highlight tego albumu, obok którego po prostu nie da się przejść obojętnie. Nie trudno się także domyślić, że jego wejścia podczas seansu należą do najbardziej efektownych fragmentów recenzowanej ścieżki dźwiękowej.

Obok tego utworu, na etapie postprodukcji Nomi skomponował także motyw dla kociego króla. Słychać tutaj inspiracje Tańcem rycerzy z baletu Romeo i Julia Sergiusza Prokofiewa, aczkolwiek są to podobieństwa jak najbardziej dopuszczalne. Japończyk przygotował ponadto dwa tematy dla Haru, które odnoszą się do jej młodzieńczego wigoru (jazzujące Haru Boogie-Woogie) oraz dobrodusznego charakteru (liryczne Haru’s Memories). Piątkę koncepcyjnych kompozycji zamyka bardzo ładne i emocjonalne, choć wykorzystujące standardowe środki muzycznego wyrazu Pastorale.

Ostatnie utwory przekonują nas o tym, że Narzeczona dla kota to zainspirowana, napisana z klasą ścieżka dźwiękowa. Nie jest co prawda wolna od pewnych wydawniczych problemów, lecz końcowe 20 minut to smakowita uczta dla słuchaczy lubujących się w pięknym, tradycyjnym brzmieniu orkiestry. Jakkolwiek porównanie omawianego dzieła z Szeptem serca nie jest wcale łatwe. Młodszą o siedem lat pracę odznaczał na pewno większy eklektyzm i ciepły, przyjemny klimat, z kolei Narzeczona dla kota wydaje się byc znacznie bardziej klasyczna, pełniejsza i dojrzalsza. Czy tak jest naprawdę? Przekonajcie się sami. Doprawdy warto zapoznać się z tymi partyturami.

Inne recenzje z serii:

  • Szept serca
  • Najnowsze recenzje

    Komentarze