Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Alberto Iglesias

Flor de Mi Secreto, la (Kwiat mego sekretu)

-,-
Oceń tytuł:
Jarek Zawadzki | 22-09-2015 r.

Istnieje takie powiedzenie: zwycięskiego składu się nie zmienia. Pedro Almodóvar jest jednym z reżyserów, którzy w niemal każdym swoim dziele powracają ze sprawdzoną ekipą filmowców. Przeglądając jego filmografię bardzo często spotykamy nazwisko montażysty José Salcedo lub scenografa Antxóna Gómeza. Oprócz tego, w świadomości widzów utarło się określenie chicas de Almodóvar (dziewczyny Almodóvara), odnoszące się zarówno do panteonu charakterystycznych (i charyzmatycznych) kobiecych postaci, jak i aktorek wcielających się w ich role, m.in. Carmen Maura, Rossy de Palma, Victoria Abril, Chus Lampreave, Marisa Paredes czy też Penélope Cruz. Jednak fanów muzyki filmowej najbardziej interesuje duet reżyser-kompozytor, który za każdym razem odsłania przed nami nowy fragment wykreowanego wspólnie uniwersum.

Alberto Iglesias jest najdłużej współpracującym z Pedro Almodóvarem kompozytorem, choć warto odnotować, że nie jedynym. Muzykę do pięciu wczesnych filmów hiszpańskiego reżysera stworzył Bernardo Bonezzi, a do jednego – sam Ennio Morricone! Pozostałe cztery obrazy wzbogacili mniej znani muzycy. Z prostej statystyki wynika, że zaplanowana na przyszły rok premiera Silencio będzie dwudziestym filmem fabularnym w karierze Almodóvara oraz dziesiątym dziełem stworzonym we współpracy z Iglesiasem. A wszystko zaczęło się dokładnie dwie dekady temu, czyli 22 września 1995 roku, od premiery Kwiatu mego sekretu

Porównując ten film z wcześniejszymi osiągnięciami reżysera z La Manchy widać wyraźnie zmianę nastroju – próżno tu szukać groteski i perwersji, jest za to samotność i cierpienie. Główna bohaterka, Leo Macías, jest jak krowa bez dzwonka – zagubiona pisarka, która poszukuje na nowo sensu swego istnienia. Jej samotność objawia się dogłębnie w scenie, gdy szuka pomocy w zdejmowaniu przyciasnych butów. Nie ma przy niej męża, Paco, od którego dostała je w prezencie, z kolei służąca wzięła wolne i nie odbiera telefonu. W efekcie kobieta musi przejść przez całe miasto i poprosić o ratunek znajomą. Dlatego też muzyka Hiszpana ma taki bolesny i dramatyczny wydźwięk, osiągnięty dzięki dominacji skrzypiec, altówek i wiolonczeli. Doskonałym przykładem tego minorowego nastroju jest utwór En Madrid nunca es tarde, towarzyszący rozmowie telefonicznej z oziębłym mężem przebywającym za granicą, czy też wzorowana na tym samym motywie Sola w scenie powrotu Leo do domu.

Zawartość albumu do pokaźnych nie należy. Po odjęciu materiału źródłowego pozostaje nieco ponad dwadzieścia minut muzyki Iglesiasa, z czego połowa z siedemnastu utworów trwa poniżej minuty! Ta oszczędność wynika przede wszystkim z podejścia reżysera do nowego współpracownika. Podobna sytuacja miała miejsce z Bonezzim. Almodóvar w ten sposób ostrożnie wypróbowuje możliwości nowego „nabytku”, uzupełniając resztę ścieżki dźwiękowej piosenkami, a w kolejnych projektach, w miarę wzrostu poziomu zaufania i zrozumienia, oddaje swojemu partnerowi coraz więcej przestrzeni do zagospodarowania.

Kompozycje Alberto praktycznie niczym nie przypominają jego prac zrealizowanych dla innych twórców, chociażby dla Julio Medema. Muzyka do Kwiatu mego sekretu (jak również do kolejnych filmów) odwołuje się dość często w swojej strukturze melodycznej oraz w rytmie do hiszpańskich (tudzież latynoskich) pieśni i tańców ludowych, czego najbardziej oczywistymi przykładami są Tango de Parla czy towarzyszące jednej z pierwszych sekwencji filmu Casa con ventanas y libros. Ponadto w utworach Títulos, Fascinación oraz Duo możemy usłyszeć charakterystyczne dla flamenco uderzenia obcasów o podłogę. Scena samego tańca odbywa się w rytm utworu Solea Milesa Davisa z albumu Sketches of Spain, który został już wcześniej wykorzystany przez reżysera w Wysokich obcasach. „Soleá”, czyli jedna z podstawowych form flamenco, jest skrótem od słowa „soledad”, oznaczającego w języku hiszpańskim samotność. Nie jest to jedyny przykład odwoływania się warstwy muzycznej filmu do tematyki osamotnienia. Oprócz wskazanych do tej pory fragmentów mamy jeszcze przepiękną pieśń En el último trago w niezwykle autentycznym i poruszającym wykonaniu Chaveli Vargas. Mówi ona o cierpieniu związanym z rozstaniem, co świetnie koresponduje ze stanem emocjonalnym głównej bohaterki.

Należy potraktować score Hiszpana bardziej w kategoriach „rozpoznania terenu” i poszukiwania konceptu dla dalszej współpracy z reżyserem, aniżeli samodzielnej, rozbudowanej ścieżki dźwiękowej. W filmie używany jest on w charakterze precyzyjnie umiejscowionego muzycznego akcentu; nie towarzyszy bohaterom cały czas. Nie oznacza to automatycznie, że brakuje kawałków godnych polecenia. Wręcz przeciwnie – niektóre z nich prezentują popisowe solówki smyczkowe przypominające późniejszą Skórę, w której żyję. Jest też nostalgiczny powrót na wieś (Mi aldea), komponujący się z wierszem recytowanym przez Chus Lampreave, wcielającą się w postać matki Leo. Jednak Iglesias jest człowiekiem bardzo skromnym i trzeba zapoznać się z jego kolejnymi pracami, zanim w pełni odsłoni przed nami kwiat swego sekretu.

Najnowsze recenzje

Komentarze