Andrew Lockington

City of Ember

(2008)
City of Ember - okładka
Łukasz Koperski | 03-02-2009 r.

City of Ember w reżyserii Gila Kenana mogło być zupełnie niezłym familijnym kinem fantastyczno-przygodowym. Oto mamy podziemne miasto i dwójkę nastoletnich bohaterów, którzy wbrew nakazom kłamliwego burmistrza usiłują znaleźć z niego drogę ucieczki, gdy dostarczający energii generator powoli zaczyna się psuć. Zanim oczywiście im się powiedzie, odkryją spisek władz miasta oraz tajemnicę budowniczych Ember, umkną pogoni i wielkiemu kretowi. A jednak, mimo sporego potencjału City of Ember nie jest młodzieżową przygodówką na miarę kultowego Goonies. Brakuje temu filmowi werwy, humoru, dopracowania fabuły, w której poszczególne wątki potrafią pojawiać się i znikać bez większego wyjaśnienia. Brakuje wreszcie wyrazistych postaci, co przy takiej obsadzie aktorskiej (Bill Murray, Tim Robbins i uzdolniona Saoirse Ronan) niemal woła o pomstę do Nieba. W miarę udała się filmowi scenografia oraz ścieżka dźwiękowa, za którą odpowiedzialny jest młody Kanadyjczyk Andrew Lockington.

Lockington na stanowisku kompozytora zastąpił innego młodziana – Douglasa Pipesa, którego score odrzucono, aczkolwiek drobne jego fragmenty musiały zachować się w obrazie, gdyż Pipesowi przypisano w nim „additional music”. Kanadyjczyk dostał niewiele czasu na napisanie muzyki, jednak trzeba przyznać, że zilustrował film bardzo sprawnie. W przeciwieństwie do wielu produkcji made in Hollywood, ścieżka dźwiękowa w City of Ember nie jest anonimową tapetą schowaną za obrazem i efektami dźwiękowymi ale potrafi wyjść na plan pierwszy i mile wpisać się w pamięć widza. Twór Lockingtona na pewno nie imponuje stylistyką, gdyż ta jest bardzo sztampowa – ot, dokładnie taka jakiej spodziewalibyśmy się po współczesnej amerykańskiej przygodówce. Orkiestra i chór wsparte syntezatorami i lekko po „mediaventures’owsku” zmiksowane dają w efekcie proste i niestety monotonne brzmienie. Brakuje kolorytu i urozmaicenia w postaci jakichś partii solowych chociażby, ale najwidoczniej taka teraz moda, by solówek nie eksponować. Czym zatem wyróżnia się City of Ember?

Przebojowy, chwytliwy temat przewodni to zdecydowanie to, co w kompozycji Lockingtona najciekawsze. Można by napisać nawet nie „temat” a „tematy”, ale tak po prawdzie ciągle mamy do czynienia z wariacjami na melodię, która najlepiej zostaje zaprezentowana w stworzonym pod napisy końcowe i zamykającym album One Last Message. Najbardziej odmienną od tej wzniosłej, monumentalnej aranżacji jest również dość charakterystyczna, ale zdecydowanie bardziej lekka, smyczkowa, która jest przypisana głównej bohaterce (Lina Mayfleet). Monotematyczność pracy Kanadyjczyka czuć w filmie, jednak tam to zupełnie nie przeszkadza. Na albumie natomiast o dziwo nie rzuca się ona tak w uszy, co paradoksalnie nie wychodzi płycie na dobre.

Lockington poza tematem bowiem nie oferuje praktycznie nic więcej. Muzyka na krążku dłuży się i męczy, a na palcach jednej ręki można policzyć utwory takie jak Escape to Sunrise, w których nie słychać main theme a mają coś do zaoferowania. Schematyczny action-score i nudna ilustracja znacząco obniżają słuchalność zdecydowanie za długiego albumu. Dla tego typu pracy 40 minutowa prezentacja byłaby czasem maksymalnym, a ponad 70 minut niestety obnaża wszelkie wady partytury, na które być może miał i wpływ pośpiech, w jakim tworzył ją kompozytor. Podobnie jak Journey to the Center of Earth, utrzymana w podobnej stylistyce, inna ścieżka Lockingtona z 2008 roku, City of Ember to przyzwoite rzemiosło, które dobrze sprawuje się w połączeniu z obrazem, jednak w oderwaniu od niego traci i na dodatek przy nienajlepiej zmontowanym albumie pogrąża się w przeciętności. Nie ganię Kanadyjczyka, jego praca ma swoje momenty, cieszy to, że wyrazistym tematem nadał jej trochę indywidualnego charakteru, ale tak czy inaczej na polu muzyki filmowej, City of Ember to przecież tylko średniak.

Najnowsze recenzje

Komentarze

Jeżeli masz problem z załadowaniem się komentarzy spróbuj wyłączyć adblocka lub wyłączyć zaawansowaną ochronę prywatności.