Pewien odłam w bogatej filmografii Ennio Morricone stanowią cztery produkcje sensacyjne z gwiazdą francuskiego kina akcji Jeanem-Paulem Belmondo. Pierwszym w kolejności był Cenny łup z 1971 roku, cztery lata później do kin wkroczył Strach nad miastem. Na początku lat 80. na rynek trafił najsławniejszy obraz z całej czwórki – Zawodowiec. Po raz kolejny film z Belmondo w roli głównej podbił rodzime kina, niemniej prawdopodobnie jeszcze większy sukces odniosła muzyka Morricone – kultowe Chi Mai podbiło listy przebojów, a singiel z kompozycją uzyskał status Złotej Płyty. Nic dziwnego, że producenci postanowili kuć żelazo póki gorące, wkrótce angażując Morricone i Belmondo do kolejnego, i jak później okazało ostatniego wspólnego dla tych artystów, projektu. Raptus Jacquesa Deray’a pojawił się w kinach jesienią 1983 roku. Jest to dość typowy „sensacyjniak” z Belmondo. Fabuła opowiada o twardym jak skała i stosującym nieszablonowe metody policjancie, który próbuje rozpracować kartel narkotykowy w Marsylii. Szef mafii Mecacci nie zamierza jednak zrezygnować z przestępczego biznesu.
Lektura soundtracku oraz filmowy seans dość jasno wskazuje, że decydenci, a może również i Morricone, chcieli powtórzyć muzyczny sukces Zawodowca. Raptus nie jest jednak bezmyślną kopią swojego poprzednika. Przede wszystkim film Deray’a otrzymał absolutnie niepowtarzalny temat przewodni, w istocie złożony z dwóch pomniejszych tematów. Temat A to strzeliste, jakby rykoszetujące frazy sekcji smyczkowej, które następnie przechodzą w krótki i zapętlający się motyw złożony z trzech nut (przez Morricone w podobnej formie stosowany jako ostinato). Jaskrawość smyczków może kojarzyć się ze wspomnianym Chi Mai. Następnie pojawia się temat B, urokliwa i rzewna melodia w morriconowskim stylu. Pod kątem aranżacyjnym Maestro stosuje tutaj pewien „zwrot akcji”, ponieważ znienacka kontrapunktem do tematu B staje się temat A. Daje to ciekawy kontrast pomiędzy liryczną melodią wiodącą a agresywnym i rwanym kontrapunktem. Co ważne, utwór zbudowany jest na rytmicznej pracy gitary elektrycznej, co nadaje mu iście rockowego wymiaru. To z pewnością jedna z najbardziej charakternych kompozycji napisanych przez Morricone w pierwszej połowie lat 80. Brzmienie sekcji smyczkowej oraz gitarowo-perkusyjny podkład, w dużo bardziej melancholijnej odsłonie, pojawiają się w późniejszym Franticu.
Większość ścieżki dźwiękowej zbudowana jest na repetycjach tematu głównego. Przypomina to casus Zawodowca, którego ilustracja stała przede wszystkimi entymi powtórkami Chi Mai. Morricone co prawda aranżuje temat na różne sposoby, niemniej uczucie zmęczenia zbyt częstym stosowaniem tej melodii z pewnością może doskwierać. Odstępstw od tematu głównego nie ma zbyt wiele. W tym miejscu należałoby wskazać temat suspensu, często skorelowany z głównymi antagonistami, zwłaszcza z ich przywódcą, Mecaccim. Tworzy go nerwowa melodia na smyczki, podparta, ponownie, gitarowym pulsem. Reprezentantem owego tematu na płycie jest H.S.M. (Theme De Mecacci), dość dziwnie skonstruowany utwór – liczba pauz generalnych może sugerować, że jest to w istocie sklejka kilku krótszych fragmentów. Temat trzeci to natomiast przykład recyclingu muzycznego i zarazem kolejny łącznik z Zawodowcem. Jest to nowa aranżacja Le Vent, Le Cri z poprzedniego filmu Belmondo zilustrowanego przez Morricone. W Hypertension (1Ere Partie) temat jest cytowany dosłownie, z kolei w Theme Classique staje się punktem wyjścia dla oryginalnej kompozycji. Echa Le Vent, Le Cri są także i tutaj bardzo wyraźnie słyszalne, niemniej forma kanonu jest pewnym novum i zarazem ciekawym ukłonem w stronę dawnej muzyki poważnej.
Soundtrack wśród dyskografii Morricone wyróżnia się obecnością aż trzech piosenek, w tym przypadku wykonywanych przez grupę Blizzard. Mamy tu balladę Forecast, synth-popowe Dreamer i funk-rockowe Don’t Think Twice. Pierwsze dwie zostały skomponowane przez Morricone i członka Blizzardu George’a Simsa. Autorem Don’t Think Twice jest natomiast Roger Crouch, inny muzyk z Blizzardu. Obecność utworu nie będącego dziełem Morricone nie jest typowa dla soundtracków sygnowanych jego nazwiskiem – dość powiedzieć, że kilka lat wcześniej Maestro odmówił napisania muzyki do Niekończącej się miłości Franco Zeffirellego ponieważ decydenci za wszelką cenę chcieli, aby film promowała piosenka Lionela Richiego. Przyzwolenie na umieszczenie na soundtracku Don’t Think Twice miało być może związek z tym, że Morricone z częścią muzyków z Blizzardu dobrze się znał. Jeden z nich, Dougie Meakin, grał na soundtracku z Czterech much na szarym aksamicie, a w 1984 roku zaśpiewał dwa słowa w morriconowskim coverze Yesterday w Dawno temu w Ameryce. Wspomniane piosenki wprowadzają nieco urozmaicenia i orzeźwienia do tego dość powtarzalnego soundtracku. Warto natomiast zatrzymać się na moment przy Forecast.
Związana jest z nim dość ciekawa historia. Refren został wykorzystany pięć lat później w piosence It Couldn’t Happen Here kultowej grupy Pet Shop Boys. Autorstwo tej piosenki jest zresztą oficjalnie przypisane Morricone oraz członkom zespołu – Neilowi Tennantowi i Chrisowi Lowe’owi. Należy jednak zaznaczyć, że Maestro nie pracował nad tym utworem wspólnie z rzeczonym duetem. Ba, panowie nigdy się nawet nie spotkali. Jak się okazuje, menedżer Morricone wysłał Pet Shop Boys utwór, którego angielscy muzycy mogli przetworzyć według własnego uznania. W jednym z wywiadów Tennant wspominał, że w otrzymanej kompozycji najbardziej spodobał im się refren. Postanowili zatem stworzyć nowy utwór oparty o zwrotkę własnego autorstwa i refren zaczerpnięty od Morricone. Następnie kompozycja została zaaranżowana przez… Angelo Badalamentiego (tak, tego od Twin Peaks). I tak o to powstało It Couldn’t Happen Here. Frontman Pet Shop Boys nie wspominał co prawda, jak nazywał się przesłany utwór, niemniej jest niemal pewne, że chodzi właśnie o Forecast. Być może Morricone chciał jakoś spożytkować ten kawałek. Utwór nie został bowiem wykorzystany w filmie, a po raz pierwszy pojawił się na wydaniu albumowym dopiero w 1999 roku na kompilacji zawierającej materiał muzyczny ze wspólnych filmów Morricone i Belmondo. Zatem w momencie, gdy Pet Shop Boys nagrywali It Couldn’t Happen Here, Forecast pozostawało utworem nieupublicznionym w żadnej formie.
Wracając do soundtracku, Raptus to pozycja, którą warta znać głównie ze względu na temat przewodni. Ennio Morricone przygotował niezwykle charakterną i błyskotliwą kompozycję, niemniej jest to w zasadzie jedyna idea muzyczna warta szerszej uwagi (nie licząc Forecast i jego wpływu na późniejsze It Couldn’t Happen Here Pet Shop Boys). Do tego recenzowane wydawnictwo nieco przytłacza nadmiarem materiału, zwłaszcza entymi repetycjami rzeczonego tematu. Niemniej, niżej niż 3 i pół gwiazdki nie wypada ocenić tej muzyki.