Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Ennio Morricone

Aida degli alberi

(2001)
-,-
Oceń tytuł:
Łukasz Koperski | 19-04-2008 r.

Muzyka do filmu animowanego nie rzadko stanowi wdzięczne pole do popisu dla kompozytora i wielu twórców z szansy stworzenia partytury do animacji skwapliwie korzystało, tworząc score’y, które cieszą się w środowisku sporą popularnością i uznaniem. Dziś najwięcej w tym podgatunku mają do powiedzenia niewątpliwie Hans Zimmer i jego dawni i obecni podopieczni, ale swego czasu królem muzyki do filmu rysunkowego byli James Horner i wielokrotnie nagradzany Oscarem Alan Menken. Co ciekawe jednak ci najwięksi z wielkich, jak Williams czy Goldsmith, praktycznie do tego typu produkcji nie pisywali. Ennio Morricone choć zilustrował jakieś pół tysiąca filmów, do animacji został zatrudniony być może tylko jeden jedyny raz. O ile mi wiadomo pierwsza i ostatnia jak na razie praca maestro do filmu rysunkowego powstała w 2001 roku, do inspirowanej operą Verdi’ego włoskiej animacji pt. Aida degli alberi. Morricone bynajmniej tworząc muzykę, Verdim się nie inspirował.

Soundtrack otwiera, pomijając piosenkę w wykonaniu mieszanego włoskiego duetu, utwór jakby żywcem wyjęty z partytury Morricone do Nostromo. Fletnie Pana plus fortepian a później także smyczki wprowadzają w atmosferę gęstego, egzotycznego lasu, w którym toczy się filmowa historia. Kolejny track na liście – Arborea – to już bardziej klasyczny, romantyczny kawałek pióra włoskiego maestro: delikatna, stonowana melodia zaprezentowana przez instrument dety drewniany przy wsparciu sekcji smyczkowej. W podobnej stylistyce utrzymany jest Giungla verde, w którym Morricone dodatkowo znajduje wszakże zastosowanie dla syntezatorów – zarówno w postaci „pozytywkowo-dzwonkowych” dźwieków w tle jak i prowadzenia melodii w pewnym fragmencie utworu. Warto zwrócić uwagę na Forresta incantata – sama melodia (znów standardowy dla kompozytora zestaw: smyczki + obój) nie zwraca na siebie uwagi, ale towarzysząca jej otoczka jak najbardziej. Oto Morricone zaprzęga instrumenty orkiestry, zarówno te smyczkowe jak i flety, by udawały… ptaki! Przez te kilka minut, dzięki pomysłowości Włocha, możemy poczuć się, jakbyśmy znaleźli się w samym środku rozśpiewanego lasu. Romantyczny element score zaniknie na płycie na jakiś czas wraz z tym utworem, ale po kilku innych stylistycznie kawałkach, powróci w Canto di Amneris i następnych, powtarzających wcześniej ukazane tematy.

Vortice to pierwszy kawałek akcji na płycie, niezaskakujący dla nikogo kto dobrze zna dyskografię Włocha. Etniczne bębny, flety, smyczki i tuba nadają mu egzotycznego charakteru. Podobne są dysonujący La Guerra oraz nieco atonalny Il mostro z odrealnionymi chórami w tle. Kompletnie innym utworem jest Gli allegri animati – pierwszy fragment o bardzo lekkiej, wręcz komediowej wymowie, dający w końcu znać, że to przecież muzyka z filmu dla dzieci. Podobnie można powiedzieć o scherzo w Il ghiottone czy bardzo przyjemnym Andante grazioso. Generalnie utwory te są całkiem sympatycznie, choć pewnie nie wszystkim słuchaczom przypadną do gustu. Warto zauważyć, że choć powstały w roku 2001, to brzmią raczej jak muzyka filmowa o kilka dekad wcześniejsza (zwłaszcza ostatni z opisanej trójki). Nie od dziś jednak wiadomo, że Morricone nie przejmuje się upływającym czasem i zmieniającymi się trendami, tylko pisze swoje.

Kilka z utworów na płycie to piosenki, do których muzykę pisał Morricone i na koniec chciałbym poświęcić im odrobinę uwagi. W moim odczuciu żadna z nich nie prezentuje sobą nic nadzwyczajnego i pewnie wielu fanów nie zdobędzie. Łagodne ballady, jak otwierająca płytę L’alba verra, rozbrzmiewają całkiem uroczo, ale żadna z nich nie potrafiła wbić mi się na dłużej w pamięć. Nieco odstaje od tego towarzystwa Il re degli ingordi – pioseneczka w stylu błazeńskich, komediowych songów z disney’owskich produkcji, która zupełnie nie sprawdza się w oderwaniu od obrazu.

Mimo, iż Aida degli alberi nieszczególnie grzeszy oryginalnością, wszak poza romantycznym stylem Włocha, jaki dobrze znamy, usłyszymy tu nawiązania do wspomnianego już Nostromo czy Misji na Marsa (wejścia trąbek w finałowej prezentacji tematu w jednym z najlepszych utworów na płycie – Tema di Aida in Arborea). Mimo wszystko to score w filmografii kompozytora wyjątkowy – jedyny napisany do rysunkowego filmu dla dzieci. Jakże inny od score’ów Menkena, Hornera, czy Zimmera i jego paczki z ex Media Ventures. W dużej mierze bliższy kompozycjom Włocha do filmu obyczajowego, czy dramatu niż jakiejkolwiek partyturze z obrazu dla młodszych widzów. Aida degli alberi bez wątpienia nie należy do najznamienitszych dokonań Ennio Morricone, tym niemniej stanowi wycinek tej bardziej interesującej części prac tego twórcy. Myślę, że jej urokliwa, nieco poetycka stylistyka znajdzie amatorów nie tylko wśród największych fanów włoskiego kompozytora.

Najnowsze recenzje

Komentarze