Volker Bertelmann

Conclave (Konklawe)

(2025)
Conclave (Konklawe) - okładka
Maciej Wawrzyniec Olech | 09-07-2025 r.

Świeżo po sukcesie Na zachodzie bez zmian Edward Berger i Volker Bertelmann ponownie łączą siły, przenosząc nas tym razem do Watykanu, gdzie ma zostać wybrany nowy papież. Zarówno film, jak i muzyka trzymają w napięciu — jak na dobry thriller, a właściwie dobry watykański thriller, przystało.

Po śmierci niezbyt popularnego papieża kardynałowie z całego świata zjeżdżają się do Watykanu na konklawe, by wybrać nowego przywódcę Kościoła katolickiego. Obradom przewodzi kardynał Lawrence, który ma czuwać nad sprawnym i zgodnym z regułami przebiegiem wydarzeń. Szybko jednak zostaje wplątany w wewnętrzne rozgrywki między frakcjami (konserwatywnymi i liberalnymi) kardynałów, z których każdy pragnie zostać nowym papieżem.

Tak w skrócie prezentuje się Konklawe — najnowszy film Edwarda Bergera, będący adaptacją powieści Roberta Harrisa z 2016 roku o tym samym tytule. Najtrafniejszym określeniem gatunku byłby thriller polityczny, a może bardziej: thriller polityczno-watykański. Te elementy, wraz z religijnym tłem, odnajdujemy także w ścieżce dźwiękowej Volkera Bertelmanna, która trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej minuty i zaskakuje oryginalnym brzmieniem.

 

Konklawe to już piąty wspólny projekt Edwarda Bergera i Volkera Bertelmanna. Ich wcześniejsze dzieło, głośne Na zachodzie bez zmian (kolejna adaptacja), zostało obsypane nagrodami, w tym Oscarem dla Bertelmanna za ścieżkę dźwiękową. I tym razem niemiecki duet stanął na wysokości zadania — zarówno pod względem reżyserii, jak i oprawy muzycznej. Widać i słychać, że panowie świetnie się rozumieją, co przekłada się na znakomitą symbiozę obrazu i dźwięku. W Na zachodzie bez zmian, z uwagi na tematykę, Bertelmann postawił na ciężkie, momentami wręcz przytłaczające brzmienie. W przypadku Konklawe muzyka nie powinna przytłaczać, lecz ponownie zaskakuje oryginalnością i nietypowym podejściem.

Jak to wygląda w praktyce? Gdy myślimy o muzyce związanej z Watykanem czy Kościołem katolickim, zwykle przychodzą na myśl: brzmienie organów, łacińskie chóry czy tradycyjne pieśni. Tymczasem żaden z tych elementów nie pojawia się w ścieżce dźwiękowej Bertelmanna. Kompozytor uznał je za zbyt oczywiste, wręcz kliszowe. Zamiast tego, kierując się thrillerową konwencją filmu, sięgnął po instrumenty smyczkowe, które napędzają cały score. Początkowo mogą wydawać się nieharmoniczne — dominuje tu pizzicato (czyli szarpanie strun palcami) i col legno (uderzanie drzewcem smyczka). To, co początkowo może brzmieć chaotycznie, okazuje się precyzyjnie kontrolowanym napięciem. Bertelmann nie tylko buduje w ten sposób atmosferę niepewności i zagrożenia, ale także tworzy wyrazisty motyw przewodni, który zostaje w pamięci długo po seansie.

W Konklawe mamy w zasadzie dwa główne motywy muzyczne. Pierwszy, oparty na smyczkach, ilustruje polityczne rozgrywki w murach Watykanu. Drugi związany jest z duchowym wymiarem konklawe i moralnymi dylematami głównego bohatera — kardynała Lawrence’a. Ten motyw zbudowany jest na brzmieniu niezwykłego instrumentu o nazwie Cristal Baschet — przypominającego organy, choć wykonany jest ze szkła i metalu. Aby na nim zagrać, muzycy pocierają pręty mokrymi opuszkami palców. Powstaje wówczas charakterystyczne, eteryczne brzmienie, które można pomylić z dźwiękiem syntezatora. W rzeczywistości wszystkie „syntetyczne” dźwięki obecne w ścieżce dźwiękowej pochodzą właśnie z Cristal Baschet.

 

Gdy myślimy o muzyce związanej z Watykanem czy Kościołem katolickim, zwykle przychodzą na myśl: brzmienie organów, łacińskie chóry czy tradycyjne pieśni. Tymczasem żaden z tych elementów nie pojawia się w ścieżce dźwiękowej Bertelmanna.

Smyczki i Cristal Baschet to dwa główne filary tej kompozycji. Przez większość trwania filmu przeplatają się, nadając rytm wydarzeniom i emocjom. Niektórzy mogą zarzucić muzyce pewną powtarzalność — zwłaszcza w oderwaniu od obrazu. Jednak w kontekście filmu ta konsekwentna żonglerka motywami i instrumentami działa znakomicie. Muzyka potęguje napięcie, a jednocześnie odzwierciedla duchowe i moralne rozterki związane z wyborem nowego papieża. Co więcej, mimo minimalistycznych środków Bertelmann stworzył kompozycję oryginalną i pomysłową, która znakomicie funkcjonuje zarówno w obrazie, jak i na osobnym albumie. Wydany przez Back Lot Music soundtrack trwa zaledwie 44 minuty — dzięki temu jego repetytywny charakter nie powinien nikogo znudzić. Tym bardziej, że na końcu czeka prawdziwa muzyczna niespodzianka — wręcz perełka.

Konklawe to w dużej mierze minimalistyczna ścieżka dźwiękowa, oparta na „chaotycznych” smyczkach i „duchowym” Cristal Baschet. Jednak kiedy emocje związane z wyborem papieża opadają, Bertelmann sięga po pełną orkiestrę. W rezultacie finał filmu i albumu wieńczy ponad sześciominutowy utwór Postlude of Conclave. Znów dominuje w nim smyczkowy motyw przewodni, ale tym razem jego brzmienie jest klasyczne, wzniosłe i pozbawione niepokoju. W połączeniu z siłą orkiestry tworzy niezwykle piękną kompozycję, która mogłaby bez przeszkód rozbrzmieć w watykańskich aulach. To jedna z najpiękniejszych kompozycji w dorobku Bertelmanna.

I nie tylko ze względu na ten utwór warto docenić ścieżkę dźwiękową do Konklawe. Niemiecki kompozytor stworzył wyrazistą, przemyślaną i oryginalną oprawę muzyczną do wymagającego gatunku, jakim jest thriller — a zważywszy, że mamy tu do czynienia z thrillerem watykańskim, tym większe brawa mu się należą… na smyczkach i Cristal Baschet.

Najnowsze recenzje

Komentarze

Jeżeli masz problem z załadowaniem się komentarzy spróbuj wyłączyć adblocka lub wyłączyć zaawansowaną ochronę prywatności.