Od czasu trzeciego Spider-Mana studio Marvela nie potrafiło stworzyć hitu, który przyciągnąłby do kin większe grono odbiorców. Każdy kolejny projekt był mniejszą lub większą porażką. Także muzyczną. Czy nowa inkarnacja Fantastycznej 4 zmienia ten niechlubny trend?

Fantastyczna 4 to trzecia po Spider-Manie i X-Menach grupa herosów z domu Marvela, która najczęściej pojawiała się na dużych ekranach. Do tej pory raczej z mizernym skutkiem, bo nie licząc kampowego obrazu z 1994 roku, każda kolejna wysokobudżetowa ekranizacja zmagała się z fatalnie opowiadaną historią. W międzyczasie Fox przejęty został przez studio Disneya, co dawało szersze możliwości w mieszaniu wątków F4 z innymi herosami. Mimo wszystko zdecydowano się na dosyć nietuzinkowe posunięcie. Zapowiadany od dłuższego czasu powrót Fantastycznej 4 wyrwano z rozwijanej do tej pory chronologii wydarzeń MCU. Zamiast tego stworzono retrofuturystyczną rozrywkę osadzoną w pastelowych odcieniach lat 60. Trzeba przyznać, że stojący za kamerą Matt Shakman (WandaVision) wykonał kawał świetnej roboty. Fantastyczna 4: Pierwsze kroki, to klasyczna, stojąca przygodą i emocjami rozrywka, przywracająca pierwotny charakter produkcjom Marvela. I choć wizualna otoczka stanowiła marketingowy magnes przykuwający uwagę odbiorców, to paradoksalnie nie efekty specjalne odgrywają tu największą rolę. Uwagę kradną przede wszystkim kreacje aktorskie i fantastyczna chemia panująca pomiędzy tytułowymi postaciami. W połączeniu z kolorową scenerią tworzą ciekawy pejzaż widowiska, które choć wyłamuje się z wcześniejszych schematów MCU, ale za to doskonale sprawdza się jako letnia, niezobowiązująca rozrywka.
Jednym z bardziej angażujących aspektów tego filmowego przedsięwzięcia była muzyka stworzona przez komiksowego weterana, Michaela Giacchino. Jego doświadczenie w tym gatunku mówi więcej niż marketingowe wygibasy uprawiane przez włodarzy Marvela jeszcze na długo przed premierą widowiska. Angaż Giacchino do kina komiksowego, to gwarancja przedniej rozrywki. Wyraziste tematy, wpadająca w ucho, rytmiczna akcja – o to nie musieliśmy się martwić. Zresztą jeszcze na rok przed premierą Czwórki Amerykanin zatroszczył się, aby z wypiekami na twarzy wyczekiwać jego pracy. Na jednym z eventów promujących nadchodzące widowisko zaprezentowano bowiem motyw główny w symfoniczno-jazzowej otoczce. Karty zostały rozdane. Jedyne co pozostało, to czekać na zasadniczą rozgrywkę.
Wyprawa do kina nieco zrewidowała te oczekiwania. Spodziewałem się oprawy balansującej na pograniczu orkiestrowo-jazzowego stylu znanego z serii Iniemamocni, a otrzymałem „rasową”, blockbusterową oprawę przemawiającą klasycznymi, hollywoodzkimi środkami. Czy to źle? Absolutnie nie! Kiedy weźmiemy pod uwagę przygodowy charakter widowiska Shakmana, wtedy okazuje się, że obrana przez Giacchino ścieżka (skądinąd zbieżna z tym, co zaprezentował we wcześniejszych pracach popełnionych na rzecz Marvela) była najlepszym rozwiązaniem. Wątpliwości dostarczyła jedynie treść, która w niczym nie zaskakuje, wpisując się w standardy amerykańskiego kompozytora. I tym oto sposobem przechodzimy do najbardziej interesującej nas kwestii – tematyki. Motyw przewodni jest zarówno największą atrakcją, jak i bolączką tego muzycznego przedsięwzięcia. Czemu bolączką? Ponieważ w swojej prostocie ociera się wręcz o autoironię podejmowanego gatunku. Trzeba przyznać, że warstwa wokalna do najbardziej kreatywnych nie należy, ale chyba nie o to chodziło twórcy. Patetyczny ton motywu zamknięty w chwytliwych aranżach doskonale spisał się jako podwalina muzycznej akcji. Potężna w składzie orkiestra i ponad stuosobowy chór mają prawo skraść uwagę odbiorcy i dosyć często to czynią podczas filmowego seansu. Sprzyja temu miks dźwięku korzystny dla muzyki, co we współczesnym kinie blockbusterowym jest rzadko spotykane. Z takim zestawem emocji i wrażeń nie będziemy się długo zastanawiali nad ewentualnym sięgnięciem po soundtrack.

Album zawierający muzykę z filmu Fantastyczna 4: Pierwsze kroki ukazał się standardowo już w formie cyfrowej, ale niespodzianką był fakt opublikowania go jeszcze na tydzień przed światową premierą. W sumie można zrozumieć intencje wydawców z Marvel Music, wszak ten 85-minutowy soundtrack wcale nie potrzebuje kontekstu filmowego, aby zapewnić odbiorcy solidną porcję pozytywnych wrażeń. Już pierwsze minuty z otwierającą album suitą budzą apetyt na więcej. I głód ten systematycznie zaspokajany jest w miarę wertowania kolejnych utworów noszących znamiona przygody i akcji. Kompozytor doskonale bawił się tworząc te rytmiczne, porywające kawałki, co w kontekście ich dobrej filmowej funkcjonalności można traktować jako wielki atut. Oczywiście motyw skojarzony z tytułowymi bohaterami nie jest jedynym, który prowadzi ten melodyczny wózek. Wartymi uwagi są również tematy Galactusa i Srebrnego Surfera zgrabnie zaprezentowane w siedmiominutowej suicie pod koniec albumu. Wszystko co usłyszymy pomiędzy, to liczne wariacje i kombinacje uprawiane na tych podstawach tematycznych. W kwestii wykonawczej króluje rzecz jasna orkiestra z potężnym chórem przywołującym w pamięci chwile z Doktora Strange’a czy Jupitera Intronizacji. Aczkolwiek nie mogło tu również zabraknąć charakterystycznych dla Giacchino rytmicznych perkusjonaliów oraz tak oczekiwanego, jazzowego akcentu. Natomiast końcówka albumu daje przestrzeń do zaprezentowania kilku powstałych w wyniku współpracy z Andrea Datzman (W głowie się nie mieści 2) utworów źródłowych i piosenek. Wszystko to zostało należycie wyważone w ujęciu dramaturgicznym i fajnie zaprezentowane ku uciesze miłośników hollywoodzkiego mainstreamu.
Określenie „fajna” chyba najlepiej pasuje do całokształtu pracy, jaką popełnił Michael Giacchino. Bo ani ona oryginalna nie jest, ani też jakkolwiek wybitnie zapisująca się w annałach gatunku. To po prostu doskonale skonstruowane rzemiosło, które równie dobrze wywiązuje się ze wszystkich powierzonych mu ilustracyjnych zadań. Jest też na tyle przebojowe w swojej melodycznej podstawie, aby zainteresować wszystkich miłośników hollywoodzkich brzmień. Soundtrack ma prawo się podobać i zapewne będzie jednym z najczęściej odsłuchiwanych współczesnych tworów gatunku superhero – wraz z wszystkimi innymi pracami Giacchino tego nurtu.