Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Abel Korzeniowski

Abel Korzeniowski – Early Works

(2016)
-,-
Oceń tytuł:
Tomek Goska | 29-02-2016 r.

Smutne to, że mimo stale rosnącego zainteresowania muzyką filmową, nasi rodzimi wydawcy ciągle tak mało robią, aby przywrócić pamięć kultowym partyturom ikonicznych, polskich kompozytorów muzyki filmowej. Poza pojedynczymi zrywami niszowych wytwórni, ciągle daleko nam do zachodnich gigantów. Na szczęście wspomniany tu ubytek jest ostatnimi czasy bardzo skrzętnie wypełniany przez działalność zagranicznych podmiotów. Kiedy kilka dni temu otrzymałem paczkę z najnowszą płytą od Celdera Records, w załączniku zawarta była notka od jednego z wydawców, z której emanował szczery entuzjazm twórczością polskich kompozytorów muzyki filmowej. Nie mając możliwości dotarcia do starszych nagrań Wojciecha Kilara, postanowił brodzić w przeszłości innego Polaka – coraz śmielej poczynającego sobie za granicą, Abla Korzeniowskiego. W świetle jego ostatnich sukcesów (zarówno w przemyśle filmowym, jak i telewizyjnym), starania te były jak najbardziej zasadne. Tym bardziej, że do tej pory nikt nie interesował się wczesnym etapem działalności tego kompozytora. Etapem ściśle związanym z twórczością teatralną. I tak oto powstał album kompilacyjny Abel Korzeniowski – Early Works.



Dwupłytowy specjał wypuszczony nakładem niemieckiej wytwórni Celdera Records, ma ambicję stać się dosyć ważnym elementem dyskografii Polaka. Czemu tak uważam? Ponieważ współczesne dzieła filmowe Abla, mimo wysokiego poziomu techniczno-artystycznego, często stwarzają pole do dyskusji przez wzgląd na zbieżną wymowę. Samotny mężczyzna, W.E., Romeo i Julia… to wszystko piękne prace, ale głęboko zanurzone w ociosanym już warsztacie Korzeniowskiego. Zupełnie inaczej sprawy się mają z kompozycjami pierwszych lat jego działalności. Duże zwierze, Anioł w Krakowie – tutaj królowała wielka swoboda twórcza determinowana poszukiwaniem optymalnego brzmienia. Niczym jest to w zestawieniu z pracami teatralnymi, których w tym samym czasie powstawało bardzo dużo. I to właśnie one stały się przedmiotem prezentacji na krążkach od Celdera Records.

Otrzymujemy szczegółowy wgląd w pięć ścieżek dźwiękowych: Obsługiwałem angielskiego króla, Odyseja, Kafka, Antygona oraz Burza. Każda z tych kompozycji, to jakby zupełnie inny świat i metodologia pracy, która przekłada się na bardzo duże zróżnicowanie stylistyczne. Dzięki temu możemy odnieść wrażenie, że „przepychani” jesteśmy przez kolejne palety brzmień i formy muzycznego wyrazu, zmierzając… No właśnie, w jakim kierunku? Owszem, w oderwaniu od scenicznego kontekstu ciężko upatrywać się tu jakiejś funkcjonalnej słuszności czy narracji. Tym bardziej, że większość z opisywanych tu sztuk wystawiana była ponad dekadę temu. Muzyka Abla jawi się zatem jako twór quasi-autonomiczny, komunikujący się z odbiorcą na płaszczyźnie intelektualnej i skojarzeniowej z podejmowaną w dziełach tematyką. Z jakim efektem?



Utwory sceniczne osadzone na tle historycznym otrzymują należną cząstkę anachroniczności brzmieniowej przy jednoczesnym zachowaniu (umownej) etniki. W odważne figury interpretujące życie i twórczość antycznego pisarza wtłoczono dużą porcje dramaturgii, nie zapominając jednak o eksperymentatorskiej zabawie solowym instrumentarium. Zrozumienie tych form wyrazu nie przychodzi łatwo, ale z pomocą przychodzą opisy zawarte w książeczce. Obok standardowych informacji na temat poszczególnych spektakli, pojawiają się również wypowiedzi kompozytora przybliżające okoliczności powstawania partytury.



Mimo całej tej swobody i dowolności, na pewno nie jest to łatwa w obyciu praca. Zwolennicy wyraźnie zarysowanej melodyki rodem z Samotnego mężczyzny będą mieli pod górkę z okiełznaniem polichromatycznej palety brzmień. Przy czym owa barwność nie jest tożsama z intensywnością, ponieważ większość proponowanych tu utworów skrywa się za cienkim płaszczem kameralnego instrumentarium. Mamy przecież do czynienia z muzyką teatralną, nie operową. Aczkolwiek nie zabraknie również wstawek wokalnych, a nawet i kompozycji ukierunkowanych tylko i wyłącznie na eksponowanie libretto. Zanim jednak na dobre zanurzymy się w chóralnych stasimonach Antygony, przed nami bogata w formie i treści podróż do muzycznego serca Europy.


Czy jest bardziej charakterystyczny dla tego kontynentu instrument, jak akordeon? Abel Korzeniowski postawił go w centrum uwagi komponując ścieżkę dźwiękową do komediodramatu Obsługiwałem angielskiego króla. To właśnie akordeon jest osią, wokół której nawarstwiane są romantyczne lub nostalgiczne tematy towarzyszące podróżom pewnego czeskiego kelnera. Największe wrażenie robi jednak skoczne Danube River otwierające krążek, a także pięknie zaaranżowane tango słyszane w trzecim utworze. Autor ścieżki wyraźnie tu nawiązuje do twórczości Dvoraka i w podobnym tonie konstruuje utwór Amalia, pochodzący z muzyki do spektaklu Kafka. Jeżeli miałbym pogrupować zgromadzone na krążku utwory w stylistycznie zbieżne kompozycje, to właśnie ścieżce dźwiękowej do Kafki najbliżej byłoby do Angielskiego króla. Szukając kolejnych analogii, Dance Obscene bliskie jest omawianemu wyżej Danube River.

Early Works sporo miejsca poświęca ścieżce dźwiękowej do współczesnej adaptacji literackiego klasyka Homera, Odyseji. W adnotacjach kompozytora możemy wyczytać, że tworząc rzeczoną ilustrację ani myślał odnosić się do „epokowej” muzyki. Idąc na kompromis ze współczesnym odbiorcą, po prostu przywołał pewien kontekst historyczny, ale za pomocą takich instrumentów, jak cynki i mandoliny. Odsyłały one wyobraźnię słuchacza w stronę celtyckiego i żydowskiego kręgu kulturowego. A obok wielu mniej lub bardziej dynamicznych utworów eksponujących tematykę głównych bohaterów, wartą uwagi jest eklektyczna próba łączenia świata muzyki z odgłosami natury – wiatrem, dźwiękami burzy, itp. Takie eksperymenty usłyszeć możemy w utworze The Cows of Helios.

Najbardziej wylewnie prezentowaną pracą Korzeniowskiego w Early Works jest ścieżka dźwiękowa do adaptacji sztuki Szekspira, Burza. I tu po raz kolejny daje się zauważyć pewną tendencyjność kompozytora do stawiania pojedynczych instrumentów w centrum uwagi. Tym razem jest to naprzemiennie wiolonczela oraz skrzypce, które mają okazję ukontentować wszystkich miłośników filmowych highlightów Abla. Song of Time oraz Dance of Tempest nie bez powodu przypominać będą ilustracje do Samotnego mężczyzny i W.E.. Troszkę mniej oczywiste wydaje się opatrzone wokalizą Ding-Dong i piękne chóralne Song of Light.



Skoro więc o partiach śpiewanych mówimy, to nie sposób przejść obojętnie wobec oprawy muzycznej do Antygony. Pomysł oparcia całości na śpiewie a capella okazał się wyśmienity. Oto bowiem przed nami genialna kompozycja, trochę wywrotowa, bo w ujęciu koncepcyjnym bardzo sakralna. Korzeniowski w czterech stasimonach ima się wielu motywów i sposobów artykulacji, więc nie ma mowy o jakiejkolwiek nudzie. O tyle bardziej, że zaprezentowane na krążku utwory, to nagrana studyjne – selekcja z obszernej przecież partytury.



W całościowym ujęciu niestety nie unikniemy momentów, kiedy fascynację formami wyrazu zamieniamy na chwilowe znużenie nadmiarem treści. Jeżeli miałbym jakieś większe wątpliwości związane z tym wydawnictwem, to głównie pod adresem sposobu prezentacji. Moim zdaniem o wiele lepiej słuchałoby się tego w okrojonej, jednopłytowej wersji. Przeprowadzony ad hoc eksperyment w przetasowywaniu utworów, dał do zrozumienia, że nie warto za wszelką cenę trzymać się chronologii. Mimo wszystko bardzo cieszy mnie rynkowa obecność tego albumu. Jest to niepowtarzalna okazja do wglądu w niepublikowane do tej pory, nietuzinkowe i bardzo ciekawe prace polskiego kompozytora. Dla kolekcjonerów i pasjonatów muzyki Abla jest to pozycja obowiązkowa, a dla polskiej kultury za granicą – olbrzymia promocja!

P.S.: W booklecie znaleźć możemy adres pod którym dostępny jest specjalny, ponad 20-minutowy wywiad z Ablem Korzenowskim.

Najnowsze recenzje

Komentarze