Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Naoki Sato

Ryomaden

(2010)
-,-
Oceń tytuł:
Dominik Chomiczewski | 03-04-2017 r.

Ryomaden Keishiego Ohtomo to 49. w kolejności taiga drama wyprodukowana przez tokijską telewizję NHK. Ten 48-odcinkowy serial, emitowany od stycznia do listopada 2010 roku, skupia się na jednej z najważniejszych postaci dziewiętnastowiecznej Japonii, Ryomie Sakamoto (1836-1867). Jako sprawny polityk odegrał on kluczową rolę w obaleniu siogunatu klanu Tokugawa, co doprowadziło do tzw. Restauracji Meiji, w wyniku której, po prawie 300 latach, władza w kraju powróciła do rąk cesarza. Był to niezwykle ważny okres w historii Kraju Kwitnącej Wiśni, który w wyniku tych przemian otworzył się nowoczesne, zachodnie wzorce. Sam Ryoma Sakamoto został zamordowany przez nieznanych siepaczy na kilka miesięcy przed ostatecznym przejęciem władzy przez cesarza Matsuhito. Z czasem jego postać stała się bardzo znana w japońskiej popkulturze. Dowodem na to jest chociażby właśnie Ryomaden, który zalicza się do najbardziej popularnych produkcji z serii taiga drama.

Za muzykę do Ryomaden odpowiadał Naoki Sato, który z Ohtomo zrealizował kilka lat później trylogię Rurouni Kenshin. Filmy opowiadające o rudowłosym roninie przywołuję jednak nie tylko przez wzgląd na osobę reżysera. Akcja zarówno Ryomaden, jak i Rurouni Kenshin, toczy się w XIX wieku w Kraju Kwitnącej Wiśni. I choć ten pierwszy projekt cechuje stylistyka historyczna, a drugi mangowa, to jednak w obu przypadkach Sato zdaje się mieć analogiczny przepis na ścieżkę dźwiękową. Poza typowo orkiestrowymi oraz etnicznymi instrumentacjami, Japończyk swojej muzyce stara się nadać silny akcent nowoczesnego brzmienia. I tak też Ryomaden można uznać za pewnego rodzaju muzycznego protoplastę trylogii Rurouni Kenshin. Partyturze Sato przyjrzymy się biorąc na warsztat oficjalny soundtrack, który złożony jest z trzech osobno wydanych woluminów.

Solą ścieżki dźwiękowej z Ryomaden, jak w przypadku wielu seriali, jest temat przewodni z czołówki. Już w tej kompozycji Sato pokazuje swoje świeże spojrzenie na taiga dramę, która zazwyczaj otrzymywała czysto orkiestrowe motywy główne. Tymczasem na czołówkę dzieła Ohtomo Japończyk przygotował iście bombastyczny utwór, w którym połączył typową dla siebie, energetyczną rytmikę, współczesną elektronikę oraz tradycyjną symfonikę. Ważnym elementem są także partie wokalne, które wykonała, znana ze współpracy z Hansem Zimmerem, Lisa Gerrard. W mojej ocenie jest to jedna z najlepszych kompozycji w dorobku Sato; wprost porażająca niesamowitymi pokładami energii, wokalizami i muskularnością. I choć pod względem melodycznym temat z Furin Kazan, innej taiga dramy, stawiam wyżej, to jednak utwór Sato wydaje się bardziej spektakularny brzmieniowo.

Klasyczne brzmienie orkiestry, tak często obecne w większości dram z cyklu, jest tylko jednym z elementów omawianego dzieła. I choć również i tutaj symfoniczne utwory pojawiają się nierzadko, to jednak nie one stanowią znak rozpoznawczy tej partytury. Ważną płaszczyznę stanowią czysto modernistyczne naleciałości (solowe gitary elektryczne w After the Flame!). Zresztą Sato w swojej twórczości wielokrotnie zdradzał inspiracje hollywoodzkimi standardami ilustracyjnymi, chociażby Hansem Zimmerem i jego mniej lub bardziej znanymi uczniakami. Przejawia się to na przykład w muzyce akcji, głównie z pierwszego albumu, która wydaje się wypadkową iście trailerowych brzmień grupy Two Steps From Hell oraz schematów znanych ze ścieżek dźwiękowych „fabryki” Remote Control Production. Mamy zatem ostinata, intensywną rytmikę, elektronicznie podrasowaną orkiestrę i samplowane chóry, a gdzieniegdzie także „zawodzące” wokalizy. Laureata Oscara za muzykę z Króla Lwa należałoby przywołać także w kontekście odmiennego stylistycznie utworu Sky High, który zdaje się mocno nawiązywać do sławetnego Journey to the Line z Cienkiej czerwonej linii. A skoro już jesteśmy przy podobieństwach, to chóry z kompozycji Scar Sato „pożyczył” później na potrzeby drugiej i trzeciej części wspomnianego wyżej Rurouni Kenshina.

Co ważne, w przypadku soundtracków z Ryomaden nie jest tak, że na pierwszym krążku Sato „wystrzeliwuje się” z najciekawszych pomysłów. Na drugim woluminie znajdziemy kolejne interesujące utwory, zarówno te bardziej liryczne, jak i te dynamiczniejsze, bardziej żywiołowe. Japoński artysta nie boi się sięgać po etniczne wokalizy, cymbały, a nawet iście mszalne chóry. Małą perełką tej płyty jest kompozycja Karakazze, w której Japończyk znakomicie połączył stylistykę typową dla spaghetti westernów z orientalnymi elementami. Z kolei na trzecim krążku często pojawia się iście coplandowska trąbka, akordeon, a także fortepian, którego solowe, nieśpieszne dźwięki budują chociażby prawie 9-minutowy moloch Utakata. Na tym samym woluminie czekają na nas fragmenty inspirowane muzyką flamenco.

Przy takim ogromie zgromadzonego na płytach materiału wydaje się naturalne, że niektóre utwory będą prezentować się mniej przebojowo. I tak też na trzech woluminach soundtracku z Ryomaden zdarzają się fragmenty bardziej generyczne i niespecjalnie angażujące. Warto natomiast nadmienić, że zdecydowana większość kawałków jest oparta o osobne idee muzyczne.

Konkludując, Ryomaden Naokiego Sato wyróżnia się przede wszystkim fantastycznym tematem przewodnim, być może jednym z najbardziej efektownych w historii telewizji. Trzy albumy to oczywiście trochę za dużo dla statystycznego miłośnika muzyki filmowej, lecz z drugiej strony właśnie dzięki takiemu obszernemu wydawnictwu jesteśmy w stanie docenić ogrom pracy włożonej przez Japończyka w zilustrowanie tego serialu. Bez wątpienia jest to partytura napisana z rozmachem, bogata, a do tego ciekawie łącząca klasyczne instrumentarium z bardziej współczesnymi środkami wyrazu. Z pewnością każdy słuchacz znajdzie tu coś dla siebie.

Inne recenzje z serii:

  • Mori Motonari
  • Musashi
  • Furin Kazan
  • Najnowsze recenzje

    Komentarze