Świat talizmanu to jeden z dowodów na to, że twórczość Joe Hisaishiego na rzecz animacji nie ograniczała się tylko do kultowych filmów Studia Ghibli. Napisana do pełnometrażowego anime Shinyi Sadamitsu ścieżka dźwiękowa nie zalicza się co prawda do najbardziej znanych dokonań Japończyka, niemniej jest kolejnym przykładem jego muzycznego talentu. Syntezatorowa, pop-rockowa, ze sporą dawką funu i chwytliwych melodii – tak można ją pokrótce określić. Pracę nad właściwym zilustrowaniem produkcji poprzedził wydany na półtora roku przed premierą image album, który w sporej mierze przypomina późniejszy soundtrack, w niektórych fragmentach nawet bardzo.
Zacznijmy od bezprecedensowej w twórczości Hisaishiego kwestii. Okazuje się bowiem, że trzy utwory – Theme of Birth, Floater-Bike, Blue Valley Organic, pochodzące z recenzowanego krążka, znalazły się w identycznej wersji w filmie, zresztą wszystkie trafiły również na soundtrack. Zazwyczaj wersje poszczególnych tematów z image albumu i soundtracku dzieliły różnice w aranżacji, tutaj natomiast są to dokładnie te same kompozycje (ewentualnie odpowiednio dopasowane i pocięte podczas seansu filmowego). Do tego mamy jeszcze Shade – The Sacred Sword, które także trafiło pod ruchome kadry, najpewniej wypychając instrumentalną wariację tego motywu, którą możemy znaleźć na soundtracku. Jakby tego mało, piosenka z końca płyty, Zaxon Warrior, zdobi napisy końcowe anime Sadamitsu.
Z koncepcji muzycznych, których nie będziemy znać z lektury soundtracku, wyróżnia się klimatyczne, minimalistyczne Far-Away, mroczne Yumemiso oraz dwie piosenki dość typowe dla tamtych czasów: Rasa’s Dream, a także wspomniane Zaxon Warrior, z charyzmatycznym głosem piosenkarki o pseudonimie Shabana. Jest także rockowe Sand Eater, wykorzystujące skoczną i energetyczną rytmikę, choć w brzmieniu wydaje się dość posępne i agresywne. Ciekawostką jest natomiast Earlia, odpowiednik Zax no Senshi, która w odróżnieniu od swojego filmowego odpowiednika jest zaaranżowana w taki sposób, że bardzo przypomina późniejsze o kilka miesięcy Road to the Valley z Nausicii z Doliny Wiatru.
Jeśli ktoś zna soundtrack ze Świata talizmanu, to image album z tego filmu nie jest mu koniecznie potrzebny do szczęścia. Jest tu co prawda kilka dodatkowych motywów niewykorzystanych w obrazie, niemniej żaden z nich nie robi raczej większego wrażenia. Szybko dochodzimy zatem do wniosku, że to, co najlepsze, trafiło ostatecznie do filmu, w wielu przypadkach zresztą w identycznych aranżacjach. Oczywiście należy przy tym zaznaczyć, że to recenzowany tutaj krążek powstał na długo przed właściwą ścieżkę dźwiękową, niemniej nie ukrywajmy, że po latach to image albumy są swoistymi dodatkami do soundtracków, a nie odwrotnie. Mimo wszystko trzy i pół gwiazdki się należy.
Inne recenzje z serii: