Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Joe Hisaishi

Kojika Monogatari (Deer Friend)

(1991)
-,-
Oceń tytuł:
Dominik Chomiczewski | 20-01-2021 r.

Deer Friend w reżyserii Yukihiro Sawady opowiada historię 8-letniego Kenichiego. Bohater pewnego dnia napotyka małego jelonka, którego matka została śmiertelnie potrącona przez samochód. Chłopiec postanawia przygarnąć zwierzę i ukrywa go w opuszczonej stacji kolejowej, nie mówiąc o tym swoim rodzicom. Dorastający jelonek zaczyna jednak przysparzać chłopcu niespodziewanych komplikacji. W tej familijnej historii odnaleźć się musiał autor ścieżki dźwiękowej, Joe Hisaishi. Co zaoferował od strony muzycznej słynny kompozytor?

Patrząc na tematykę filmu niemal od razu przychodzi nam do głowy inny utrzymany w tej samej konwencji projekt – Tasmania Story. W przypadku obydwu obrazów Hisaishi ma analogiczny pomysł na ścieżkę dźwiękową. Także Kojika Monogatari odznacza się wyrazistym tematem przewodnim. Da się w nim wyczuć tę samą familijną nutę, jakby odrobinę infantylną, ale pełną ciepła i uczuć. Motyw jest jednak zaaranżowany w mniej przebojowy sposób, a linia melodyczna z kolei wydaje się znacznie bardziej typowa dla Japończyka. Stąd też kompozycja może się wydać mniej atrakcyjna od Tasmania Monogatari Main Theme, choć nie można odmówić jej tego charakterystycznego dla dzieł Japończyka uroku. Warto nadmienić, że temat główny Hisaishi jeszcze w tym samym roku nagrał na potrzeby swojego albumu studyjnego I am. Znajdziemy go pod nazwą Deer’s Forest.

Hisaishi w swoim stylu przygotował kilka motywów pobocznych. Odsłuch urozmaicą nam humorystyczne Kazoku no Shouzou, skoczne Hashire Lucky czy Chikai Lucky wo Sukue, a to tylko jedne z kilku dodatkowych melodii. W tej materii najbardziej reprezentatywnie prezentuje się relaksujące Koibito-tachi no Nagisa, które, poza nieco wyświechtanymi już przez Hisaishiego zagrywkami melodycznymi i aranżacyjnymi, w partiach fletu inspiruje się prawdopodobnie ścieżką dźwiękową Michio Mamiyi z Grobowca świetlików. Owe motywy poboczne nie należą jednak do szczególnie odkrywczych lub zaskakujących. Owszem, potrafią zadziałać na emocje odbiorcy, ale to generalnie typowy Hisaishi, nie wychylający się poza swoje standardy.

Podobnie jak we wspomnianym Tasmania Monogatari, także i tutaj mamy do czynienia ze ścieżką dźwiękową nagraną zarówno przez instrumenty akustyczne, jak i ich samplowane imitacje. Brzmienia elektroniczne zdecydowanie trącą już myszką. O ile jeszcze nieliczne fragmenty w stylu ambientu lub new age (utwór Roujin to Kodomo) prezentują się względnie akceptowalnie, o tyle w błahej muzyce suspensu brzmi już bardzo niekorzystnie. To zdecydowanie najsłabszy element recenzowanej partytury. Na szczęście nie ma takowego materiału zbyt wiele, a score urozmaicają za to subtelne dodatki etniczne, zwłaszcza flet prosty i ostrożnie akcentowane perkusjonalia. Nie zmienia to jednak ogólnego wrażenia, jakie sprawia omawiana ścieżka dźwiękowa. Nie ma się co oszukiwać – mamy tu do czynienia z bardzo typową pracą dla Hisaishiego, mając na uwadze charakter kina familijnego i okres powstania tej muzyki.

Kojika Monogatari lokuje się mniej więcej w tej samej kategorii, co kilkukrotnie przywoływana w tym tekście Tasmania Monogatari. I tym razem jest to w gruncie rzeczy niezbyt głęboka i ambitna ścieżka dźwiękowa, która nadrabia ciepłem i przyzwoitą melodyką. Nie posiada jednak tak silnego tematu przewodniego, jak jej „tasmański” brat. I choćby z tego względu dużo rzadziej będzie gościć na playlistach amatorów twórczości Joe Hisaishiego.

Najnowsze recenzje

Komentarze