Czy można mieć na koncie ponad 150 (a jakby liczyć każdy serialowy odcinek jako osobną kompozycję to ponad pół tysiąca) score’ów do filmów, seriali oraz gier komputerowych, wydać parę koncept-albumów, otrzymać kilka nagród i być niemal zupełnie anonimowym kompozytorem nawet dla największych fanów ścieżek dźwiękowych? Michael Richard Plowman to idealny przykład na to, że można. Ten urodzony w Anglii w 1965 roku twórca pisze podróżuje zawodowo pomiędzy Londynem, Los Angeles a Vancouver komponując głównie do projektów tam realizowanych. Trzeba jednak powiedzieć, że są to głównie mało znaczące filmy, w większości fatalnej jakości twory klasy B, trafiające na DVD lub do telewizji z ominięciem kin, ewentualnie seriale dokumentalne dla Discovery albo Animal Planet, czy animowane dla Cartoon Network i Nickelodeon. Z takiej niszy trudno się przebić do świata soundtracków, dość rzec, że pierwsze score’y (nie licząc jednej składanki tematów z horrorów) Plowmana zostały wydane dopiero w roku 2011, kilkanaście lat po tym, jak Brytyjczyk pojawił się w branży. Na płycie zadebiutował dzięki wojennemu Age of Heroes z Seanem Beanem i Izą Miko oraz sensacyjnemu thrillerowi A Lonely Place to Die, zbierającemu bardzo dobre opinie (jeden z niewielu obrazów z muzyką Anglika, o którym można tak napisać). Czy będzie to przełom, po którym nazwisko Plommana stanie się bardziej znane? Zobaczymy. Na pewno warto przyjrzeć się temu kompozytorowi nieco bliżej.
Plowman od trzeciego roku życia uczył się gry na trąbce. Później ćwiczył grę na innych, klasycznych instrumentach, a jako młody chłopak był członkiem różnego rodzaju jazzowych i rockowych bandów. W wieku 14 lat po raz pierwszy wykorzystał swój talent w celach zarobkowych (muzyka do telewizyjnej reklamy), a dwa lata później podpisał kontrakt z wytwórnią płytową i był producentem albumu „The Now Sounds of Today”, w nagraniach którego udział brali różni artyści. Później Plowman przeniósł się za ocean i studiował W USA i Kanadzie. Po uzyskaniu dyplomu imał się wpierw pracy dyrygenta różnych orkiestr i chórów, następnie zarabiał tworząc oprawy muzyczne spektakli teatralnych. Wreszcie w połowie lat 90. rozpoczął swoją przygodę z filmem i telewizją, która rozkręciła się na dobre w XXI wieku.
Plowmana trudno na pewno określać wielkim artystą. Jest to raczej solidny (i niezwykle płodny patrząc na średnią ilość projektów na rok) rzemieślnik, choć tak po prawdzie ciężko to weryfikować na podstawie ścieżek do marnych, nie dających ani inspiracji, ani funduszy na duze aparaty wykonawcze projektów filmowych. Anglik często łączy skromne składy orkiestrowe z elektroniką, pisze muzykę o dość nowoczesnym brzmieniu, chętnie sięga po chór, o ile oczywiście budżet pozwala.
Linki:
NAGRODY:
Leo Award (nagroda Fundacji Sztuki i Nauki Filmowej Kolumbii Brytyjskiej):
NOMINACJE:
Leo Award:
Gemini: