Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Andrzej Korzyński

Andrzej Korzyński – 80

(2020)
-,-
Oceń tytuł:
Tomek Goska | 26-04-2020 r.

Andrzej Korzyński to być może jeden z najbardziej niedocenianych polskich kompozytorów muzyki filmowej. Na pewno był przez lata niedoceniany przeze mnie. Choć nieustannie miałem do czynienia z jego twórczością (bo kto nie miał, oglądając dziesiątki zilustrowanych przez niego obrazów), to jednak zawsze więcej emocji i uwagi skupiały takie nazwiska, jak Kilar, Preisner czy Lorenc. Lata mijały, a kolejne odkrycia na poletku muzyczno-filmowym zmieniały nieco tę optykę postrzegania polskiej muzyki filmowej – zwłaszcza tej z lat 70. i 80. Nie powiem, że nie miały w tym udziału wydawnicze działania podejmowane przez kolegów z konkurencyjnego portalu, ale w tym przypadku zabrakło przysłowiowej kropki nad „i”. Taką – i to z wielkim przytupem – stawia ostatnimi czasy polska wytwórnia GAD Records, dzięki której nasz rodzimy rynek soundtrackowy w końcu zaczyna oddychać kultowymi reliktami z przeszłości. Nie trzeba chyba udowadniać, jak doskonałą robotę wykonuje ten label. Dziesiątki albumów, jakie wzbogaciły kolekcje polskich miłośników muzyki filmowej oraz tzw. „library music” są tego najlepszym przykładem. Pewna część tej kolekcji opiewa tytuły podpisane nazwiskiem Korzyńskiego. Skoro więc wybitny kompozytor obchodzi w tym roku (2020) swoje 80. urodziny, to czy jest lepsza okazja do podsumowania przebogatej twórczości tegoż artysty?



Zadaniem niemalże karkołomnym było stworzenie pojedynczego albumu zestawiającego największe highlighty z dorobku Korzyńskiego. Obok bowiem aktywności filmowej, miał on jeszcze w zanadrzu niezliczoną ilość utworów komponowanych i wykonywanych w ramach przeróżnych projektów muzycznych. Studio „Rytm” popularyzujące w radiu muzykę rock’n’rollową, czy chociażby formację Arp Life przecierające szlaki w polskim disco oraz funku. Zresztą tej ostatniej poświęcono trzypłytowy box zestawiający kompletny zestaw nagrań studyjnych i radiowych dokonanych w latach 1975-1978 z kultowymi już albumami Jumbo Jet oraz Z bezpieczną szybkością „na pokładzie”. Kawał świetnej muzyki! Zainteresowanych odsyłam zatem po więcej informacji do strony wydawcy. Tymczasem zerknijmy na zawartość krążka, który już w założeniach miał koncentrować się wyłącznie na filmowym dorobku Andrzeja Korzyńskiego.


80 – bo tak zatytułowano tę komplikację, to nie tyle podróż przez najbardziej znaczących akcentach filmowej kariery Korzyńskiego. To po prostu podróż. Dosyć zwariowana i dynamiczna. Nie pozostawiająca większej przestrzeni na nudę i po której na usta ciśnie się tylko jedno – „to już wszystko?”. Niestety… Aczkolwiek po dłuższym zastanowieniu może to i lepiej. Owa podróż, jakkolwiek daleka i barwna by nie była, odbywa się bowiem w dosyć komfortowych warunkach. Wszystko, co mamy okazję zobaczyć (usłyszeć), podziwiamy niejako z dystansu – zza szyby dystansującej nas od przeprawiania się przez połacie trudno ukształtowanych terenów. I choć w przypadku miłującego melodię Korzyńskiego, trudno to sobie wyobrazić, to jednak trzeba wziąć na poprawkę jego wielką pasję do eksperymentowania, nie zawsze zgodnego z estetycznymi wymogami ówczesnych i współczesnych odbiorców, ale z korzyścią dla samej materii filmowej. Taka podróż ma jeszcze jedno ciekawe oblicze. Odwiedzając przeróżne miejsca przypisujemy im pewien zestaw emocji oraz wrażeń. Niektóre z nich przepuszczone są przez sitko jakichś nabytych wcześniej doświadczeń lub po prostu sentymentu. Inne natomiast pozwalają odkryć coś nowego. I choć fragmenty wykorzystane do stworzenia tej kompilacji są w gruncie rzeczy „oczywiste”, to nie brakuje również kilku miłych niespodzianek.



Zacznijmy od tego, czego można było się spodziewać po albumie 80. Chyba trudno było sobie go wyobrazić bez przynajmniej zdawkowego wspomnienia tematów z wydanych przez GAD Records soundtracków, czyli Akademii Pana Kleksa, 07 zgłoś się, Wielki Szu czy też Tulipan. Już ten zestaw idealnie podsumowuje eklektyczny charakter twórczości Korzyńskiego. Z jednej strony bowiem elektronika serwująca odbiorcy łatwo wpadające w ucho, rytmiczne disco. Z drugiej – wulkan emocji ukryty pod płaszczykiem ciepłej, orkiestrowej muzyki. A to tylko początek naszej podróży. Najbardziej emocjonujące będzie przeprawianie się przez najmniej znane nam rejony twórczości Korzyńskiego. Najmniej znane rzecz jasna z albumowych wojaży tegoż materiału. A wśród nich znajdziemy przepiękny motyw z serialu Janka, jazzujące kawałki z Floriana czy Ocalenie, także ujmujące motywy z Bestii, Anny Marii oraz Wedle Wyroków Twoich. I jak zapewniają wydawcy, część z pojawiających się tu fragmentów są zapowiedzią kolejnych albumów, ot chociażby jak planowane wydanie muzyki do serialu Janka. Czekamy więc z niecierpliwością!



A ten czas oczekiwania skutecznie umilić może opisywany tu album 80 zestawiający największe highlighty z filmowej twórczości Korzyńskiego. I mimo że nie należę do wielkich entuzjastów wszelkiego rodzaju kompilacji (bo zawsze czegoś mi w nich brakuje), to „osiemdziesiątkę” Korzyńskiego przyjmuję z pełnią inwentarza bez zbędnego malkontenctwa. Absorbująca treść wsparta jest bowiem ciekawym sposobem prezentacji nachodzących na siebie fragmentów przypominających autentyczną podróż. Barwną, wciągającą, ale i zaskakującą niebywałą wyobraźnią polskiego kompozytora. Polecam więc wszystkim – zarówno amatorom, jak i koneserom twórczości Korzyńskiego. Każdy znajdzie tu coś dla siebie.


Najnowsze recenzje

Komentarze