Jeszcze do 2013 roku Steven Price był nikomu nieznaną postacią w świecie ścieżek dźwiękowych, zajmującą się czarną robotą: pisaniem muzyki dodatkowej, programowaniem syntezatorów, aranżacją, montażem muzyki, wyszukiwaniem temp-tracków itp. Od kiedy zilustował hit Alfonso Cuaróna – Grawitacja wszystko zmieniło się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Price przyszedł na świat w słynnym z legendy o Robin Hoodzie angielskim mieście Nottingham. Muzyką pasjonował się od dziecka i już jako pięciolatek rozpoczął naukę gry na gitarze. Swoje muzyczne pasje rozwijał sumiennie i wiele lat później ukończył wydział muzyki na Uniwersytecie Cambridge. Zaraz po studiach znalazł pracę w londyńskim studio Andy’ego Gilla, gdzie w roli aranżera czy gitarzysty współpracował z wieloma brytyjskimi muzykami, w tym m.in. Bono. Jeszcze w okresie studenckim zdarzyło mu się pracować dla telewizji przy montażu muzyki, ale jego prawdziwa przygoda z filmem tak na dobre zaczęła się od współpracy ze znakomitym kompozytorem Trevorem Jonesem na początku XXIw. W 2002 roku Price był programistą syntezatorów w serialu Dinotopia, natomiast w filmie młodzieżowym Crossroads – dogonić marzenia wykonywał partie gitarowe w nagraniach z Londyńską Orkiestrą Symfoniczną.
Z Jonesem Price współpracował jeszcze kilkukrotnie, ale wcześniej polecony przez londyńskie studia, trafił na pokład ekipy pracującej przy drugiej części Władcy Pierścieni, gdzie odpowiadał za montaż muzyki. Młody Brytyjczyk sprawdził się i pracował także przy kolejnej odsłonie trylogii, a do takiego samego zadania zatrudnili go także producenci Batman Begins. W pierwszej dekadzie XXIw. Steven Price zdążył zadebiutować w roli samodzielnego kompozytora, ale nie dość, że zaliczył wtedy ledwie trzy projekty, to jeszcze skromniutkie, bo były to dwie produkcje telewizyjne i jedna krótkometrażówka. Wreszcie w 2011 zilustrował swój pierwszy obraz kinowy – brytyjski thriller S-F Atak na dzielnicę, gdzie trafił być może dzięki jednemu z producentów, który znał go ze współpracy przy Radiu na fali (Price pisał tam tzw. additional music). Ani film, ani elektroniczny score Price’a wielkiej furory nie zrobił, niemniej dla młodego twórcy był to bez wątpienia krok do przodu. Kolejnym był następny film z wątkiem kosmicznym, tym razem komedia Edgara Wrighta (reżyser znał Price’a ze swojego wcześniejszego filmu Scott Pilgrim kontra świat, przy którym Price robił oczywiście muzykę dodatkową) To już jest koniec z popularnym duetem Pegg-Frost. Jeszcze w tym samym roku Brytyjczyk zrobił jednak znacznie większy krok w swojej karierze.
Początkowo Steven Price miał tylko pomóc meksykańskiemu reżyserowi Alfonso Cuarónowi znaleźć odpowiednie brzmienia do nowego filmu, przygotować temp-track, być może później zająć się montażem muzyki. Czyli miało być jak zwykle do tej pory. Jednak Cuarón niezwykle zadowolony z ledwie rozpoczętej współpracy, postanowił dać szansę
Price’owi i poprosił go o stworzenie całej oprawy muzycznej Grawitacji. W ten sposób szerzej nieznany Brytyjczyk trafił do wielkiej hollywoodzkiej produkcji, zaś wkrótce na usta wszystkich fanów muzyki filmowej. Sukces filmu i specyficznej w brzmieniu i stylu ścieżki dźwiękowej przyniósł Price’owi Oscara oraz całą masę innych nagród i nominacji (w tym od redakcji naszego portalu), a także, jak można przypuszczać, zainteresowanie producentów i szansę na kolejne duże projekty.
NAGRODY:
Oscar
BAFTA
Critics Choice Award
Satellite Award
Dallas-Fort Worth Film Critics Association Award
Austin Film Critics Award
Nagroda na festiwalu w Sitges
Filmmuza – nagroda portalu Filmmusic.pl
NOMINACJE:
Złoty Glob
Black Reel Award
Central Ohio Film Critics Association Award
Chicago Film Critics Association Award
San Diego Film Critics Society Award
Washington DC Area Film Critics Association Award
Fangoria Chainsaw Award
Golden Reel Award
Filmmuza – nagroda portalu Filmmusic.pl