Don Davis

Matrix Reloaded, the – complete score (Matrix Reaktywacja)

Matrix Reloaded, the – complete score (Matrix Reaktywacja) - okładka
Tomek Goska | 15-04-2007 r.

Po wielkim sukcesie jakim okazał się Matrix, wszyscy liczyli, że bracia Wachowscy zdecydują się nakręcić kontynuację. Zdecydowali się… nawet na dwie. Chcąc zamknąć opowiadanie w ramach trylogii pośpiesznie przystąpili do realizacji Reaktywacji i Rewolucji. Nie chcąc zdradzać fabuły, ani miejsc realizacji ekipa ukrywała się, z resztą skutecznie, jako twórcy “Burly Brawl” :). W kwietniu 2003 roku, po premierze Reloaded rozpętała się prawdziwa burza. Wiele osób rozczarowało się, nieco mniej było zadowolonych. Najwyraźniej widzowie spodziewali się ostrej akcji z olbrzymią dawką efektów specjalnych. Tutaj ich nadzieje utonęły. Zamiast nieustannej kopaniny doświadczamy wiele krętych dialogów i kolejnej porcji zagadek. Mnie osobiście film się spodobał, bo zaskakuje i daje do myślenia. Ale to tylko moje skromne zdanie…

Rzesza wielbicieli gatunku muzyki filmowej doskonale pamięta “wyczyny” Don’a Davisa w Matrixie. Mimo presji od strony wymagających reżyserów stworzył doń genialną oprawę muzyczną, dzięki czemu rozsławił swoje imię na cztery strony świata. Nikt nie śmiał wątpić, że właśnie jemu bracia Andy i Larry powierzą zilustrowanie dwóch sequelów tego hitu. Artysta przyłożył się do pracy, a pomogli mu w tym znani twórcy współczesnej muzyki rozrywkowej jak Juno Reactor, czy Rob Dougan wspólnie opracowując i tworząc serię bardzo elektryzujących ścieżek. Tak oto otrzymaliśmy solidnie dopracowany, ściśle podporządkowany tematyce filmu score.

Wydana przez Warner Music okolicznościowa ścieżka dźwiękowa dostosowana została dla potrzeb szerokiego grona słuchaczy dzięki dwóm płytom z różnego rodzaju muzyką (cd1 – soundtrack z piosenkami promującymi film, cd2 – original score). Ponadto, Warner pozytywnie zaskoczył polityką marketingową, sprzedając go po całkiem rozsądnej jak na dzisiejsze standardy cenie. Nie wszyscy jednak czuli się usatysfakcjonowani ilością “original score”. Szukali więc ukojenia między innymi w publikowanych na oficjalnej stronie twórcy klipach. Już dwa miesiące po premierze filmu “jakimś cudem” świat obiegło kompozytorskie dwupłytowe promo z kompletną partyturą. Jako, iż zacząłem recenzować tą serię od bootlega, pozostanę przy nieregularnych wydaniach i zwrócę swoją uwagę na ten właśnie album promocyjny.

Od strony tematycznej nie spodziewajmy się żadnych specjałów. Reaktywacja nie popisała się żadnym nowym, kluczowym tematem prezentując nam głównie te starsze. Warto jedynie zaznaczyć, że rozbudowaniu uległ motyw Smitha, wysuwając się teraz na pierwszy plan palety tematycznej. Poza standardowymi, nie braknie tutaj mini-motywów przypisywanych konkretnym postaciom, miejscom i sytuacjom jak na przykład mroczna przygrywka z podniosłym chórem ilustrująca drążące tunel maszyny. Zainicjowany w tym filmie motyw nabiera większego znaczenia w Rewolucji, gdzie wchodzi w skład długiego fragmentu partytury rozpisanej pod desperacką obronę Zionu. Przejdźmy teraz do konkretów.

Całość otwiera Matrix Reloaded, opatrzony znanym już z poprzedniego filmu Main Title i krótką wariacją orkiestry ułożoną pod efekciarski filmowy flashback. Bardzo szalony, naszpikowany instrumentami klasycznymi oraz elektroniką Trinity Dream, to doskonała “prezentacja” stylu i charakteru muzyki z jaką przyjdzie się zmierzyć potencjalnemu słuchaczowi. Jak zwykle, wizytówką kompozycji jest action-score. Główną siłą jest pędząca, czasami kompletnie chaotyczna orkiestra z sekcją dętą na czele i smyczkami generującymi swoimi wysokimi tonami dreszczyk emocji, niepewności (Smith At The Door, Window Switch). Na drugi plan wysuwają się efekty dźwiękowe podkreślające tu wszechobecne zagrożenie już nie tylko od strony samego systemu, ale również stale replikującego się Smitha (Purpose That Created Us). Także chór odgrywa nie mniejszą rolę, spotykany coraz częściej w różnych formach: triumfalnej (Morpheus On The Mount, Neo Miraculous) lub jako zwiastun zagrożenia (Purpose That Created Us, The Plan, Burly Browl).

Mówiąc o muzyce akcji należało by sięgnąć po kilka przykładów. Na uwagę zasługują, huczne, ale bogate stylistycznie Double Trouble, Kill The Keymaker i Neo Miraculous. Chateau autorstwa Roba Dougana, doskonale komponuje z obrazem filmowym i wprowadza nutkę ożywienia w spokojny, ciut zdrewniały ton poprzedzających go kilku ścieżek. Ciekawostką jest zamieszanie powstałe wokół niego. Wyjściowym zamysłem Wachowskich było zaangażowanie Dougana do ilustracji walki Neo z “gorylami” Merowinga. Na wypadek, gdyby z planów nic nie wyszło polecili Davisowi napisanie jakiejś alternatywy i tak oto powstał Chateau Swashbuckling. Nie znalazł się on jednak w ostatecznej wersji filmu, gdyż rozmowy z Douganem przyniosły skutek, a ten w oparciu o rady Davisa i z pomocną dłonią dyrygenta Marka Killingtona napisał swoją wersję utworu.

Najbardziej reprezentatywne i zdecydowanie najciekawsze są tracki wynikłe ze współpracy Dona Davisa z Benem Watkinsem (Juno Reactor). Rozbudowana wizja braci Wachowskich wykluczała możliwość użycia samej orkiestry do ilustracji kliku kluczowych scen akcji. Naprzeciw problemowi wyszedł Ben, który ułożył elektroniczny “szkielet” dźwiękowy, by potem Don mógł wypełnić go orkiestrą i chórem. W ten oto sposób powstał pierwszy ich wspólny, dziesięciominutowy kawałek: Mona Lisa Overdrive opiewający sekwencje pościgu na autostradzie. Efekt okazał się zaskakujący. Po raz pierwszy w tak niewiarygodny sposób zgrano ze sobą nowoczesną muzykę techno i klasyczne brzmienia symfoniczne. Także chór odciska swoje mocne piętno na słuchaczu, a zwłaszcza w scenie z Morfeuszem i Bliźniakami, gdy wyśpiewuje podniosłe Kyrie eleison. Niczym jest to jednak w zestawieniu z kolejnym, niekonwencjonalnym pomysłem autorstwa tych dwóch panów – Burly Brawl.

Dynamiczna scena pojedynku Neo ze Smithami stanowiła poważne wyzwanie dla Davisa. Sama orkiestra z dęciakami przygniecionymi ciężarem utrzymania tempa już nie wystarczała (Multiple Replication – pierwotny koncept na ilustracje tej sekwencji). Dopiero ingerencja Juno Reactora w zapiski nutowe kompozytora zaowocowały genialny, eksplodujący zewsząd dźwiękiem niezwykle inteligentny kawałek, będący doskonałą wizytówką partytury. Podpisany w ironiczny sposób “Don Davis Vs. Juno Reactor” symbolizował konflikt pomiędzy elektroniką, a orkiestrą… pewnego rodzaju zwalczanie się nawzajem. Trzeba przyznać, że te “dźwiękowe starcie” świetnie odbija się na samej scenie, nadając efektownym scenom walki i animacjom zawrotnego tempa. Na płycie znajdziemy również alternatywną wersję tego utworu, Burly Brawl Alternate, przypominającą raczej demówkę wspomnianego wyżej Multiple Replication.

Poza akcją, Reaktywacja to nierzadko nużący i ciężkostrawny dla “zwykłego zjadacza chleba” underscore (Choice Is An Illusion, Window Switch). Melodyjność i spójność brzmieniowa tłumiona jest często kompozytorskimi eksperymentami dźwiękowymi. Słuchając płyty nie porywa, w filmie jednak robi swoje, nadając historii toczącej się na ekranie pewien specyficzny, tajemniczy klimat.

Matrix Reaktywacja sam w sobie jest trudną i ciężką partyturą skierowaną w głównej mierze dla słuchaczy ceniących sobie awangardę brzmieniową kosztem łatwo przyswajalnej tematyki i melodyjności. Mimo tego posiada swoje ogromne zalety jak: specyficzna klimatyka, olbrzymi warsztat dźwiękowy, oryginalny sposób manipulowania nim i wiele innych niemniej ważnych aspektów. Ta ścieżka to doskonały przykład otwartości jej twórcy na ciekawe rozwiązania. Współpraca Dona z artystami współczesnej muzyki rozrywkowej na pewno mu nie zaszkodziła. Wręcz przeciwnie… Dlatego warto zapoznać się z Reaktywacją, przynajmniej z tym co zawarte jest na regularnym dysku, choć ludzie chętnie poszerzający swoje muzyczne horyzonty na pewno odnajdą się również i w kompletnym wydaniu.

Inne recenzje z serii:

  • The Matrix
  • The Matrix Revolutions
  • Najnowsze recenzje

    Komentarze

    Jeżeli masz problem z załadowaniem się komentarzy spróbuj wyłączyć adblocka lub wyłączyć zaawansowaną ochronę prywatności.