Serge Franklin, mimo iż wydaje się być jednym z ciekawszych francuskich kompozytorów swojego pokolenia, a w dorobku ma około 100 ścieżek dźwiękowych, pozostaje twórcą nieszczególnie znanym, zwłaszcza poza granicami ojczyzny. Głównym powodem takiego stanu rzeczy jest fakt, iż Franklin nie napisał muzyki do żadnego kinowego hitu, a co więcej: 90% zilustrowanych przez niego obrazów to francuskie produkcje telewizyjne. Na szczęście dzięki temu, iż w ostatnich latach wiele wcześniej nie wydanych kompozycji, doczekuje się płytowych edycji, pojawia się szansa by bliżej poznać twórczość tego utalentowanego kompozytora.
Franklin urodził się w czasach II Wojny Światowej, w miejscowości Montluçon w środkowej Francji. W jego rodzinie nie było tradycji muzycznych, a młody Serge nigdy nie uczęszczał do żadnej muzycznej szkoły. Muzyki uczył się właściwie sam, w późniejszym okresie pobrał kilka lekcji z fugi i kontrapunktu u prywatnych nauczycieli, swoje umiejętności, jak podkreśla, zwiększał również dzięki współpracy z przeróżnymi muzykami. Bardzo wiele dały mu liczne podróże, które pozwoliły mu poznać mnóstwo rożnych egzotycznych instrumentów oraz stylów muzycznych. Bywał na Kubie, w Afryce, Grecji, Japonii i przede wszystkim w Indiach, gdzie poznał i opanował sitar, na który w latach 60. pisywał kompozycje (wydał nawet album we współpracy z indyjskimi muzykami).
Do muzyki filmowej Franklin trafił stosunkowo późno, bo dopiero w drugiej połowie lat 70. Pracował wówczas jako kompozytor muzyki teatralnej. Wypatrzył go producent filmowy Jean-Louis Barrault i zaprosił do współpracy w swojej wytwórni. Debiutem Franklina okazała się produkcja telewizyjna Thomas Guérin… retraité w reż. Patricka Jamaina, która swoją premierę miała w roku 1978. Od tej pory telewizja stała się głównym pracodawcą Franklina, który w latach 80. i 90. zilustrował pokaźną liczbę seriali i filmów TV. Jak sam mówi: „pracując w telewizji ma się zwykle niższy budżet (w porównaniu do produkcji kinowych – przyp.ŁK), co oznacza że nie można mieć zbyt wielu muzyków, jest to ograniczające, potrzeba zatem więcej wyobraźni i być może inspiracji.” Tej Franklinowi na pewno nie brakowało, o czym świadczą takie kompozycje jak A Tale of Two Cities, Jalna, Sandra princesse rebelle i przede wszystkim znakomite L’enfant des loups. Co ciekawe wszystkie wymienione tytuły pochodzą z mini-seriali, być może taka forma najbardziej zatem odpowiadała kompozytorowi. Miał on wszakże na koncie także kilka filmów kinowych ze znakomitą muzyką: Le Grand Pardon, Le grand carnaval, Hold-Up czy Dernier été à Tanger.
Serge Franklin zawsze orkiestruje swoje prace, co uważa za ważny element procesu komponowania, natomiast praktycznie nigdy samodzielnie ich nie dyryguje. Zdarzyło mu się to przy jego drugiej ścieżce (a pierwszej nie telewizyjnej – Le coup de sirocco), ale jak sam twierdzi, nie sprawia mu to przyjemności i woli, gdy robi to ktoś inny. Wśród muzycznych inspiracji, oprócz folkloru z różnych części świata, Franklin wskazuje Mozarta, Keitha Jarreta, Elvisa Presley’a, Ravela, Strawińskiego i Bartoka.