Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Ennio Morricone

Tepepa

(1968/2007)
-,-
Oceń tytuł:
Dominik Chomiczewski | 15-02-2021 r.

Akcja Tepepy, spaghetti westernu w reżyserii Giulio Petroniego, toczy się na początku XX wieku, w dobie meksykańskiej wojny domowej. Tytułowy bohater jest rewolucjonistą i bohaterem dla domagającego się zmian chłopstwa. Ma zostać rozstrzelany, lecz tuż przed egzekucją ratuje go angielski doctor Henry Price. Miejscowy pułkownik i zwolennik lojalistów Cascorro postanawia za wszelką cenę schwytać Tepepę i Price’a. W rolę Cascorro wcielił się legendarny Orson Welles, twórca Obywatela Kane’a. Muzykę natomiast skomponował ówcześnie stały współpracownik Petroniego – Ennio Morricone.

Soundtrack otwiera temat główny. W zasadzie jest to kompozycja złożona z trzech pomniejszych motywów. Pierwszy z nich jasno wskazuje na miejsce akcji filmu – charakterystyczna linia melodyczna przeplatana jest z partiami gitary, co tworzy typowo meksykańskie brzmienie. Latynoski koloryt potęgowany jest ponadto przez rytm tanga. Motyw drugi to rodzaj patetycznego i pełnego wigoru marszu, można powiedzieć – marszu rewolucjonistów. Motyw trzeci ma z kolei wydźwięk triumfalny, po części łączy się z motywem pierwszym (fragmenty chromatyczne). Cały utwór ma wymiar zaskakująco lekki i pogodny, choć nie pozbawiony jest tak ważnego z punktu widzenia rewolucjonistów patosu i heroizmu. Utwór jest także punktem wyjścia dla licznych wariacji na przestrzeni całej ścieżki dźwiękowej.

Co ciekawe, motyw pierwszy z utworu tytułowego bardzo przypomina temat główny Luisa Bacalova z dwa lata starszego spaghetti westernu A Bullet for a General, często uznawanego za pierwszy zapata western (spaghetti western, którego akcja toczy się w okresie meksykańskiej rewolucji). Ponadto melodia Bacalova bazuje na dokładnie takim samym rytmie tanga. Zauważmy, że Morricone w napisach początkowych tego filmu widnieje jako muzyczny supervisor, co mogłoby w dużym stopniu tłumaczyć korelacje pomiędzy obydwoma utworami, Sprawa jest jednak bardziej skomplikowana. Bacalov wspominał, że był autorem całej ścieżki dźwiękowej do A Bullet for a General, a Maestro miał zostać podpisany jedynie ze względu na promocję filmu. Podobnież sam Morricone zapytany o całe zamieszanie miał zdawkowo odpowiedzieć: dlaczego Bacalov miałby potrzebować supervisora?. Czyżby zatem Morricone inspirował się partyturą swojego kolegi po fachu? Nie da się wykluczyć, choć byłoby to dość zaskakujące, wszak w owym czasie to właśnie inni włoscy kompozytorzy bazowali na dokonaniach geniusza z Rzymu, a nie odwrotnie (rzeczony utwór Bacalova nosi poza tym silne znamiona twórczości Maestro, chociażby ostinatowe partie gitary). Zresztą fakt, że podobieństwo miałoby się tyczyć akurat tej ścieżki dźwiękowej Bacalova, w której powstanie przynajmniej pierwotnie miał być zamieszany Maestro, może budzić wątpliwości dotyczące faktycznego autorstwa tematu z A Bullet for a General. Jeśli chodzi natomiast o inne podobieństwa, które rzucają się w uszy, to motyw drugi jest wyraźnie zbieżny ze słynnym L’Arena z Zawodowca. Nie jest to jednak zupełnie przypadkowe. Obydwa filmy to zapata westerny. Ponadto weszły do kin na przestrzeni dwóch miesięcy, a więc można założyć, że Morricone pracował nad nimi w podobnym czasie.

Najpopularniejszym utworem z Tepepy nie jest jednak temat główny, lecz piosenka Al Messico Che Vorrei. Napisana została z perspektywy rewolucjonisty. Tekst, autorstwa Marii Morricone, opowiada o miłości i przywiązaniu do ukochanej ojczyzny (Meksyku, pragnę Cię!). Na uwagę zasługuje zwłaszcza fascynujący śpiew Christy, wokalistki w tamtym czasie współpracującej kilkukrotnie z Morricone (zaśpiewała m.in. Run Mun Run z La Resa dei Conti i Deep Deep Down z Diabolik). Jej głos jest bardzo silny, pełen pasji, ale i tak ważnego z perspektywy wymowy piosenki pożądania i patosu. Ciekawie wypada również aranż. Właściwa melodia wyśpiewywana przez Christy, której asystuje akompaniament gitarowy, przeplatana jest z pięknym i patetycznym apelem na trąbkę. W ten sposób utwór tworzy coś na wzór hymnu.

O ile meksykańskie naleciałości przewijają się dość regularnie, o tyle Morricone przygotował również kilka utworów w stricte źródłowym charakterze. W tej materii wyróżniają się utwory nawiązujące do tamtejszych fiest, zbudowane na pełnych wigoru kolażach trąbek, gitar, gwizdów i okrzyków. Jest to kolejna wyraźna zbieżność ze wspomnianym wcześniej Zawodowcem. Tutaj także usłyszymy piosenki. I nie mam tu na myśli jedynie Al Messico Che Vorrei, lecz również przyśpiewki. Są one tak bardzo zakorzenione w tamtejszej stylistyce, że w pierwszej chwili można je uznać za utwory zaczerpnięte z meksykańskiego folkloru lub muzyki popularnej. Tymczasem są to autorskie kompozycje Morricone, co tylko potwierdza wprost niezwykłe zdolności aranżacyjne włoskiego Mistrza. Wśród kawałków źródłowych pojawiają się również dwa sympatyczne, choć niespecjalnie angażujące marsze.

Materiał uzupełnia kilka dodatkowych idei muzycznych. Mamy chociażby temat dla delikatnie nakreślonego wątku miłosnego. Nie jest to jednak szczególnie zapadająca w pamięć melodia – warstwa liryczna zresztą rzadko była silną stroną ścieżek dźwiękowych Morricone ze spaghetti westernów. Ciekawym zabiegiem jest natomiast zastosowanie tutaj dźwięku imitującego kastaniety. Nieco lepiej prezentują się subtelnie podniosłe motywy z utworów A Meta’ Strada i Consegna delle Armi, które można określić umownie pobocznymi motywami rewolucji. Tepepa e Price to z kolei motyw towarzyszący początkowym perypetiom tytułowych bohaterów – kompozytor zastosował tu intrygujące i na poły komiczne połączenie fletów piccolo i nieodzownych dla tej partytury gitar. Stojący po drugiej stronie barykady suspens Morricone buduje z kolei na dwojaki sposób: albo za pomocą agresywnych szarpań strun gitary, albo za pomocą tremoland sekcji smyczkowej.

Można przypuszczać, że wielu odbiorców będzie postrzegać Tepepę jedynie jako jedną z wielu ścieżek dźwiękowych Ennio Morricone stworzonych na potrzeby spaghetti westernu. Istotnie, trudno zaliczyć Tepepę do najlepszych prac Maestro z tego gatunku, niemniej z pewnością wciąż warta jest uwagi. To taki brat Zawodowca, tylko że zamiast przebojowego L’Arena mamy fascynującą piosenkę Al Messico Che Vorrei i niezły temat rewolucji.

Najnowsze recenzje

Komentarze