Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Mark Snow

Millennium (Season 1)

-,-
Oceń tytuł:
Mariusz Tomaszewski | 15-04-2007 r.

Na wstępie należy się wszystkim kilka słów wyjaśnienia. Tego albumu nie można kupić w sklepie muzycznym. Jednak tym razem nie możemy po raz kolejny przeklinać polskich dystrybutorów, że nie udało im się wydać kolejnej ścieżki dźwiękowej w naszym kraju. Ten sam problem ma cały świat. Jedynie Amerykanie mogą nabyć soundtrack bez większych przeszkód. Niestety nie posiadam oficjalnej wersji, którą można nabyć wyłącznie poprzez serwis muzyczny iTunes. Omawiany tutaj album jest bootlegiem i zawiera muzykę z pierwszego sezonu Millennium. Niestety bardzo wiele osób myli ten bootleg z oficjalnym wydaniem. Do tej pory po sieci krążył tzw. Millennium Promo. Był to zbiór kilkunastu utworów wyciągniętych z serialu. Jednak ciężko mówić o przyjemności z słuchania tego wydania. Cały czas muzyka była zagłuszana przez dźwięki z serialu. Nie jestem pewnie pierwszym człowiekiem, któremu przeszkadzają na albumie sfx, ale w przypadku wydania promo, muzyka ginęła w gąszczu innych dźwięków dobiegających z ekranu. Jednak z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że po przesłuchaniu wydania, które dostało się do moich rąk, Promo można wyrzucić do kosza tudzież skasować z dysku.

Na albumie znajdują się 24 utwory. Całość trwa ponad 75 minut. Jest to spełnienie marzeń każdego fana Millennium. W sumie do tej pory nie mogę zrozumieć, dlaczego w ogóle nie wydano soundtracku do tego wspaniałego serialu, kiedy fani The X-Files co rusz otrzymywali jakieś wydanie ścieżki dźwiękowej lub piosenek z serialu. Nie ma sprawiedliwości na tym świecie… Muzyka z Millennium w 100% oddaje klimat serialu. Jest mroczna, tajemnicza, pełna niepokoju. Nie polecam jej nikomu, kogo właśnie rzuciła dziewczyna, ani nikomu kto jest w dołku z innego powodu. Ta muzyka może co najwyżej wpędzić w jeszcze większą depresję. Nie są to dźwięki łatwe w odbiorze i na pewno nie każdemu przypadną do gustu. Jednak z drugiej strony, nie jest to również muzyka adresowana tylko i wyłącznie do wielbicieli serialu. Każdy szanujący się fan muzyki filmowej na pewno doceni ten album i znajdzie w nim coś dla siebie.

Album otwiera Main Title w wersji Extended (tracki 03 oraz 23 to skrócone wersje Main Title w troszkę innej aranżacji). Jest to najwspanialszy utwór na całej płycie. Nie znaczy to wcale, że dalej jest gorzej. Soundtrack ani przez moment nie schodzi poniżej dobrego poziomu. Po prostu utwór, który słyszymy na samym początku serialu, jest w mojej opinii genialny. Cudowne skrzypce i wiolonczela, wszystko mocno wspierane przez elektronikę. Istna perełka dla słuchacza. Można powiedzieć, że utwór ten jest czymś w rodzaju preludium do podróży, w jaką zabiera nas ta płyta. W tej muzycznej podróży towarzyszyć nam będą skrzypce, fortepian, wiolonczela, kontrabas. Wszystkie te instrumenty, wraz z wszechobecnym syntezatorem, który w tym przypadku absolutnie nie przeszkadza, gwarantują mroczny klimat tej płyty. Praktycznie każdy utwór prowadzony jest przez fortepian, zaś wspierany jest przez któryś z wymienionych przeze mnie instrumentów, bądź przez ich grupę. Warto wyróżnić tu utwór dziewiąty, który rozpoczyna się dość mrocznie, jednak z czasem pojawia się ładny temat na fortepian. Utwór sam w sobie brzmi niewinnie, a jednak czuć w tle, że nie wszystko jest takie, na jakie wygląda. Mimo swojej niewinności, muzyka ta zawiera w sobie drugie dno. Dowodem tego jest koniec utworu, który bez ostrzeżenia przeradza się w chaos. Mark Snow dosyć często stosuje właśnie taki zabieg na tej płycie. Jest to pierwszy moment na albumie, kiedy zaczyna się coś dziać. Wcześniejszą część albumu można by nazwać jako bardzo klimatyczny underscore. Często utwory zaczynają się, bądź kończą jakże charakterystycznym samplem, który występuje w każdym odcinku serialu. Nie ma osoby, która choć raz widziała serial i nie kojarzyłaby dwóch silnych uderzeń w stylu drum’n’bass jako przerywnika. Nie jest jednak tak, że cała płyta jest w pogrzebowym nastroju. Zdarzają się małe wyjątki. Utwór 12 emanuje optymizmem. Występuje tam śliczny temat grany przez fortepian. W tym utworze nie ma żadnej ukrytej prawdy. Jest to czysta niezatracona radość, którą możemy wreszcie poczuć słuchając tej płyty. Jest to coś w rodzaju chwili na złapanie oddechu w tym mrocznym świecie do jakiego zabiera nas amerykański kompozytor. Temat ten pojawia się jeszcze kilkakrotnie w podobnej aranżacji. Chwilę później słyszymy mistyczny temat, w którym występuje chór. Jest to utwór, który nie nastraja optymistycznie. Ponownie zostajemy wciągnięci do świata Franka Blacka, głównego bohatera Millennium. Album ten można by scharakteryzować jako walkę dobra ze złem, przy czym częściej 'słyszymy zło’. W sumie przez pierwszą część albumu nie uświadczymy nic z dobroci. Dopiero pod koniec płyty, coraz częściej daje się słyszeć muzykę, która pozwala dostrzec światełko w ciemności. Jednak nie zdradzę, czy tym razem dobro pokonało zło.

Tego trzeba po prostu posłuchać. Żadne słowa nie są w stanie oddać atmosfery, jaka towarzyszy słuchaniu tej płyty. Ciekawostką również może być fakt, że Snowowi udało się osiągnąć tak wspaniały efekt praktycznie bez użycia chóru. Występuje on jedynie w ilościach śladowych. Moim zdaniem mogłoby być tego chóru troszeczkę więcej. Ale i tak to co otrzymujemy, jest wspaniałe. Ogólnie rzecz biorąc jest to w mojej opinii jeden z najlepszych soundtracków do serialu, jaki dane było mi słyszeć. Jedynie Band of Brothers nieodżałowanego Michaela Kamena wydaje się być równie genialną kompozycją, aczkolwiek są to zupełnie inne klimaty muzyczne.

„We don’t want to scare You. We want to terrify You” (Nie chcemy Cię przestraszyć, chcemy Cię przerazić). Takie oto hasło reklamowe towarzyszyło Millennium na początku jego powstania. Widać, że Mark Snow również kierował się tym przesłaniem przy tworzeniu muzyki do tego serialu. I chwała mu za to. Nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć powodzenia w poszukiwaniach każdemu, kto ma ochotę zdobyć ten album. Miejmy również nadzieję, że zostanie on w końcu wydany w normalny sposób tak, żeby nie było problemów z jego zdobyciem.

Na koniec chciałbym powiedzieć co nie co o muzyce z pozostałych sezonów. Trudno w to uwierzyć, ale prezentuje się ona jeszcze dostojniej. Mark Snow ewoluował z każdym kolejnym odcinkiem. Niestety wiele wspaniałych tematów nigdy nie ujrzało światła dziennego i można się nimi delektować jedynie oglądając serial. Podobno istnieją również podobne bootlegi z sezonu drugiego oraz trzeciego, ale szczerze mówiąc wierzę w to tak samo, jak w istnienie Yeti. Pozostaje jedynie liczyć, że oficjalne wydanie, które zawiera również muzykę z drugiego i trzeciego sezonu, będzie można zakupić na terenie Europy.

Inne recenzje z serii:

  • Millennium: The Best of…
  • The X-Files: The Truth and the Light
  • The X-Files: Fight the Future

    Polska (nieoficjalna) strona serialu Millennium

  • Najnowsze recenzje

    Komentarze