Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Hikaru Hayashi

Hadaka no Shima (Naga wyspa)

(1960/1961)
-,-
Oceń tytuł:
Dominik Chomiczewski | 03-09-2014 r.

Zmarły niedawno w sędziwym wieku Kaneto Shindo należał do najciekawszych japońskich reżyserów lat 50. i 60. Dziś kojarzony między innymi z oryginalną, japońską wersją Hachiko z 1989 roku i współtworzenia scenariusza jego renomowanego, amerykańskiego remaku, kilka dekad wcześniej takimi filmami jak Kobieta – diabeł czy Kobieta – Kot no nowo zdefiniował gatunek japońskiego horroru. Większość ówczesnych mu reżyserów tego gatunku stawiało nacisk na efekciarskie, mające wywołać u widza uczucie trwogi sztuczki. Shindo natomiast w pierwszej kolejności starał się zrozumieć i współodczuwać ze swoimi bohaterami, ponadto kładąc nacisk na przedstawienie motywów ich postępowania. Dokładnie te same charakterystyczne dla reżysera cechy znajdziemy w jego prawdopodobnie najsłynniejszym i najoryginalniejszym obrazie – dramacie społecznym Hadaka no Shima (Naga wyspa).

Naga wyspa swoją specyfikę zawdzięcza w dużej mierze temu, że jest niema w specyficznym tego słowa znaczeniu. Specyficznym, albowiem jest to obraz dźwiękowy, ale na całej jego długości żaden z bohaterów nie wypowiada ani jednego słowa. Taka formuła wynika ze atypowości samego filmu, który przedstawia krótką historię czteroosobowej rodziny – małżeństwa i ich dwojga małych dzieci. Przez cały seans obserwujemy ich proste, ale także i ciężkie, rolnicze życie. Cała familia od rana do nocy samotnie pracuje uprawiając ziemię, która niestety jest na tyle nieurodzajna, że wodę należy dostarczać z innych okolic. Dokładnie przez pełny seans obserwujemy jedynie ich życie prowadzące do wymownego finału. Film ten ze względu na swoją monotonię i fabularną ubogość z pewnością nie należy do łatwych w odbiorze, puszczanych w niedzielne popołudnie filmów. Należy jednak także zaznaczyć, że jest to inteligentne i głębokie kino obdarzone poetyckim i niemalże kontemplacyjnym nastrojem, a do tego podane w nietuzinkowej formie.

Podobnie jak niegdyś filmy nieme, także i Naga wyspa wymagała z oczywistych względów obfitej ilustracji muzycznej. Tę skomponował początkujący, niespełna 30-letni Hikaru Hayashi, dla którego była to już druga współpraca z reżyserem. Przemyślany, ostrożny montaż i długie ujęcia dawały młodemu kompozytorowi bardzo dużą przestrzeń dla jego muzyki, jednak jednostajność filmu dyskwalifikowała potrzebę napisania różnorodnej stylistycznie bądź politematycznej partytury. Hayashi skupił się zatem na napisaniu jednego, ale za to wyrazistego motywu głównego, którego usłyszymy w pierwszym utworze – L’eue Nue, a w pełnej krasie rozbrzmi w drugiej połowie La Mort de L’Enfant. Jest to doprawdy przepiękna i długa melodia, magnetyzująca słuchacza swoim wielobarwnym obliczem. Gdyby oderwać ją od kontekstu filmowego ciężko byłoby nam stwierdzić jaki charakter ma produkcja Shindo. Reżyser twierdził, że inspiracją dla stworzenia tego filmu byli jego rodzice, którzy mieszkali i pracowali na wsi. Pomimo podejmowanych trudów nie byli w stanie zapobiec upadkowi gospodarstwa, ale jednak nie poddali się i nie opuścili swojej ziemi. Dokładnie taką samą wymowę ma Naga wyspa. Pomimo tego, że Shindo ukazuje nam trudy życia, smutki i troski, bohaterowie wydają się być pogodzeni z losem, nie zadręczają się swoją beznadziejną sytuacją i z wielkim uporem starają się realizować swoje plany. Dlatego też kompozytor w swej melodii nie stara się wyciskać łez, ani też z oczywistych powodów nie nadaje jej radosnego wydźwięku. W zamian za to wydaje się ona obojętnie płynąć wraz z pojednani ze swoją dolą bohaterami filmu. W tym kontekście temat Hayashiego stanowi przykład doskonałego przełożenia filmowej aury na papier nutowy.

Shindo słusznie uznał, że aby wyrazić emocje i ukazać przesłanie jego filmowego poematu, wcale nie potrzebuje do tego dialogów. Podobnie ogół muzyki skomponowanej Hayashiego wydaje się być nieco zdystansowany do opowiadanej historii i nie komentuje nachalnie filmowych wydarzeń. Mimo to jest ona niezbędna dla prawidłowego uchwycenia niezwykłego klimatu filmu, którego sama zresztą jest częścią. Wraz z ciekawymi zdjęciami Kiyomiego Kurody, jest jakby zdematerializowanym towarzyszem perypetii bohaterów, piątym członkiem rodziny, bez którego film w znacznej mierze straciłby na swojej poetyckości i znaczeniu. Znakomite oddziaływanie muzyki Hayashiego wynika także z tego, że bardzo ostrożnie podejmuje on wszelakie aranżacje tematu przewodniego, dostosowując go do potrzeb jedynie wybranych sekwencji (np. w scenie nagłego zachorowania jednego z dzieci usłyszymy nerwową wariację głównego motywu). Tak samo jak na ekranie obserwujemy rutynowe, rzadko odchylające się od normy życie tak i Hayashi podąża tym tropem konsekwentnie realizując swoją koncepcję aranżacyjnej konserwatywności materiału tematycznego, przy tym nie dopisując praktycznie żadnych nowych melodii. Jedynie z tego schematu wyłamują się dwa motywy zawarte w utworze Promenade oraz Theme de L’eau. Stanowią one jednak doprawdy malutkie wyjątki w generalnie monotonnej partyturze opartej o motyw przewodni. Takie podejście do ilustracji znakomicie wpisuje się także w powolny, nieco ospały rytm filmu Shindo.

Niestety jedyną postacią, w jakiej ukazała się ta muzyka, jest format EP – minialbum wydany co ciekawe tylko we… Francji. Podczas gdy w tamtym czasie japońskie wytwórnie w sporej większości wypuszczały trzydziesto- czterdziesto-utworowe albumy prezentujące niemal wszystkie muzyczne fragmenty z filmu, Naga wyspa doczekała się jedynie takiego skromnego albumu, i to wydanego przez Europejczyków. Ten fakt boli tym bardziej, że Hayashi pisał swoją muzykę nierzadko pod stosunkowo długie sekwencje, a zatem potencjalny „complete score” nie oferowałby drażniących krótkim czasem trwania utworów.

Formuła Nagiej wyspy sprawiła, że w kinach na pokazach tego filmu sale świeciły pustkami. Inna sprawa, że Shindo ewidentnie nie celował w szerszą publiczność, a raczej w festiwalową niszę, o czym świadczy przyznanie mu chociażby Nagrody Głównej na Drugim Festiwalu Filmowym w Moskwie. Dzięki sukcesowi odniesionemu na tym polu, wyrazistej muzyce Hayashiego – zwłaszcza w Europie – udało się odseparować od filmu Shindo, czego dowodem były covery przekładające temat przewodni Japończyka na grunt muzyki rozrywkowej. Jeden z nich zaśpiewała min. francuska piosenkarka Frida Boccara. Jak się okazało, panowie Hayashi i Shindo po artystycznym sukcesie Nagiej wyspy rozpoczęli trwającą ponad 50 lat (!) współpracę – ostatni ich projekt to Ichimai no hagaki z 2010 roku. Z wielu wspólnie zrealizowanych tytułów to właśnie Naga wyspa jest z pewnością najbardziej smakowitym owocem ich współpracy, albowiem to jedno z tych z dzieł, gdzie muzyka filmowa staje się integralną, nie zepchniętą na drugi plan sferą obrazu. Omawiany score to bez dwóch zdań jedna z najwspanialszych i najbardziej wyrazistych partytur japońskiej muzyki filmowej lat 50. i 60., niesłusznie nieco zapomniana ze względu na niewielkie grono adresatów samego filmu, który paradoksalnie dał jej przecież znakomitą okazję do zaistnienia. Podobnież brak solidnego soundtracku nie przyczynił się do spopularyzowanie tejże muzyki. Natomiast co zaś się właśnie tyczy pozostawiającego wiele do życzenia wydania EP, to patrząc z punktu widzenia miłośników i kolekcjonerów muzyki filmowej powinniśmy się zachować trochę tak jak bohaterowie Nagiej wyspy i z braku alternatyw zadowolić się tym co mamy.

Najnowsze recenzje

Komentarze