Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Henryk Kuźniak

Kuźniak Scores Barański

(2022)
3,5
Oceń tytuł:
Dominik Chomiczewski | 29-07-2022 r.

Henryka Kuźniaka spotyka pewien paradoks. Choć jest on zaliczany do najbardziej zasłużonych polskich kompozytorów muzyki filmowej, powszechnie kojarzony jest praktycznie jedynie z kultowego foxtrotu z Vabanku oraz, już w mniejszym stopniu, z Seksmisji. Nie inaczej przez lata prezentowała się jego obecność twórczość na rynku fonograficznym. Nowe światło na filmografię Kuźniaka rzuciła dopiero polska wytwórnia Gad Records. Po Paradzie oszustów i napisanym wspólnie z Juliuszem Lorancem Dzięciole przyszedł czas na Kuźniak Scores Baranski. Jak podpowiada tytuł, tematem trzeciego wydawnictwa jest współpraca polskiego kompozytora z Andrzejem Barańskim. Wybór nie wydaje się przypadkowy – to właśnie z tym artystą Kuźniak zrealizował najwięcej filmów. Na albumie znalazł się wybór utworów z trzech wspólnych projektów tych dwojga artystów.

Wydawnictwo otwiera muzyka z filmu Dwa księżyce z 1993 roku. Obraz ma konstrukcję antologiczną. Składa się z 17 epizodów przedstawiających życie w Kazimierzu Dolnym w latach 30. ubiegłego wieku. Urokliwe miasteczko jest miejscem, w którym spotykają się społeczeństwa różniące się statusem społecznym i narodowością. To przekłada się na eklektyczny format ścieżki dźwiękowej – nie zabraknie tutaj tańców pokroju rumby i tanga oraz klezmerskich przygrywek. Co ważne, intencjonalnie lub nie, Kuźniakowi udaje się zachować, nawet w latynoskich stylizacjach, nieco rustykalnego sznytu. Faktycznym spoiwem produkcji jest jednak temat główny, czyli piękna i rzewna melodia oboju, która sprawnie oddaje senność i malowniczość Kazimierza Dolnego. Kuźniak, co może zaskakiwać, proponuje poza tym nieco muzycznego eksperymentatorstwa. Fletnia Pana wzbogacona elektronicznymi pogłosami zdaje się jednak bardziej przenosić nas do południowoamerykańskich dżungli niż do rodzimych lasów. Niemniej, zróżnicowanie materiału nie jest szczególnym problemem. Odsłuch mija bezproblemowo, a pomysłowość kompozytora, która zdaje się przebijać z niemal każdego utworu, z pewnością okaże się doskonałą zachętą do dalszej eksploracji materiału zawartego na płycie.

Drugim tytułem jest młodszy o dwa lata Horror w Wesołych Bagniskach. Tym razem sercem ścieżki dźwiękowej jest utrzymany w romantycznym idiomie walc – dostojny, mollowy, ale przy tym niepozbawiony nutki groteski. Obok materiału bazującego na temacie głównym, drugą płaszczyzną Horroru… jest muzyka stricte ilustracyjna. Choć film z tytułowym horrorem w rzeczywistości nie ma zbyt wiele wspólnego, to jednak muzyka – miejscami – może się nam skojarzyć z tego typu kinem. Gdzieniegdzie usłyszymy „straszaki” w postaci tremola i dysonansów smyczkowych czy rozmaitych sonoryzmów. Horror… jest bardziej spójny od poprzednika, ma wyrazistszy temat główny, ale jednocześnie może nieco, idąc za tytułem filmu, odstraszać odbiorców trudnym materiałem suspensu. Jest to jednak przedsmak przed, moim zdaniem, głównym daniem.

Płytę wieńczy chronologicznie najpóźniejszy i zarazem chyba najciekawszy Dzień wielkiej ryby. Kuźniak opiera tę ścieżkę dźwiękową przede wszystkim na urokliwym, ale i nieco tajemniczym temacie głównym oraz na temacie Ireny. Mnogość repetycji materiału melodycznego nie jest jednak większym problemem, ponieważ Kuźniak pokusił się o rozmaite aranżacje. Od bluesowych, przez rzewne solówki wiolonczeli i fortepianu, latynoskie rytmy, na atmosferycznym suspensie z powracającą z Dwóch księżycy fletnią Pana włącznie. To właśnie charakter tematów i aranżacyjne żonglerki definiują charakterystyczną aurę Dnia… – gorzką, a przy tym nieco marzycielską. Jest w niej pewna staroświeckość, która jeszcze bardziej uwypukla tę nostalgiczną aurę.

Kuźniak Scores Baranski jest kolejną cegiełką w odświeżaniu twórczości Henryka Kuźniaka, twórcy w naszym kraju chyba wciąż niedostatecznie poznanego. Ponadto, album daje przykład wszechstronności Kuźniaka, być może nawet bardziej niż poprzednie dwa tytuły z katalogu GAD Records poświęconych jego twórczości. Gros dorobku polskiego kompozytora pewnie wciąż spoczywa jeszcze w archiwach i czeka na ujrzenie światła dziennego. Mając na uwadze, jak wiele filmów zrealizowali razem Kuźniak i Barański, może po prostu należałoby wyczekiwać drugiego woluminu dla niniejszego wydawnictwa? Fani na pewno by nim nie pogardzili.

Najnowsze recenzje

Komentarze