Jody Jenkins

Cockneys vs Zombies

(2012)
Cockneys vs Zombies - okładka
Łukasz Koperski | 01-11-2012 r.

Bawiąc się konwencjami kina grozy i komedii, brytyjscy twórcy w ostatnich latach brali na warsztat zombies (Shaun of the Dead), wampiry (Lesbian Vampire Killers) a nawet potwory z kosmosu (Attack the Block), wysyłając do walki z nimi raczej mniej rozgarniętą część swojego społeczeństwa. W 2012 roku w filmie Cockneys vs Zombies znów postanowili napuścić na Londyn masy żywych trupów, a do walki z nimi wystawić dwa odległe pokolenia klasy robotniczej (stąd tytułowe „cockneys”, które to określenie przypisane jest do tej warstwy społecznej stolicy). Inwazja zombie zastaje tych młodych akurat w trakcie napadu na bank, zaś tych starych podczas typowego dnia w domu spokojnej starości. Oczywiście w dalszej części filmu, przepełnionego czarnym humorem, krwią, ulicznym slangiem Londynu z masą „fucków” te dwie grupki zewrą szyki i razem pokażą zombiakom, gdzie ich miejsce. Dystrybutorzy reklamują obraz jako połączenie Wysypu żywych trupów z Porachunkami Ritchiego i faktycznie coś w tym jest, aczkolwiek niestety nie jest to obraz z tej samej półki. Mimo to, wszyscy którzy cenią sobie połączenie horror i komedii, zwłaszcza w brytyjskim wydaniu, powinni się na nim całkiem nieźle bawić.

W filmie zrobionym przez mało znaną ekipę, gdzie najbardziej znaną twarzą jest Alan Ford (choć to i tak mało popularny aktor, który grywał głównie role drugoplanowe, np. u Guy’a Ritchiego) trudno liczyć na zatrudnienie cenionego kompozytora. Aczkolwiek trzeba powiedzieć, że człowiek, który zilustrował Cockneys vs Zombies ma przynajmniej cenione w branży nazwisko i doświadczenie we współpracy z naprawdę znakomitymi kompozytorami. Jody Jenkins jest bowiem synem słynnego Karla Jenkinsa (tego od „Adiemusa”), a wcześniej pracował głównie jako asystent, człowiek od programowania syntezatorów, additional music itp. z kilkoma znanymi twórcami filmówki, najczęściej zaś z samym Dariem Marianellim (ta współpraca wciąż chyba trwa, bo młody Jenkins wspomagał Marianellego także przy Annie Kareninie).

Po niskobudżetowym filmie będącym połączeniem horroru z gangsterską komedią chyba trudno oczekiwać szczególnie interesującego czy pamiętnego score. Czy ktoś zresztą pamięta muzykę ilustracyjną z Shaun of the Dead albo Lock, Stock and Two Smoking Barrels, z którymi to Cockneys vs Zombies jest zestawiany? Pewnie tylko najtwardsi fani tychże produkcji. Muzyka ilustracyjna była tam raczej zepchnięta do roli tła, a większą rolę przeznaczono rockowym czy popowym piosenkom. Na tym tle ilustracja Jenkinsa nie wypada tak najgorzej, bo w samym filmie piosenek nie ma aż tak dużo, aczkolwiek założę się, że i tak większość widzów zapamięta raczej kapitalnie zestawioną z komiksowymi napisami początkowymi piosenkę Monster zespołu The Automatic, niż jakikolwiek fragment skomponowany przez młodego Walijczyka.

Trochę chyba szkoda, bo choć długimi momentami Jenkins po prostu poprawnie ilustruje film, korzystając ze sprawdzonych rozwiązań, jak choćby lekki, komediowy suspens wykorzystujący elementy jazzowe w drugiej części Introducing the Gang, czy łączące orkiestrę z elementami rockowymi (elektronika, gitary, perkusja) na modłę patetycznych RCP’owych anthemów, to jednak zdarza mu się parę ciekawszych pomysłów, które nie znajdują albo satysfakcjonującego rozwinięcia, albo wystarczającego przebicia w obrazie. Cockneys vs Zombies mają nawet coś, co można nazwać tematem głównym: melodię samą w sobie banalną, ale jednak charakterystyczną, wpadającą w ucho, całkiem przyzwoicie aranżowaną i łączoną z resztą score, tylko jakoś niedostatecznie wyeksponowaną w filmie. Nie potrafię powiedzieć, czy w pierwszej połowie seansu w ogóle ją można usłyszeć, ale bardzo możliwe, że nie.

Generalnie trzeba powiedzieć, że Jody Jenkins podszedł do kompozycji na dużym luzie i pewnie całkiem nieźle przy swojej pracy się bawił. W wielu momentach celowo wprowadza do swojego score kiczowate elementy jak chór śpiewający po prostu „zombies!”, a niektóre sceny ilustruje przesadnym patosem, by podkręcić tylko ich absurdalność. Poza main themem podobać się mogą nawiązania i inspiracje (wiem, że zwykle gani się za „zrzynki” z innych twórców, ale umiejętne inspiracje w przypadku takiej akurat filmowej konwencji, przynajmniej w kontekście ilustracyjnym stanowią akurat zaletę) elektronika momentami pewnie celowo czerpiąca z Johna Carpentera, czy krótkie fragmenty nawiązujące do kompozycji Ennio Morricone ze spaghetti westernów wykorzystujące trąbki, chórki, gitarę czy harmonijkę. Ten ostatni instrument buduje też jeden z najładniejszych kawałków albumu: nastrojowy, nostalgiczny, nieco bluesowy The Empty Streets of London.

Mimo pewnych zalet, trudno jednak szczególnie ciepło wyrażać się o całości soundtracku. Ciekawsze fragmenty są zazwyczaj krótkie i stanowią tylko część utworu, którego resztę potrafi wypełniać niezbyt fascynująca ilustracyjna tapeta. Choć sam soundtrack długi nie jest, to i tak jeszcze kilka albo i kilkanaście minut można by wyrzucić bez bólu a w zamian za nie umieścić wspominaną piosenkę (czołówka filmu z tym songiem do obejrzenia tutaj) oraz pochodzącą z napisów końcowych Head to Head (with the undead), która przecież skomponowana została specjalnie na potrzeby tego obrazu. Ostatecznie, wydana przez specjalizującą się w ilustracjach kina grozy Screamworks Records, płyta dla większości słuchaczy na półce będzie, cytując jednego z bohaterów Cockneys vs Zombies, „przydatna jak popielniczka w motocyklu”. Choć poza kilkoma naprawdę udanymi fragmentami reszta jest bardzo przeciętna, słuchaczy drażnić może pewien stylistyczny misz-masz i bałagan na płycie (kolejność utworów nie ma wiele wspólnego z filmową chronologią) a i w kontekście filmowym nie wykorzystano w pełni potencjału tej muzyki, to i tak Jody’ego Jenkinsa można pochwalić. W swej karierze wcześniej zilustrował raptem kilka krótkometrażówek, seriali i jakiś nikomu nieznany obraz, a to jest jego pierwszy wydany score i można mieć uzasadnioną nadzieję, że w przyszłości zaskoczy nas jeszcze czymś bardziej interesującym.

Najnowsze recenzje

Komentarze

Jeżeli masz problem z załadowaniem się komentarzy spróbuj wyłączyć adblocka lub wyłączyć zaawansowaną ochronę prywatności.