Vangelis

Francesco (Franciszek)

(1989)
Francesco (Franciszek) - okładka
Dominik Chomiczewski | 21-09-2016 r.

Vangelis jest autorem ścieżek dźwiękowych do ponad 50 filmów i seriali, z których wiele jest dziś znana właśnie ze względu na utwory słynnego mistrza muzyki elektronicznej. Niestety, tylko niewielka ich część ujrzała światło dziennie pod postacią oficjalnego soundtracka. Amatorzy twórczości Greka nie złożyli jednak broni i wszelkimi możliwymi sposobami próbowali dopaść dzieła swojego idola. W ten sposób powstało wiele bootlegów. Dziś, w dobie internetu, możemy odnaleźć wiele prac Vangelisa, które nigdy nie trafiły na półki sklepowe. Większość z nich, z oczywistych powodów, kuleje w aspektach wydawniczych – narzekać można na niepotrzebne sfx-y i słabą jakość dźwięku. Do tego typu nieoficjalnych wydań zalicza się chociażby score z nakręconego w 1989 filmu biograficznego Francesco w reżyserii Liliany Cavani.

Fabuła opowiada biografię Giovanniego Bernardone, znanego szerzej jako św. Franciszek z Asyżu. Film nie jest jednak banalną hagiografią. Cavani przedstawia słynnego zakonnika, w którego rolę
wcielił się Mickey Rourke, jako człowieka niepozbawionego ludzkich wad. Sam film natomiast nie jest lekki w odbiorze, jakby zupełnie odmienny od obrazu Brat Słońce, siostra Księżyc, innego znanego dzieła traktującego o żywocie św. Franciszka z Asyżu. Podobne różnice zaobserwujemy w ścieżce dźwiękowej, gdzie eteryczna elektronika Vangelisa jest bardzo odległa od lekkiej partytury Riza Ortolaniego.

Soundtrack rozpoczyna się całkiem interesująco. Francesco prezentuje nam temat główny, oparty na prostej, dość mrocznej melodii i gęstych partiach syntezatorów. Niby nie jest to nic oryginalnego, czy świeżego, a jednak potrafi zaintrygować odbiorcę swoją specyficzną aurą. Bazę tematyczną uświadczymy także w podniosłym In the End oraz Francesco End Title, będącym bardzo wyciszającym utworem. Nikogo nie powinno dziwić, że fragmenty właśnie tych ścieżek znalazły się w ponad 5-minutowej kompozycji Suite from Francesco, która trafiła na nieoficjalną kompilację Themes 2 z 1997 roku.

Niestety, znając wyżej opisywane utwory, reszta materiału nas niczym nie zaskoczy. Praktycznie cały swój score Vangelis buduje na elektronicznych, w dużej mierze jednostajnych teksturach, gdzieniegdzie dorzucając samplowane partie fortepianu i chórków. Co prawda nie można odmówić Grekowi wprawy w kreowaniu mistycznej atmosfery, lecz większość kompozycji to po prostu niezbyt wyszukany, niemelodyczny ambient. Vangelis sprawia zresztą wrażenie mało zainspirowanego ruchomymi kadrami, wypełniając jedynie plan minimum (wszak trudno dopatrywać się winy w niedyspozycji twórczej Greka, skoro w podobnym czasie tworzył świetne, wizjonerskie albumy, takie jak Direct czy The City). Naturalnie zdarzają się pewne wyjątki od tego elektronicznego marazmu brzmieniowego, jak chociażby całkiem urokliwa liryka w The Word of Francesco, niemniej płyta bardzo szybko zaczyna męczyć. I być może muzyka ta znalazłaby uznanie wśród bardziej ortodoksyjnych miłośników Vangelisa, gdyby nie czysto wydawnicze niedogodności.

Jako że mamy do czynienia z nieoficjalnym soundtrackiem, nagranie, bardzo delikatnie mówiąc, nie należy do najlepszych. Nie chodzi tylko o muzykę Vangelisa per se, choć i tutaj dają o sobie znać szumy, ale także o wszelakie „przeszkadzajki”, którym potencjalny słuchacz będzie musiał stawić czoła. A jest ich nie mało. Choć obeszło się na szczęście bez dialogów, to jednak w praktycznie każdej ścieżce, w mniejszym lub większym stopniu, natrafimy na sfx-y. I tak też podczas odsłuchu będą nam towarzyszyć m.in. pluski wody, trzeszczące ogniska, podmuchy, kroki, a nawet odgłosy zwierząt. Jak nietrudno się domyślić, dla wielu statystycznych odbiorców takie dodatki okażą się sporym utrudnieniem.

Tak też ścieżka dźwiękowa z Franciszka to pozycja praktycznie tylko dla najzagorzalszych miłośników i kolekcjonerów dzieł Vangelisa. Oczywiście w obliczu braku porządnego wydania należy pochwalić wytwórnię OFF World Music za opublikowanie tej muzyki, jednak ciężko mi wyobrazić sobie osobę niezainteresowaną twórczością greckiego kompozytora, która mogłaby się rozkoszować tym materiałem. Zresztą nawet gdybyśmy mieli do dyspozycji oficjalny soundtrack, to raczej nie moglibyśmy mówić o tej pracy w samych superlatywach. Utwory Greka skomponowane do filmu Cavani to zdecydowanie dolna półka dokonań Vangelisa. Obecność atmosferycznych syntezatorów, czy hipnotyzujących smug elektronicznych, nie może przysłonić braku kreatywnych idei i wyrazistych melodii. Nie obraziłbym się jednak, gdyby soundtrack z Franciszka doczekał się oficjalnego wydania. Wszak muzyki Greka nigdy za wiele, a poza tym takowa edycja pomogłaby spojrzeć na omawianą ścieżkę dźwiękową nieco łaskawszym okiem. Na dzień dzisiejszy jednak Vangelis ma na koncie wiele dużo ciekawszych prac, tak filmowych, jak i studyjnych.

Najnowsze recenzje

Komentarze

Jeżeli masz problem z załadowaniem się komentarzy spróbuj wyłączyć adblocka lub wyłączyć zaawansowaną ochronę prywatności.