|
|||||||||||||||||||
![]() ![]() |
recenzje
Final Conflict, the (Omen III: Ostatnie starcie)![]() Omen III: Ostatnie starcie by³ typowym sequelem odcinaj±cym kupony z sukcesu dwóch poprzednich obrazów. I tak oto doros³y ju¿ Damien robi wszystko, aby realizowaæ swoje szatañskie przeznaczenie. Stoj±c na czele wielkiej korporacji Thorn Industries, obraca wielk± fortun±, któr± mami ¶wiat biznesu i polityki. W oczekiwaniu na ponowne przyj¶cia Chrystusa, gromadzi si³y, by zadaæ chrze¶cijañstwu ostateczny cios. Nie unika przy tym wielu patetycznych monologów, stawiaj±cych syna szatana bardziej w roli demagoga ani¿eli cz³owieka czynu. Znu¿eni nieustannym prê¿eniem musku³ów na Nazarejczyku, w koñcu docieramy do wielkiego fina³u, w którym antychryst ginie z r±k… sfrustrowanej kobiety. Gdzie¿ jak nie na przys³owiowym kolanie tworzony by³ scenariusz fina³u tej kultowej trylogii? Nie tylko krytyka, ale i skromna widownia w kinach da³a wyraz swojemu niezadowoleniu ¶rednio fascynuj±c± konkluzj± historii Damiena. Jednym z nielicznych elementów filmu Grahama Bakera, który unikn±³ jakiejkolwiek krytyki, by³a ¶cie¿ka d¼wiêkowa. Chyba nikt nie wyobra¿a³ sobie, aby do stworzenia takowej zatrudniono kogo¶ innego ni¿ Jerry Goldsmith. Zwieñczeniem artystycznego sukcesu partytury do pierwszego Omena by³a statuetka oscarowa – jedyna, jak± uda³o siê zdobyæ Goldsmithowi w ca³ej jego karierze. Nagroda sk±din±d zas³u¿ona, by³a tylko symbolem zwracaj±cym uwagê na genialne i zarazem przewrotne podej¶cie kompozytora do podejmowanego dzie³a. Przeciwstawiaj±c siê suspensowemu sposobowi tworzenia muzycznej narracji, skonstruowa³ swoistego rodzaju szatañsk± operê. Bardzo awangardowy twór, gdzie stanowcze, ciête frazy orkiestrowe, ¶ciera³y siê z blu¼nierczym libretto. Efekt koñcowy by³ piorunuj±cy nie tylko w zderzeniu z demonicznym wizerunkiem filmowego ch³opca. Równie¿ jako indywidualne s³uchowisko, powtarzaj±ce niczym mantrê charakterystyczne „Ave Satani”. Dosyæ organiczna w wymowie ¶cie¿ka d¼wiêkowa przesz³a drobn± metamorfozê w drugiej ods³onie filmowej serii. Goldsmith postanowi³ rozszerzyæ paletê barw o zestaw nowych brzmieñ elektronicznych i rozwi±zañ stylistycznych. Niby niewiele, ale w pewnym stopniu wp³ynê³o to na „no¶no¶æ” ca³ej oprawy muzycznej. Aran¿e tematu przewodniego pchniêto w kierunku rytmicznego „danse macabre”, zagêszczaj±c tym samym fakturê w muzycznej akcji i dodaj±c wiêcej atmosferycznego grania w underscore. Wydawaæ siê mog³o, ¿e fina³ tej opowie¶ci nie zaskoczy nas niczym szczególnym. A to w³a¶nie tutaj Jerry Goldsmith przygotowa³ najwiêcej niespodzianek. Najwiêksz± z nich by³o totalne odej¶cie od tematyki przewodniej serii. S³ynne ciête frazy z krzyczanym „Ave Satani” odstawiono na bok. Na jego miejsce Goldsmith wprowadzi³ bardziej patetyczn± w wymowie melodiê z ca³kowicie nowym libretto. Koncentruje siê ono na postaci Antychrysta i jego przymiotom. Adversum Dominum, Adversum Christum, Adversum Deo… Waga tych s³ów w zderzeniu z podnios³± symfonik± jest pora¿aj±ca o tyle, o ile bêdziemy w stanie wychwyciæ te „smaczki” z dosyæ gêstej faktury, w jakiej zanurzono chóralne frazy. Zwiêkszenie aparatu wykonawczego mia³o nie tylko charakter czysto pragmatyczny, ¶ci¶le zwi±zany z demonicznymi planami doros³ego Damiena i ich ewentualnymi konsekwencjami dla losów ¶wiata. Da³o równie¿ mo¿liwo¶æ stworzenia bardziej rozbudowanej, muzycznej opowie¶ci. Ilustracja by³a bowiem dosyæ istotnym elementem filmu Bakera, choæ nie zawsze przyczynia³a siê do poprawy jego odbioru. Czasami mo¿na by³o odnie¶æ wra¿enie, ¿e Goldsmitha ponios³a fantazja w budowaniu dramaturgii. Idealnym tego przyk³adem jest sam pocz±tek filmu, gdzie scenê przekazania sztyletów zdobi apokaliptyczny w wymowie zestaw orkiestrowo-chóralny. A fakt pojawienia siê w ogóle motywu Chrystusa jest niejako pstryczkiem wymierzonym w nos ogarniêtego pych±, szatañskiego dziedzica. Podobnych zabiegów kontrapunktycznych jest w Ostatnim starciu jeszcze kilka. Ale ca³o¶æ sprowadza siê do wniosków, ¿e ¶cie¿ka d¼wiêkowa stanowi istotny element narracji. G³o¶na, czasami nawet kryj±ca efekty d¼wiêkowe i dialogi, sprawuje siê na ogó³ bardzo dobrze, buduj±c odpowiedni klimat grozy i podnios³o¶ci. Sêk w tym, ¿e aby w pe³ni doceniæ wysi³ek kompozytora wcale nie trzeba ogl±daæ kiepskiego filmu Bakera. ![]() Wystarczy siêgn±æ po album soundtrackowy wydany nak³adem Varese Sarabande. Jeden z dwóch dostêpnych na rynku kr±¿ków, których program nie ró¿ni siê w jakim¶ zatrwa¿aj±cym stopniu. Pierwszy soundtrack ukaza³ siê na rynku dopiero piêæ lat po premierze Ostatniego starcia. Na winylu, a pó¼niej na p³ycie CD znalaz³a siê selekcja 13 utworów o ³±cznym czasie trwania 48 minut. Dopiero dwie dekady pó¼niej nak³adem tej samej wytwórni ¶wiat³o dzienne ujrza³o The Deluxe Edition tej ¶cie¿ki d¼wiêkowej. Zremasterowany, rozszerzony do 62 minut, program muzyczny, nie rewidowa³ w znacznym stopniu wyobra¿enia na temat tej pracy. Choæ na pewno dawa³ szersze spojrzenie na ca³o¶æ tak zwanej muzycznej narracji partytury Goldsmitha. Mimo wszystko nawet i temu delikatesowi nie po drodze by³o z kilkoma krótkimi fragmentami, które wybrzmia³y w obrazie. Czy jest nad czym p³akaæ, ¿e nie opublikowano ich na Deluxe Edition? Moim zdaniem nie. Emocje warto zachowaæ na ods³uch dowolnego programu z ilustracj± Goldsmitha. Ju¿ od pierwszych minut czêstowani jeste¶my podnios³ymi frazami, ubieraj±cymi temat przewodni w rozdmuchane pod wzglêdem dramaturgicznym szaty. Koñcówka apokaliptycznie brzmi±cego utworu Main Title przybiera jednak zupe³nie odmienn± formê – triumfalnej fanfary skojarzonej z postaci± Chrystusa maj±cego ponownie przyj¶æ na ¶wiat. Nie ³ud¼my siê, ¿e w tak epifanicznym tonie zanurzani bêdziemy dosyæ czêsto. W³a¶ciwie jeszcze tylko dwa razy, czyli w The Second Doming oraz zamykaj±cym kr±¿ek The Final Conflict. Co za¶ siê tyczy pocz±tku, to ju¿ w suspensowym The Ambasador Goldsmith powraca do minorowych, niespokojnych fraz. Jak w przypadku ¶cie¿ek d¼wiêkowych do poprzednich filmów, tak i tutaj muzyczna groza jest wynikiem odpowiednio dawkowanych partii chóralnych nanoszonych na „skradaj±ce siê” smyczki. Warto zwróciæ uwagê, ¿e w Ostatnim starciu kompozytor zdecydowanie siêga nie tylko po ostinato, ale i wyd³u¿one tekstury przypominaj±ce kompozycje tworzone do produkcji s-f osadzonych w kosmosie. Budowanie przestrzeni pomiêdzy kolejnymi wej¶ciami nerwowych smyczków tworzy prze¶wiadczenie pewnej ci±g³o¶ci – równie¿ miêdzy poszczególnymi utworami. Bêdzie to pomocne w sytuacjach, kiedy na d³u¿ej zamkniemy siê w obrêbie funkcjonalnych, underscoreowych konstrukcji, czyli mniej wiêcej w po³owie albumu. Naturalnym jest, ¿e w¶ród piêtnastu umieszczonych na kr±¿ku utworów znajdziemy takie, które wywo³aj± ciarki na naszych plecach oraz tzw. granie na czekanie. Ca³e szczê¶cie tych pierwszych jest zdecydowanie wiêcej. Mimo wzglêdnej monotematyczno¶ci i klarowno¶ci w budowie ¶cie¿ki d¼wiêkowej, to w³a¶nie wyczuwalny „flow” miêdzy melodyk±, a scenicznym wrêcz sposobem interpretowania filmu daje tutaj odbiorcy najwiêksz± frajdê. Kuksaniec wymierzony w ramiê Herrmanna i jego wyznawców zaowocowa³ kolejn± rewolucj± w sposobie podej¶cia do kina grozy, któr± Goldsmith z rado¶ci± implementowa³ do swoich kolejnych prac, jak chocia¿by Duch. Nie dziwmy siê wiêc, jak w opowie¶ci o synu Szatana do¶wiadczymy powiewu przygody (The Hunt) czy te¿ wspomnianej wcze¶niej, mesjañskiej euforii. Znaczna czê¶æ muzyki stoi jednak pod znakiem budowania atmosfery grozy, co Goldsmithowi wychodzi nad wyraz skutecznie. A dowodem na to jest kilka ostatnich utworów, którym bli¿ej do narzuconej w drugim Omenie stylistyki. Krzycz±cy chór poruszaj±cy siê w rytm ostinatowych melodii prowadzi nas do niezbyt spektakularnej w brzmieniu, finalnej konfrontacji. Dopiero filmowy epilog na nowo uwalnia potencja³ drzemi±cy w temacie przewodnim i motywie Chrystusa. A dotrwanie do tego momentu bêdzie czyst± przyjemno¶ci±. Pomimo wspomnianej wcze¶niej monotematyczno¶ci, rozszerzony album soundtrackowy do Ostatniego starcia wchodzi jak przys³owiowy nó¿ w mas³o. Ma³o powiedzieæ, ¿e jest to moja ulubiona ods³ona muzycznej trylogii Omena, to na dodatek jedna z czê¶ciej wertowanych przeze mnie prac z bogatej twórczo¶ci Jerry’ego Goldsmitha. Warto zmierzyæ siê z t± partytur± chocia¿by po to, aby do¶wiadczyæ potêgi brzmienia i si³y oddzia³ywania tematu przewodniego. Jednego z lepszych, jakie uda³o siê kiedykolwiek napisaæ Goldsmithowi. ![]() Inne recenzje z serii: Autor recenzji: Tomek Goska
Nasza ocena
Lista utworów
Komentarze Mefisto 2018-06-07 14:05 ![]() 700 recek - impressive, most impressive. Te 200 zaleg³ych kiedy¶ nadrobiê ;) Ale szacun. A muzyka wiadomo - klasyka, choæ je¶li s³ysza³o siê jedn± czê¶æ, to s³ysza³o siê wszystkie. |
![]() Kompozytor:
Dyrygent:
Wykonawcy:
Wydawca:
|
|||||||||||||||||
Strona hostowana przez www.twojastrona.pl |
Copyright © 2005-2019 FilmMusic.pl. Wszelkie materia³y multimedialne wykorzystane na tej stronie s³u¿± jedynie celom informacyjnym. |
Projekt i wykonanie |