Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Petri Alanko

Alan Wake

(2010)
-,-
Oceń tytuł:
Artur Karwala | 08-12-2013 r.

Ścieżka dźwiękowa z gry Alan Wake to idealny przykład na to, jak mocno zatarły się granice dzielące niegdyś muzykę filmową, a muzykę komponowaną na potrzeby gier. Ta druga należy do jednego z tych gatunków, które najbardziej ewoluowały na przełomie ostatnich lat. Kto by pomyślał kiedyś, że 8 bitowe brzmienia przerodzą się w pełne rozmachu partytury wykonywane na różnych festiwalach obok znanych filmowych kompozycji? Oba gatunki wymagają jednak od kompozytora zupełnie innego podejścia i sposobu pracy. Interakcja dźwięku z obrazem oparta jest w grach na zupełnie innych niż w filmie zasadach. Nie dziwi więc fakt, że znani twórcy ze świata filmu coraz częściej chcą spróbować swoich sił w świecie elektronicznej rozgrywki. Liczne branżowe nagrody, czy wspomniane festiwale przekładają się na to, że muzyka z gier zdobywa na świecie coraz większe uznanie. Obecnie jej poziom artystyczny wcale nie odbiega od muzyki tworzonej na potrzeby filmu.

Zanim zanurzę się w sprawy czysto muzyczne, pozwolę sobie na małą podróż w czasie o kilka lat wstecz. Robię to w nadziei, że poznanie Alana Wake’a od przysłowiowej „kuchni” pozwoli rzucić dodatkowe światło na opisywaną produkcję i zarazem stanowić będzie dobry punkt wyjścia do analizy strony muzycznej.

Studio Remedy Entertainment w środowisku graczy zdobyło uznanie za sprawą dwóch produkcji. Chodzi oczywiście o obie części Maxa Payne’a, który doczekał się ekranizacji z Markiem Whalbergiem w roli głównej. Pierwsza gra o przygodach nowojorskiego policjanta wydana została w 2001 roku i nie ma co ukrywać, była innowacyjna w swoim gatunku. Nie dziwi więc fakt, że wzrosło od tamtej pory zainteresowanie dalszymi poczynaniami fińskiego studia. Po sukcesie Max Payne 2 z 2003 roku, studio kazało nam czekać dwa lata na swoją kolejną zapowiedź. Nowym projektem Remedy okazał się wówczas Alan Wake. Proces jego produkcji był niezwykle długi (trwał ponad 5 lat), co rzadko zdarza się w tej branży. Wzmagany intensywną kampanią marketingową podsycał apetyty i oczekiwania graczy na całym świecie. Początkowo tworzony był z myślą o konsolach Xbox 360 i komputerach osobistych. Z tych drugich (ku rozczarowaniu wielu graczy) zrezygnowano w trakcie developingu. W maju 2010 roku Alan Wake w końcu ujrzał światło dzienne, choć tylko jako exclusive na konsolach Microsoftu. Odzew wielu pecetowych graczy nie został jednak niezauważony. Niespełna dwa lata po premierze, gra studia Remedy trafiła także w ich ręce.

Alan Wake to połączenie gry akcji i thrillera psychologicznego. Obecnie coraz większą popularność zyskuje sobie zaczerpnięta z telewizji epizodyczna konstrukcja rozgrywki. Opowiadana historia podzielona zostaje na odcinki, które zwykle kończy się potężnym cliffhangerem. Tę formę zastosowało Remedy, dzięki czemu Alan Wake przypomina miniserial, z narracją przepełnioną pełnymi napięcia przerywnikami i mnóstwem zwrotów akcji. Tytułowy bohater to znany pisarz, który zmaga się z kryzysem twórczym. Za namową żony decyduje się na urlop i wyjazd do malowniczego miasteczka Bright Falls. Nie zdaje sobie jednak sprawy z tego, że ta na pozór zwyczajna mieścina, skrywa swoją mroczną tajemnicę. Gdy ukochana naszego bohatera znika w tajemniczych okolicznościach, rozpoczyna on desperackie poszukiwania, w trakcie których odnajduje kolejne kartki nowej powieści. Powieści, której rzekomo jest autorem. Twórcy otwarcie przyznali, że w pracy nad Alanem Wake’em mocno inspirowali się Miasteczkiem Twin Peaks (kultowym serialem stworzonym przez Davida Lyncha i Marka Frosta), a także twórczością Stephena Kinga, czy serialem LOST – Zagubieni. Na etapie produkcyjnym deklaracje te napawały wszystkich optymizmem. Mnie również z racji faktu, że zaliczałem się do fanów twórczości mistrza grozy, jak i obu wymienionych produkcji telewizyjnych. Z biegiem lat Twin Peaks zapracował sobie na miano produkcji kultowej, a emitowani wtenczas Zagubieni zachwycali kolejnych widzów na całym świecie, wprowadzając zarazem nową jakość do telewizji. Poza niezwykle interesującą fabułą, obie produkcje pochwalić się mogły fantastycznymi ścieżkami dźwiękowymi, za które odpowiadali Angelo Badalamenti oraz Michael Giacchino. Liczyłem więc, że owe inspiracje tymi produkcjami dotyczyły nie tylko sfery fabularnej, czy sposobu prowadzenia akcji, ale także ich muzycznej ilustracji.

Absolwent prestiżowej Akademii Sibeliusa Petri Alanko stanął przed wielkim wyzwaniem skomponowania muzyki do mrocznego i pełnego tajemnic świata Alana Wake’a. Fiński kompozytor przez wiele lat współpracował z rodzimymi firmami fonograficznymi oraz agencjami reklamy. Nie był znany w środowisku graczy, więc zaangażowanie go przez studio Remedy do pracy nad grą tych rozmiarów było zaskakujące. Dla samego kompozytora, jak później przyznał w wywiadzie, było to ogromne wyróżnienie, ale i szansa. Czy udało mu się ją wykorzystać?

Album otwiera utwór Alan Wake, który w produkcji studia Remedy rozbrzmiewa w menu głównym, jak i przerywnikach „Previously On”, podsumowujących wydarzenia z poprzedniego odcinka. Zarówno w grze, jak i na płycie pełni on rolę swoistego wprowadzenia. Alanko buduje w nim atmosferę z pogranicza snu i jawy, urojenia i realności. Przy użyciu minimalistycznych dźwięków syntezatorów, stopniowo dawkuje napięcie, by pod koniec mocnym fortepianowym akcentem wprowadzić słuchacza w tajemniczy i mroczny klimat opowieści. Zadanie to kontynuuje w subtelnie rozpoczynającym się A Writer’s Dream. Tutaj dźwięki fortepianu zostają wzbogacone o sekcję smyczkową, która stanowi fundament tej ścieżki dźwiękowej. Pełne tęsknoty brzmienie skrzypiec ustępuje po chwili powracającemu ambientowi i przenosi nas z powrotem w atmosferę pełną niepewności i niepokoju. Podobne muzyczne rozwiązania fiński kompozytor stosuje w pozostałych utworach. Jego muzyka w głównej mierze opiera się na ostrożnym budowaniu napięcia. Podstawą większości utworów jest fortepian, który później wzbogacany jest innymi instrumentami. Nie inaczej jest też w kolejnym utworze. Welcome to Bright Falls to mocno zapadająca w pamięci melodia. Przez wielu uznawana jest za główny temat muzyczny gry. Nie ma się co dziwić. Utwór zdążył zachwycić graczy jeszcze zanim produkcja ujrzała światło dzienne. Wykorzystywany był przez Remedy w licznych zwiastunach promujących grę. Piękny i majestatyczny temat znów rozpoczynają delikatne dźwięki fortepianu, które po chwili wspiera obój i instrumenty smyczkowe. Jest to zdecydowanie jeden z najpiękniejszych utworów na płycie i zarazem jeden z najbardziej urzekających i mocno filmowych tematów, jakie kiedykolwiek zostały skomponowane na potrzeby gry. Welcome to Bright Falls rozbrzmiewa, gdy nasz bohater przypływa wraz z żoną do skąpanego w słońcu miasteczka i daje się urzec jego złudnemu pięknu. Podobne odczucia Alanko próbuje wzbudzić w słuchaczu. Welcome to Bright Falls z powodzeniem napawa uczuciem spokoju i ciepła, którego później próżno szukać zarówno na płycie, jak i w grze, gdy wraz z pisarzem zaczniemy poznawać prawdziwe oblicze okolicy i sekrety jej mieszkańców. Całość, jakby na pożegnanie wieńczą nostalgicznie brzmiące partie fortepianu. Kolejny utwór zatytułowany Vacation to przysłowiowa cisza przed burzą. Urzekająca wiolonczela przy akompaniamencie fortepianu to ostatnia namiastka spokoju, której uświadczymy zanim historia zacznie przybierać nieoczekiwany obrót. Cross that River to ponowne zastosowanie elektroniki i zarazem przyspieszenie tempa za sprawą użytych bębnów. Przepełniony akcją utwór odziera nas ze złudzeń. Bright Falls wcale nie jest tak urocze, jak nam się pierwotnie wydawało.
W Waking Up to a Nightmare Alanko niweluje powstałe napięcie, powracając do dramatu
i melancholii. Znów raczy nas przepiękną partią wiolonczeli, wzbogaconą jednak tym razem zmiennymi i drżącymi dźwiękami sekcji smyczkowej.

Petri Alanko komponując do Alana Wake’a stworzył naprawdę wiele zapadających w ucho melodii. The Clicker to kolejny utwór, który zdecydowanie wyróżnia się na tle pozostałych. Fin ilustruje nim scenę, w której pisarz wspomina swoją żonę. Znów wykorzystany zostaje fortepian i smyczki. Kompozytor dobrze oddaje emocje towarzyszące tej scenie. Wspomnienia pełne ciepła i czułości mieszają się tutaj z przeżywanym bólem i tęsknotą za utraconą ukochaną. Następnym utworem jest Deerfest. Subtelne dźwięki harfy z początku utworu tylko pozornie mają zwolnić tempo. Całość wieńczy bowiem zachwycająca aczkolwiek znów bardzo melancholijna melodia napisana na wiolonczelę. To kolejny popis umiejętności kompozytora, który udowadnia, że świetnie czuje się w pisaniu takich orkiestrowych kawałków. Motyw muzyczny z Deerfest obok Welcome to Bright Falls również uznawany jest
za temat główny. W obu utworach Alanko idzie na całość, udowadniając zarazem swój kompozytorski talent. Umiejętnie łączy orkiestrę z możliwościami, jakie daje elektronika. Półmetek albumu to utwór Taken by the Night. Jest to najdłuższa bo trwająca aż 11 minut kompozycja. Możemy podzielić
ją na dwie części. Całość znów rozpoczyna się w znany dla kompozytora sposób. Mamy więc ciekawe połączenie delikatnych dźwięków fortepianu z instrumentami smyczkowymi. Później natomiast następuje zmiana klimatu, pojawiają się dźwięki syntezatorów, które mają imitować odgłosy niebezpiecznego otoczenia, w którym znalazł się nasz bohater. Okazjonalnie wykorzystane zostają również bębny, które regulują rytm i dodają całości odpowiedniej dynamiki. Można powiedzieć, że Taken by the Night stanowi dobrą, lecz ewidentnie za długą wizytówkę gameplay’u. Taki podkład towarzyszy nam, gdy po zmroku przemierzamy z pisarzem mgliste i niebezpieczne lasy Bright Falls. W grze utwór sprawdza się wyśmienicie, potęgując uczucie czyhającego zewsząd zagrożenia. Choć Taken by the Night dobrze koresponduje z resztą materiału na płycie, to jednak jest stanowczo za długi i niestety dla większości może być trudny w odbiorze i stanowić nieprzyjemny zastój na krążku. Kolejny utwór zatytułowany On the Run pełni podobną rolę, jednak jest już dużo bardziej ekscytujący. Przede wszystkim mamy zastosowanie bogatszego instrumentarium i umiejętnie budowany wzrost napięcia, za sprawą świetnej sekcji smyczkowej. On The Run to kawał solidnej i satysfakcjonującej muzyki akcji, która wprowadza nas również w drugą intensywniejszą część albumu. Mirror Peak to kolejna kompozycja, którą Alanko rozwija w zaskakujący sposób. Utwór rozpoczyna się w ambientowym, spokojnym nastroju, który później szybko zostaje wyparty przez instrumenty perkusyjne. Te z kolei pod koniec schodzą na drugi plan, tworząc bazę, na której
powstaje zupełnie nowy temat. To co może się podobać to fakt, że fiński kompozytor nie odcina się w ilustracji scen akcji od emocjonalnej części opowiadanej historii. Potrafi umiejętnie łączyć i wykorzystywać instrumenty, dzięki czemu nawet muzyka akcji dobrze współgra z liryczną częścią albumu.

Tom the Diver to kolejny bardzo mocny element niniejszej ścieżki dźwiękowej. Utwór łączy w sobie elementy muzyki klasycznej i stanowi także powrót do fundamentu tej płyty, czyli połączenia fortepianu i instrumentów smyczkowych. Piękna i zapadająca w ucho melodia, której po prostu słucha się z przyjemnością. The Night It All Began przenosi nas powrotem do melancholii i dramatu. Utwór rozpoczyna skutecznie podnoszący napięcie narastający dźwięk sekcji smyczkowej. Następnie pojawia się melodia fortepianowa, którą uzupełnia wibrujący dźwięk instrumentów smyczkowych. Bright Falls Light & Power to piękny
i poruszający utwór, który stanowi ciekawe rozwinięcie budowanego od początku melancholijnego nastroju opowieści. Hunters to kolejny fragment action-score, osadzony na instrumentach perkusyjnych. Nie zabraknie w nim jednak fortepianu, który miejscami zwalnia tempo, pozwalając słuchaczowi złapać oddech. Miłą dla ucha odskocznią jest The Well-Lit Room – utwór pełen ciepła i nadziei. Zbliżamy się tu do końca płyty i podobnie jak Alan powoli wychodzimy z mroku, zbliżając się do rozwiązania zagadki. Słychać to też w muzyce. W przeciwieństwie do większości materiału o mocno melancholijnym nastroju, utwór ten (mimo ponownego wykorzystania fortepianu i instrumentów smyczkowych) wywołuje zdecydowanie pozytywne odczucia. Przedostatnią kompozycją albumu jest Water Pressure. Jest to znów utwór akcji i choć Alanko nie zaskakuje już słuchacza nowymi rozwiązaniami, to wciąż wie, jak pisać muzykę pełną napięcia i dramaturgii. Kompozycja zbudowana jest na podobnych zasadach co Hunters. Jej głównym mankamentem jest jednak niezbyt trafne rozmieszczenie w albumie. Ujmuje ono słuchaczowi wrażeń płynących z zachwycających The Well-Lit Room i Departure godząc w subtelne zakończenie płyty. Zdecydowanie więcej kompozycja zyskałby, gdyby znalazła się zaraz po utworze „Hunters”. Wspomniane Departure wieńczy płytę, a w grze ilustruje scenę, w której Alan dowiaduje się, co stało się z jego ukochaną. Alanko bawi się tutaj swoimi poprzednimi tematami. Utwór stanowi bowiem piękną wariację melodii z The Clicker i Deerfest i w naprawdę satysfakcjonujący sposób zamyka historię Alana Wake’a.

Trzeba przyznać, że debiut Petriego Alanki należy do niezwykle udanych. Młody kompozytor nie pozostawił żadnych wątpliwości, szansę, którą otrzymał od Remedy, wykorzystał z nawiązką. Alan Wake to bardzo dobra i przemyślana partytura, która na myśl przywodzi rasowe thrillery prosto z Hollywood. Fiński kompozytor eksperymentując z brzmieniem, uzyskuje niepowtarzalny słodko-gorzki nastrój. Często używana przez twórcę sekcja smyczkowa połączona z fortepianem ciągle zaskakuje i ani przez chwilę nie nudzi. Finowi udaje się uchwycić w swoich utworach klimat z pogranicza snu i jawy, wprowadzając słuchacza w podobny trans, w jakim znalazł się nasz bohater. Alanko bawiąc się syntezatorami łączy nowoczesną technologię z partiami granymi przez niemiecką orkiestrę Staatskapelle Halle. Album urzeka cała gamą zapadających w ucho melodii. Całość jest niezwykle emocjonalna, barwna i bogata brzmieniowo. Muzyka idealnie wpasowana została w ton opowiadanej historii. Remedy Entertaiment przyzwyczaiło graczy do tworzenia postaci wiarygodnych i prawdziwych. I tymi samymi przymiotnikami możemy podsumować pracę Petriego Alanki. Małą wadą albumu jest niezbyt dobrze skrojony action score. Całość zyskałaby, gdyby miejscami został on skrócony i w trochę bardziej przemyślany sposób rozmieszczony na krążku. Niemniej jednak Alan Wake to produkcja godna polecenia. Nawet licencjonowane utwory do gry dobierano bardzo rozważnie, tak aby jak najlepiej współgrały z opowiadaną historią. Jako ciekawostkę warto dodać, że gra studia Remedy poza oficjalną ścieżką dźwiękową, doczekała się również drugiej płyty, na której znalazło się trzynaście utworów. Obok materiału Petriego Alanki umieszczono na niej również piosenki zespołu Poets of the Fall. Co ciekawe, fiński zespół muzyczny pojawił się także w samej grze pod fikcyjną nazwą The Old Gods of Asgard. Utwory na płycie opatrzone zostały właśnie tą nazwą kapeli. Warto również wspomnieć, że polskie wydanie gry także zostało zaopatrzone w ten soundtrack. Ścieżka dźwiękowa z gry Alan Wake może okazać się sporym zaskoczeniem dla osób, które nie miały styczności z muzyką z gier. Jest także idealnym potwierdzeniem tezy, że muzyka filmowa doczekała się godnej konkurencji, która również dostarcza słuchaczom wielu emocji.

PS. Inspirowany Alanem Wake’m teledysk do wykorzystanego w grze utworu War zespołu Poets of the Fall do obejrzenia i posłuchania na portalu Youtube

Najnowsze recenzje

Komentarze