Haruka, Nostalgia to jeden z kilku mało znanych filmów zrealizowanych przez Joe Hisaishiego z Nobuhiko Obayashim na początku lat 90. Obraz opowiadał o pisarzu, który powraca do rodzinnego miasteczka, gdzie poznaje młodą dziewczynę oraz nastoletniego chłopca będącego personifikacją jego samego z czasów dojrzewania. Dotarcie do tego prawie trzygodzinnego dramatu z elementami fantastyki jest niezmiernie trudne, w przeciwieństwie do soundtracku.
Podobnie, jak w przypadku innych ścieżek dźwiękowych napisanych dla Obayashiego, także w Haruka, Nostalgia ujawniają się problemy natury finansowej. Jak na dłoni widać, a w zasadzie słychać, że docelowe instrumentarium w założeniu miało być głównie akustyczne, lecz z racji ograniczonego budżetu Hisaishi zobligowany był sięgnąć po syntezatory. Zdarzają się od czasu do czasu fragmenty z „żywą” sekcją smyczkową czy fortepianem, niemniej sample imitujące instrumenty akustyczne są tutaj w większości. Już teraz mogę napisać, że dla wielu odbiorów może się to okazać czynnikiem deprecjonującym wartość muzyki stworzonej przez Japończyka.
Celem porównania powinniśmy sięgnąć do powstałego zaledwie kilka miesięcy wcześniej soundtracku z Chizuko’s Younger Sister, poprzedniego wspólnego projektu Hisaishiego i Obayashiego. Właściwie to Harukę można określić młodszą siostrą tamtej partytury. Japończyk czerpie z Chizuko’s Younger Sister chociażby charakterystyczne sample imitujące fletnię pana oraz rytm – pomysł jest praktycznie identyczny, choć melodia przypomina mi tutaj w swoim refleksyjnym i nieco tajemniczym nastoju Regarding Henry Hansa Zimmera. Ponadto i tym razem usłyszymy nastrojowy fortepian, nierzadko odpowiednio zmiksowany dla uzyskania mglistego efekt. Pojawiają się także partie harfy czy imitacje instrumentów drewnianych. Chizuko’s Younger Sister odznaczało się jednak kilkoma aspektami komediowymi. Poważniejsza i wyzbywająca się komicznych naleciałości Haruka, Nostalgia lepiej przetrwała próbę czasu. Muzyka o wymiarze lirycznym po latach brzmi po prostu lepiej niż żartobliwe stylizacje oparte o archaiczne sample.
Odstawiając na bok kwestie brzmienia i samplingu, sercem Haruka, Nostalgia jest przecudowny temat przewodni, zdecydowanie jedna z najbardziej chwytliwych melodii napisanych przez Hisaishiego w latach 90. Jest pełna uroku, zmysłowa, a przy tym zwiewna i taneczna. Japończyk utrzymuje ją w dość nietypowym dla siebie rytmie tanga, dzięki czemu nabiera energii, nie tracąc przy tym ładunku emocjonalnego i ekspresji. W takiej też formie otrzymała drugie życie poza filmem Obayashiego. Najpierw pojawiła się na płycie My Lost City, następnie kilkukrotnie „występowała” w programach koncertowych japońskiego maestro. W tym miejscu należy wyjaśnić pewną nieścisłość. Płyta My Lost City miała premierę w 1991 roku, natomiast Haruka, Nostalgia dwa lata później, co sugeruje, że Hisaishi w przypadku recenzowanej pracy sięgnął po starszy motyw i uczynił go tutaj wiodącą ideą muzyczną. Okazuje się jednak, że obraz Obayashiego miał spore opóźnienia w dystrybucji. Japoński reżyser zdążył nakręcić kolejny film, notabene również z Hisaishim, zanim Haruka, Nostalgia doczekała się swojej premiery. Produkcja była gotowa już na jesieni 1991 roku, a zatem komponowanie partytury zbiegło się w czasie z pracą nad My Lost City. Pozwala to domniemywać, że rzeczona melodia powstała z myślą przede wszystkim o dziele Obayashiego. Pewności nie mamy, ale Hisaishi przyzwyczaił swoich fanów do tego, że, w przeciwieństwie do wielu innych kompozytorów, swoje filmowe tematy przetwarza na potrzeby albumów studyjnych i koncertów, a nie odwrotnie.
Z tematu głównego wywodzi się krótki motyw suspensu oparty na dwóch kilkunutowych frazach. Nie byłoby to nic wartego większej uwagi, gdyby nie to, że w prawie identycznej postaci wszedł w skład popularnej i bardzo cenionej ścieżki dźwiękowej z Hana-Bi (zwłaszcza pierwsze takty finałowego Thank You… for Everything). Jeszcze inną ciekawostką są niektóre pasaże, chociażby z utworu 8., które zapowiadają fragmenty Księżniczki Mononoke.
Jak wspomniałem wcześniej, Haruka, Nostalgia utrzymana jest głównie w nastrojowym tonie, czasami wpadając wręcz w liryczny i wyciszający ambient. Hisaishi uzupełnia partyturę o kilka dodatkowych motywów, z których należy wyróżnić zwłaszcza ten z utworu o numerze 16. To pierwsza operowa aria w dorobku Japończyka. Konstrukcja i instrumentacja kompozycji sugeruje inspirację dziełami muzyki poważnej, zwłaszcza okresu klasycyzmu, niemniej melodyka i akordy są już typowe dla Hisaishiego. Wyjątkiem od lirycznego wydźwięku ścieżki dźwiękowej jest motyw suspensu, najsłabszy element tej pracy. Można przypuszczać, że całkiem nieźle buduje napięcie swoim złowrogim tonem, ale frazy imitujące, najprawdopodobniej, sekcję dętą brzmią dzisiaj już bardzo przestarzale i po prostu drażniąco.
Podsumowując, jeśli tylko potencjalny odbiorca będzie odporny na niektóre brzmieniowe archaizmy, to Haruka, Nostalgia zagwarantuje mu godzinę uczuciowego i przesiąkniętego, idąc za tytułem filmu, nostalgią grania. A temat główny koniecznie trzeba poznać!