Przedstawienia nie można zaliczyć do największych osiągnięć w karierze Goldsmitha, ale właśnie cały urok jego twórczości polega na tym, że spośród tych dziesiątek niepozornych prac zawsze można znaleźć coś fajnego…
Charakterystyczne dla twórczości Joe Dantego kino familijne z pogranicza groteski i kampu ma swoich zwolenników i przeciwników. Gremliny, Na przedmieściach, czy też Mali żołnierze, to najbardziej znane przykłady niezwykłego stylu, w jakim Dante przedstawiał swoje historie. I być może najmniej popularnym, ale zdecydowanie wartym uwagi jest obraz opowiadający o pewnym ekscentrycznym filmowcu, serwującym mieszkańcom małej mieściny na Florydzie nie lada atrakcję. Przedstawienie (Matinee) w gruncie rzeczy ma o wiele więcej do powiedzenia. Bo obok czarowania widza sentymentem względem budżetowych straszydeł z lat 50. i 60., dotyka również wielu ważnych spraw. Przeciwwagą dla filmowego kampu jest na przykład obraz żyjącego w nuklearnym terrorze społeczeństwa. Na to wszystko patrzymy przez pryzmat miłosnych perypetii grupki młodych bohaterów. Dopiero jak wszystkie te wątki zbierzemy do przysłowiowej kupy, to otrzymujemy szalenie sympatyczne widowisko porażające swoją prostotą w wyrażaniu emocji. Zabawne i zapewniające mnóstwo wrażeń w swoim stuminutowym czasie trwania. Oto cały Dante!
Nie wiem na ile ten obraz były przekonujący, gdyby nie muzyczne zaangażowanie Jerry’ego Goldsmitha. Recepturę na idealną ilustrację do filmów Danty’ego stworzył już na początku ich wspólnej przygody, czyli jeszcze na początku lat 80. Mieszanka tak charakterystycznego dla kina familijnego „Mieckey-mousingu”z elementami jazzowymi oraz eksperymentalną elektroniką wzbogacona została w Przedstawieniu o jeden dosyć istotny element – militarystyczne marsze nawiązujące do wątków kryzysu kubańskiego. nie mógłbym również zapomnieć o tym, co spaja to wszystko w ramach pięknych, zapadających w ucho melodii – o ciepłej smyczkowej liryce naznaczonej romantycznym wydźwiękiem. Ścieżka dźwiękowa Goldsmitha, mimo że nie rości sobie zbyt dużej przestrzeni w filmowym miksie, to jednak idealnie uderza w punkt swoim dramaturgicznym i emocjonalnym wyczuciem. Melodyczna różnorodność i polichromatyka wykorzystanych barw przywołuje w pamięci najlepsze prace tworzone u boku Dantego – między innymi oprawę muzyczną do Gremlinów. W przypadku Przedstawienia Goldsmith położył jednak większy nacisk na bardziej naturalne brzmienia. Elektronika ogranicza się do roli spoiwa łączącego uprawiany przez kompozytora stylistyczny miszmasz. I mimo, że słuchając tego wszystkiego w filmie możemy odnieść wrażenie, że Goldsmith serwuje nam stary produkt w nowym opakowaniu, to jednak wrażenia po zakończeniu seansu pozostają niezmiennie pozytywne.
Równie pozytywne wrażenia pozostawia przygoda z tym materiałem muzycznym poza obrazem. Jeszcze w okolicach premiery filmu na rynku pojawił się stosowny album soundtrackowy wydany nakładem Varese Sarabande. Serwował on słuchaczom niespełna 40-minutową selekcję utworów wybrzmiewających w filmie. Można powiedzieć, że w zupełności wystarczającą, ponieważ materiał, jaki powstał do Przedstawienia był niewiele dłuższy. Czemu więc oglądając film można było odnieść wrażenie, że tej muzyki jest jakby więcej? Wszystko dzięki wykorzystanym fragmentom z klasyków kina grozy, które podłożono pod fikcyjną produkcję Mant!, jaką podziwiają główni bohaterowie w ostatnim akcie. Niemniej wszystkie pozostałe braki w końcu ujrzały światło dzienne dzięki wspólnemu wysiłkowi studia Universal oraz wytwórni Intrada Records. W roku 2022 ukazało się rozszerzone wydanie soundtracku serwujące słuchaczom 65-minutowy program. Filmowy score wzbogacono o kilka alternatywnych wykonań i utwory źródłowe. Ale nie one potencjalnie mogą zainteresować miłośników twórczości Goldsmitha. Wydanie Intrady prezentuje bowiem kilka niesłyszanych wcześniej fragmentów odwołujących się do wątków militarystycznych lub koncentrujących się na motywie lirycznym.
Nie jest to jednak nic, czego żałowałby posiadacz oryginalnego wydania. Przyjemnego, dającego sporo radości ze słuchania albumu, ale niezobowiązującego w treści. Na pewno Przedstawienia nie można zaliczyć do największych osiągnięć w karierze Goldsmitha, ale właśnie cały urok jego twórczości polega na tym, że spośród tych dziesiątek niepozornych prac zawsze można znaleźć coś fajnego.