Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Bartek Gliniak

Mój Nikifor

(2004/2014)
4,5
Oceń tytuł:
Marek Łach | 16-08-2014 r.

Film Krzysztofa Krauzego opowiada o ostatniej dekadzie życia słynnego malarza prymitywisty Nikifora Krynickiego (wł. Epifaniusza Drowniaka) i jego przyjaźni z Marianem Włosińskim, który stał się opiekunem artysty i propagatorem jego twórczości. O samej spuściźnie malarskiej głównego bohatera obraz Krauzego mówi stosunkowo niewiele – kluczem do zrozumienia filmu jest zawarty w jego tytule wyraz Mój, podkreślający subiektywizm narracji oraz jej koncentrację na osobie Włosińskiego. Niebagatelne znaczenie dla nastroju opowieści mają też piękne panoramy Krynicy lat 60. ubiegłego wieku, w które bardzo dobrze wpisuje się skromna, ale wyrazista muzyka Bartka Gliniaka.

O sukcesie ścieżki polskiego kompozytora decyduje w pierwszej kolejności jej ciekawa faktura. W kameralnym składzie wykonawczym wyróżniają się cymbały dulcimer, nadające Nikiforowi folklorystycznego sznytu. Są one muzyczną sygnaturą filmu Krauzego, podkreślającą – być może w dość umowny sposób – miejsce akcji (prowincjonalny teren Beskidu Sądeckiego) oraz pochodzenie malarza, w którego żyłach płynęła łemkowska krew. Nikifor jest echem przeszłości, pozostałością po wschodniosłowiańskiej grupie etnicznej, która do 1947 r. i przesiedleń w ramach akcji „Wisła” zamieszkiwała obszar Podkarpacia. Tę kulturową reminiscencję muzyka Gliniaka przywołuje w prosty, ale skuteczny sposób.

Półgodzinny score bazuje w przeważającej mierze na jednym temacie głównym – całkiem chwytliwej melodii, traktującej tytułowego bohatera z lekkim przymrużeniem oka. Ów subtelny, pobrzmiewający czułą empatią humor towarzyszyć będzie widzowi aż do końca seansu; Gliniak maluje ekranowego Nikifora w ciepłych, przyjaznych barwach, z wyrozumiałością dla dziwactw malarza.

Temat w interesujący sposób wpasowuje się również w charakterystyczne dla filmu Krauzego, horyzontalne kadry, w których częstokroć obserwujemy, jak Nikifor przemierza wzdłuż przepastne, krynickie panoramy. Melodia Gliniaka unika gwałtownych interwałów, zdaje się rytmicznie „toczyć” w poprzek kadru, dodając obrazowi rozciągliwego, mozolnego tempa (niewielka postać Nikifora cierpliwie snuje się po krynickiej promenadzie w bliżej nieodgadnionym celu). Gdyby malarz nie trzymał się tak kurczowo swojej górskiej ojczyzny, temat Gliniaka – ze swoją podskórną motoryką – mógłby być tematem podróży, tematem ciekawskiego świata wagabundy. Tkwi w tej melodii trochę niejasna, zawzięta determinacja, która pozwala Nikiforowi tkwić w jego dziwacznej egzystencji. Być może więc za mobilnością tematu kryje się właśnie ów metaforyczny dryf malarza przez życie?

W filmowym kontekście muzyka Gliniaka zaznacza się w sympatyczny dla ucha, namacalny sposób; jest oszczędna, ale unika częstej w polskim kinie marginalizacji. Na uwagę zasługują choćby melancholijne, zranione emocje nieco melodramatycznego utworu Return to Krynica – tę ilustrację po prostu czuć. W formie albumowej sprawa ma się jednak nieco gorzej, doskwiera tu bowiem nadmierna powtarzalność tematu przewodniego. Niektóre z jego wariantów są bardzo udane i można też zrozumieć, że krótszy program nie uzasadniałby autonomicznego, płytowego wydania, ale nie da się ukryć, że na krążku brakuje po prostu urozmaicenia. Dlatego przyjemną, choć sporadzyczną odskocznią są takie utwory, jak Where Is Mr. Nikifor?, Rescuing the Marriage, czy Alone, które wzbogacają świat Nikifora innymi barwami i emocjami.

Ścieżka Bartka Gliniaka dostępna była dotąd jedynie w szczątkowej formie, cieszy więc, że wytwórnia Kronos Records (we współpracy z MovieScore Media) odkryła i zdecydowała się opublikować rozszerzony materiał, co najlepsze na fizycznym nośniku (choć wydawniczo album jest ubogi – jedynie dwustronicowa wkładka). Wspomniane mankamenty płytowej prezentacji sprawiają, że trudno znaleźć optymalną alternatywę – wydaje się, że kwestia ta musi po prostu pozostać w rękach słuchacza, który zgodnie z własnym widzimisię wykroi sobie pożądaną playlistę.

Ogółem Mój Nikifor jest udaną, charyzmatyczną pracą, która pozostaje w pamięci długo po seansie filmu – kompozytorowi udało się uchwycić oryginalną osobowość malarza, umiejscowić tę dziwną, nierealną personę w codziennej rzeczywistości. Jak wspomniałem na początku, obraz Krauzego skupia się na ludziach, nie na dorobku krynickiego artysty – tym niemniej muzyka Gliniaka, ze zrozumieniem jakim darzy tytułowego bohatera, może być dobrym przyczynkiem dla poznania jego unikalnej twórczości.

Najnowsze recenzje

Komentarze