Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Edward Artemiew

Barber of Siberia, the (Cyrulik Syberyjski)

(2000)
-,-
Oceń tytuł:
Tomek Goska | 15-04-2007 r.

Nikita Michałkow, to jedna z najbardziej cenionych person kinematografii rosyjskiej. Przygodę z filmem rozpoczął jako nastolatek grając między innymi w filmach swojego brata, Andrieja Konczałowskiego. Wkrótce potem rozpoczął indywidualną karierę reżyserską, która przyniosła mu wiele głośnych tytułów, nie tylko na lokalnym rynku, ale i na całym świecie. Najlepszym tego przykładem jest seria nagród w tym Oscar za Spalonych Słońcem i równie doceniony obraz Oczy czarne. Ma on w swojej filmografii kilka innych obrazów, które choć nie zyskały miana kultowych jak te wyżej wymienione, warte są jak najbardziej uwagi. Do grona takowych należy zaliczyć zrealizowanego z wielkim rozmachem (z kosmicznym jak na rosyjskie warunki budżetem 35 mln $) Cyrulika Syberyjskiego. Upór z jakim Michałkow dążył do realizacji tego projektu (ponoć do scenariusza dołączył jeszcze grubą księgę z instrukcjami dla aktorów, kamerzystów oraz ludzi odpowiedzialnych za scenografię), a nade wszystko jego efekt końcowy zasługują na najwyższe uznanie. Cyrulik Syberyjski to trzygodzinna, osadzona w dziewiętnastowiecznych realiach, burzliwa historia amerykanki Jane, która przybywa do Rosji, by pomóc pewnemu nieco ekscentrycznemu wynalazcy zdobyć fundusze na jego projekt. Spotkawszy podczas swojej podróży pewnego kadeta carskiej armii, Andreia Tołstoja, nawiązuje z nim romans, któremu daleko będzie do miana szczęśliwego. Autor filmu genialnie ściera w nim dwa skrajnie różne światy: honorowego, nie zawsze racjonalnie postępującego przyszłego oficera reprezentującego upór i nieugiętość swojego narodu oraz lekko podchodzącej do życia damy tak doskonale rysującej nam obraz zachodnich elit społecznych.

Niektóre środowiska chrzczą Michałkowa mianem rosyjskiego Spielberga. Patrząc na popularność dzieł obu panów oraz kunsztowne podejście do ich realizacji, można faktycznie zabawić się w sprowadzanie tych postaci do wspólnego mianownika. Techniczne i artystyczne walory stałyby się wtedy takim samym podmiotem dyskusji jak współprace na tle reżyser-kompozytor podejmowane przez obu artystów na przestrzeni lat. Takim nadwornym kompozytorem dla Michałkowa jest od wielu lat Edward Artemiew, choć nie pojawiający się w każdym projekcie Michałkowa, jak Williams u Spielberga, ich współpraca sięga już kilkudziesięciu lat wstecz. Kimże jest ów Edward Artemiew? Dosyć popularnym kompozytorem, jednym z najlepszych na lokalnym rynku i najbardziej utalentowanych wśród europejczyków. Długość jego filmografii wskazuje na niemałe doświadczenie w branży, a sama muzyka potwierdza tylko wysoki poziom artystyczny tego Rosjanina. Mimo tego, świadomość o Artemiewie jest zatrważająco niska w naszym kraju. Główną tego przyczyną są praktycznie zerowe szanse na kupno jego partytur w Polsce. Najbardziej powszechnym źródłem poznania są więc jak na razie filmy co jakiś czas pojawiające się w telewizji. To co możemy w nich usłyszeć pozwala dojść do wniosku, że w twórczość Artemiewa warto się zagłębiać. Sporo fascynacji tą postacią wzbudził we mnie właśnie Cyrulik Syberyjski.

Artemiew posługuje się w nim bardzo bogatym językiem muzycznym, zakrawającym o wiele stylów i konwencji charakterystycznych dla legendarnych europejskich kompozytorów jak chociażby Ennio Morricone (specyficznie prowadzony underscore), czy Wojciech Kilar (entuzjazm przepełniający każdą nutę dzieła), okraszając to wszystko własnym warsztatem, modelowanym przez lata doświadczeń. Doświadczenie i bogactwo zaplecza technicznego jawi się w formie umiejętnego łączenia subtelnej ilustracji filmowej, tak doskonale uwypuklającej istotę filmu, z muzyczną poprawnością pozwalającą na delektowanie się partyturą z równym niemalże zapałem poza obrazem. Z pewnością do zwiększenia wrażeń przyczyniają się fantazyjne orkiestracje, którymi zawsze szczycili się rosyjscy kompozytorzy. Jednakże nie sama trafna ilustracyjność i niewybredne zaplecze techniczne świadczy o wyjątkowości muzyki do Cyrulika Syberyjskiego. Ma w tym udział także stylistyka jaką operuje kompozytor.

Właściwie wybiega ona o wiele dalej poza cezurę czasową jaką obarczony jest film Michałkowa. W Cyruliku znajdziemy zarówno liryczne, pełne pasji i emocji melodie, skomponowane z pełnym rozmachem epickie utwory akcji, a także liczne odnośniki do ludowych melodii i klasycznych utworów, co wyśmienicie podkreśla styl bycia i kulturę różnych warstw społecznych dziewiętnastowiecznej Rosji. Z oczywistych względów najwięcej miejsca w swojej partyturze Artemiew poświęca relacjom pomiędzy Jane, a Andreiem. Właśnie motywem przyjaźni zawartym w utworze Frendship kompozytor otwiera zarówno film jak i płytę. Ten przesiany nutką nostalgii piękny kawałek na trąbkę ze smyczkowym akompaniamentem w tle w miarę upływu czasu ewoluuje do rangi tematu miłosnego (Jane And Andrei), by na końcu stać się synonimem niespełnionych marzeń i złamanych serc głównych bohaterów. Doskonałym wojażem przez te wszystkie stany emocjonalne jest końcowa siedmiominutowa suita, The Love, fenomenalnie wieńcząca ten muzyczno-filmowy dramat. W przeciwieństwie do wielu podobnych ścieżek, Artemiew nie słodzi w Cyruliku tanim romansem, oszczędnie dawkując każdą nutę, próbując przy tym ciekawymi orkiestracjami urozmaicić swoją partyturę. I choć pojawiający się w okolicach tematycznych underscore nie wgniata nas w fotel swoją przebojowością, w dosyć zgrabny sposób podtrzymuje nostalgiczno-romantyczny klimat kompozycji.

Zawiłością formy i melodyjną płynnością nie grzeszą z kolei kawałki stylizowane na kompozycjach klasycznych, tj walc w Surprise At The Hall oraz fenomenalnie skonstruowany utwór Cadets And Maidens. Nie zabraknie tu również porywającej akcji, która choć różni się od lansowanego za oceanem modelu, wcale nie traci na swojej jakości i chwytliwości. Świetnym przykładem jest dynamiczny Blood On The Wall, gdzie wszystkie sekcje orkiestry, zdają się prowadzić między sobą jakby szaleńczy wyścig. W melodię wdzierają się niekiedy dysonanse, a rytmikę dyktują werble i bębny tak dobrze wdzierające się w wojskowy charakter niektórych scen. Sporadycznie Artemiew wprowadza do akcji typowo rosyjski, męski chór, rozpościerający nań płaszcz głębokiej powagi i stanowczości. Przykładem jest jeden z najciekawszych fragmentów Cyrulika, ponury The Prisoner’s March. Swoistego rodzaju ewenementem jest utwór The McCracken Machine, który pod koniec zaskoczy słuchacza serią całkiem efektownych mariaży orkiestorwo-elektronicznych, przywołujących na myśl twórczość Erica Serry, czy słynne kawałki duetu Don Davis – Juno Reactor znane z Matrixów.

Tak na dobrą sprawę można by opowiadać niemalże o każdym utworze z osobna. Skracając jednak te wywody powiem tylko, że słuchanie partytury do Cyrulika Syberyjskiego w filmie sprawia olbrzymią przyjemność, na płycie z kolei… tylko zwykłą przyjemność. Niestety jak to często bywa w przypadku epickich soundtracków do obrazów osadzanych na tle historycznym, krążek z dziełem Artemiewa jest nieco przydługi. Pomijając jednak tych kilka utworów pełniących czysto ilustracyjne zadanie, dostajemy porządny zastrzyk niesamowitej ekspresji muzycznej i fantazyjnych kolaży stylistycznych, jakich próżno szukać wśród wielkich nazwisk Hollywood. Warto zatem od czasu do czasu odwrócić wzrok od naświetlanych reflektorami showbiznesu sław, by dostrzec równie pomysłowych i twórczych artystów na naszej europejskiej ziemi. Muzyka Artemiewa do Cyrulika Syberyjskiego gwarantuje niezapomniane wrażenia, dlatego gorąco polecam sięgnięcie po nią… Równie gorąco polecałbym zaznajomienie się z obrazem Michałkowa.

Najnowsze recenzje

Komentarze