Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Michael Giacchino

Medal of Honor: Frontline

(2002)
-,-
Oceń tytuł:
Michał Turkowski | 10-06-2010 r.

Medal of Honor: Frontline, to kolejna już odsłona serii gier akcji, osadzonych w realiach drugiej wojny światowej. Część ta, ominęła komputery PC i miała premierę w roku 2002 tylko na ówczesne konsole – PS2, XBX i GCN. Tradycyjnie już, muzyką zajął się młody, acz niezwykle utalentowany Michael Giacchino, którego wpływ na sukces poprzednich gier cyklu, jest niepodważalny. Również i tutaj działanie muzyki w grze jest świetne, więc wpływ pracy kompozytora na serię jest przepotężny.

Partytury do Medal of Honor to muzyka, która nie stoi w miejscu – wraz z każdą kolejna częścią, Giacchino wykorzystuje wcześniejsze pomysły, mniej lub bardziej rozwijając je, jednakże cały czas wprowadza nowe elementy i idee kompozycyjne. W warstwie siatki melodycznej, tematy powstałe wcześniej, powracają w następnych częściach w zmienionych interpretacjach, przeplatane wraz z tworzonymi na bieżąco melodiami do kolejnych odsłon.

W przypadku MoH: Frontline, mamy do czynienia z pewną ewolucją w serii, Giacchino stara się bowiem niejako oderwać od wcześniejszych części, zmieniając dość mocno charakter i wydźwięk muzyki. MoH i MoH: Underground, pełne były brawury i przebojowości, w ukazywaniu bohaterstwa cechującego postać kierowaną przez gracza – Frontline to muzyka innego kalibru, bardziej nastawiona na ukazanie dusznej atmosfery, tragizmu i dramatu wojny. Inspiracją dla kompozytora był oczywiście John Williams, ale można też wychwycić pewne wpływy Jamesa Hornera (dramatyzm) i mniejsze, choć zauważalne wzornictwo na pracach Danny’ego Elfmana.

Zmiany słychać szczególnie w wyśmienitym action score, znacznie bardziej dramatycznym, i poważnym w brzmieniu. W partyturze dużo jest też budowania klimatu i muzyki nostalgicznej, na bardzo wysokim poziomie. Wykorzystując wcześniejsze doświadczenia z odsłony Underground, Giacchino ponownie wprowadza na szeroką skalę chór i wokale, za pomocą których buduje liryczną atmosferę, ale i podbija potęgę brzmienia muzyki akcji. Warto jednak pamiętać, że poprzez zmianę wydźwięku muzyki oraz duże nastawienie kompozytora na budowanie suspensu i dramaturgii, score ten, nie jest tak przystępny dla przeciętnego odbiorcy, jak pierwszy MoH. Dla mniej doświadczonych słuchaczy, pewnym wyzwaniem może być bardzo klimatyczna muzyka suspensu. Frontline szczególnie w tych fragmentach wymaga znacznie więcej uwagi i koncentracji, choćby na początku albumu i w takich utworach jak Kleveburg i Nijmegen Bridge.

Pierwsze co rzuca się w uszy po przesłuchaniu albumu, to niezwykła jakość instrumentacji. Kompozytor i jego współ-orkiestrator Tim Simonec, dokonali fantastycznego rozpisu muzyki na pełen skład symfoniczny. Wydźwięk partytury jest niezwykle soczysty, zaś kolorystyka i współbrzmienie poszczególnych sekcji są dopracowane do perfekcji. Zaskakują solówki na fortepianie, lecz mnie najbardziej urzeka fantastyczne użycie dęciaków – Michael Giacchino, jako dawny muzyk orkiestr dętych, ma niezwykłe wyczucie tego typu instrumentów, zwłaszcza sekcji drewnianej, która w muzyce akcji robi piorunujące wrażenie.

MoH: Frontline, podobnie jak każda część serii, posiada swoją własną, główną melodię. Tutaj jest nią Operation Market Garden, stanowiący niewątpliwie najlepszy temat serii, w swojej prostocie przejmujący i rozdzierająco smutny. Bardzo ciekawa jest budowa utworu – cytat głównego tematu serii na chłopięcy wokal i dęciaki, przechodzi w nową, piękną melodię, zaprezentowaną przez solowe instrumenty, kolejno – klarnet, skrzypce i fortepian, których to wejścia przegradzane są potężnymi partiami orkiestry i chóru. Prócz tego, Giacchino stworzył jeszcze jeden, Hornerowski w brzmieniu, triumfalno-żałobny motyw, który bardzo często przewija się przez album, już od drugiego na płycie utworu pt. Border Town.

Jak już widać po opisie pierwszego utworu, Giacchino nie zapomniał o stworzeniu muzycznego pomostu pomiędzy Frontline a poprzednimi częściami – powracają tutaj melodie z wcześniejszych odsłon gry; główny temat serii przewija się często w różnych aranżacjach, podobnie jak i 15 nutowy motyw, także wprowadzony już w MoH. Korzystając z dobrodziejstw oryginału, do repertuaru muzyki akcji, kompozytor dodaje również fantastyczny Panzer Attack (tutaj w monumentalnym The Rowhouses, z kapitalnym, skocznym motywem na fagot).

Muzyka akcji, absolutnie fantastyczna, zmieniła dość mocno charakter – stała się dojrzalsza, poważniejsza i bardziej agresywna, co należy uznać za zapowiedź brutalnej stylistyki późniejszego MoH: Airborne. Dorosłość ścieżek akcji, każe twierdzić że kompozytor stara się unikać utartych dotychczas przez wcześniejsze partytury szlaków, i dobrze, bowiem dzięki temu, brzmienie swobodnie rozwija się na płaszczyźnie całej serii. Giacchino nie boi się tworzyć zgiełku w obrębie blaszanych dęciaków, i szeroko wykorzystywać silnie brzmiących, hałaśliwych kotłów (Thueringer Wald Express). Nie brak jednak brawurowych, energetyzujących utworów akcji a la MoH – score oferuje choćby fantastyczny Manor House Rally, czy też Escaping Gotha z miażdżącym początkiem, stanowiącym chyba najwspanialsze dwie minuty w karierze młodego muzyka, w których pozwala on sobie na absolutną szarżę orkiestry. W utworze tym, Michael dodaje wywołujący ciarki na plecach chór, obecny już wcześniej w pełnym akcji Sturmgeist’s Armored Train.

Najbardziej reprezentatywna rola chóru ma jednak miejsce nie w muzyce akcji, lecz w pełnych smutku i nostalgii elegiach, o wzniosłym i szlachetnym, kościelnym wydźwięku – After The Drop, Arnhem i The Songless Nightingale. Utwory te, mają podobną do siebie budowę, oparte są jednak na różnych, zdecydowanie odmiennych liniach melodycznych. Giacchino konstruuje je, wykorzystując chłopięcy wokal i silny chór, dodając akompaniament orkiestry, z melancholijnymi smyczkami i górującymi trąbkami, szczególnie w Arnhem. Zagranie może i kliszowe, ale wykonane absolutnie po mistrzowsku. Moim faworytem jest After The Drop – utwór absolutnie przepiękny, wynoszący score na absolutne wyżyny.

Nie ma jednak róży bez kolców, i należy wskazać minusy albumu. Pewna wada dotyczy wydania – w kilku miejscach, następujące po sobie utwory, zdają się zostać w końcowych sekundach zerwane i dość nierównomiernie kontynuowane w następnym tracku, co niestety dość wyraźnie słychać. Wynika to zapewne z edycji montażowych, jednak pewien mały zgrzyt pozostaje. W poprzednich wydaniach na końcu albumów, umieszczano humorystyczne wstawki w stylu hymnu USA z MoH, czy fragmenty odgłosów z gier w połączeniu muzyką. Tutaj płytę finiszuje Pub Songs, śpiewany „po pijaku” w akompaniamencie fortepianu. Może to i śmieszne, ale kompletnie gryzie się z poważną, dramatyczną atmosferą całego score’u. Słuchanie MoH: Frontline warto więc kończyć na utworze przedostatnim, aby nie psuć klimatu jaki stworzyła fantastyczna partytura Giacchino.

Frontline to najlepsza część muzycznej serii, stworzonej przez Giacchino na potrzeby gier Medal of Honor – zachwyca muzyką akcji, liryką, brzmieniem i wykonaniem a także stroną czysto ilustracyjną. Pomimo iż Underground wyprzedza Frontline atrakcyjnością, to jednak ta druga partytura, zyskuje przewagę dojrzałością i złożonością. Biorąc pod uwagę całą serię, Medal of Honor miażdży większość filmowych score’ów ostatnich lat. Wystawiam maksymalną ocenę, ponieważ uważam, że Frontline jako jedyna część z tej serii na nią zasługuje. Absolutnie rekomendowane!

Inne recenzje muzyki z tej serii gier:

  • Medal of Honor
  • Medal of Honor: Airborne
  • Medal of Honor: Underground
  • Najnowsze recenzje

    Komentarze