Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Thomas Newman

Elemental

(2023)
4,3
Oceń tytuł:
Tomasz Ludward | 04-12-2023 r.

Zanurkujmy w twórczość Thomasa Newmana i przypomnijmy sobie rok 2003, kiedy Newman zaskoczył wszystkich, ujawniając się najmłodszym słuchaczom pod postacią dźwięków oceanu. Z perspektywy jubileuszowych 20 lat, trzeba przyznać, że ścieżką do Gdzie jest Nemo? Newman ostro zakręcił muzyczny sterem. Skonfundowani w afekcie starsi słuchacze i krytycy drżeli wówczas na myśl, że kompozytor, znany z dramatycznych opraw, od teraz będzie doprowadzał dziecięcą publiczność do łez, zamiast otaczać ich puchową muzyczną kołderką. Na przykład taką, jaką niedługo potem wyścielił swoje animacje Michael Giacchino.

Nic bardziej mylnego. Gdzie jest Nemo? dał Newmanowi przepustkę do równie pięknego Wall-E, i kolejnej części o zagubionej rybce. Z takim animacyjnym dorobkiem Newman był zawsze tam, gdzie trzeba, będąc naocznym świadkiem małych filmowych rewolucji. Aż oto mamy rok 2023, i kompozytor w swojej czwartej przygodzie z kinem animowanym tworzy jedną z najbardziej barwnych i zniuansowanych ścieżek w swojej karierze, którą kolorytem porównać mogę jedynie do szalonego Lemony Snicket: Seria niefortunnych zdarzeń.

Podejście Newmana do otwarcia animacji daje sporo satysfakcji i natychmiastowo odsłania jego bogaty warsztat.

Elemental to piękna metafora życia emigrantów. Temat rzadko eksplorowany w animacjach, tutaj odkrywany jest od podszewki, czyli od symbolicznego przybicia statku do portu Element City z szukającymi nowego domu na jego pokładzie. Ta podróż, jak wspominał Newman, była najtrudniejszą częścią oprawy muzycznej. Cała sekwencja trwa 6 minut, pokazuje różne etapy aklimatyzacji przybyłych, od niepokoju związanego z nieznanym, po rejestracje na wyspie przypominającej Ellis Island, aż po niełatwy proces poszukiwania mieszkania.

Podejście Newmana do otwarcia animacji daje sporo satysfakcji i natychmiastowo odsłania jego bogaty warsztat. Słyszymy stały w ostatnich latach zestaw mandolin, perkusjonaliów, ale też gitarę czy sitar. To muzyczny koloryt wpajający w film duszę i charakteryzujący głównych bohaterów, tak eterycznych; wodę i ogień, dwa przeciwstawne żywioły, mające w muzyce Newmana osobne reprezentacje. Jeśli Ember to nieokrzesana energia z Pipe Blows, wzmagana etnicznymi wokalami. Natomiast gdy Wade, chwytamy spokojniejsze tony, nawet jeśli odrobinę nieokrzesane, jak Blue Flame. Nie ma w nich jednak jasno nakreślonych tematów. Jeśli pewne melodie zaczynają funkcjonować ramię w ramię z postaciami, wynika to z dramaturgii i akcji, a nie odgórnego założenia. W ten sposób Newman mógł uchwycić więcej i precyzyjniej, bez zbędnego ograniczania się do konkretnej materii.

Newman w charakterystyczny dla siebie sposób odpowiada również na motyw multikulturowości. Korzystając ze stworzonego na potrzeby animacji języka Firish pisze piosenki – patrz świetne, i rozbite na cztery głosy, Sháshà r íshà, czy Headphones, sygnalizujące, że w Element City słucha się firishowego rapu. Gdy ojciec Ember otwiera swoją restaurację, w scenie przygrywa hindusko brzmiące Grand Re-opening. Wszystko to, jak przekonuje sam Newman, przypomina kolory, których w mieście jest aż przesyt.

Jeśli dziwaczność i osobliwe brzmienie, jakie serwuje nam Amerykanin, wydadzą się wam zbyt… dziwaczne, nietrudno odnajdziecie w Elemental Newmana wręcz organicznego. To szereg raz krótkich, raz dłuższych melodyjnych tematów, które dodają otuchy i przypominają, co niekiedy umykało samemu Newmanowi, że to love story. W tej puli wyróżniają się Blue Flame, Mineral Lake, Firish i najlepsze z nich You Were The Dream, które w początkowych fazach, zresztą nie pierwszy raz na albumie, brzmi niczym Skyfall. Bo muzyka akcji w Elemental również się znajdzie, co niekoniecznie wpływa pozytywnie na i tak już poszatkowany stylistycznie i wielokierunkowy tematyczne score.

Newman w animacji pozostaje wydarzeniem, które w dalszym ciągu nie wypada przeoczyć. Nie bez znaczenia są tutaj słowa samego kompozytora, który przekonuje, że ten format jest zdecydowanie najtrudniejszy do komponowania za sprawą dynamiki, ale też pewnie emocji, których w Elemental nie brakuje. Bez wątpienia nie byłoby ich bez wyjątkowej oprawy muzycznej, którą serwuje nam maestro.

Najnowsze recenzje

Komentarze