Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Bear McCreary

I Still See You

(2018)
-,-
Oceń tytuł:
Tomek Goska | 01-11-2018 r.

W wyniku nieudanego eksperymentu naukowego, dochodzi do potężnej eksplozji. Giną miliony ludzi. Tragedia uderza w pozostałych przy życiu tym bardziej, iż ofiary wypadku zaczynają pojawiać się w ich rzeczywistości jako…duchy. Zapętlone w czasie, odtwarzają ciągle te same sceny z ich życia. Akcja filmu I Still See You rozpoczyna się dziesięć lat po tym wydarzeniu. Ludzkość zaczyna oswajać się z egzystującymi obok nich zjawami, ale nie młoda Roni, która zaczyna podejrzewać, że jeden z tych duchów czyha na jej życie. Prawda okazuje się o wiele bardziej skomplikowana niż jej się wydaje…

Opis fabularny zachęca do mierzenia się z tym nietypowym widowiskiem Scotta Speera. I w kategoriach gatunkowych młodzieżowego thrillera s-f, I Still See You sprawuje się całkiem dobrze. Kiedy trzeba zaskoczy świetnymi wizualiami i umiejętnie budowaną grozą, a w scenach o zwiększonej dynamice nie zgrzeszy zbyt leniwym montażem. Ale im dalej zagłębiamy się w istotę tej historii, tym bardziej dochodzimy do wniosku, że twórcy nie do końca wiedzieli, jak zagospodarować wyprowadzone wcześniej koncepcje – pomysły, które zaczerpnięte zostały z powieści Daniela Watersa pod tytułem „Break My Heart One Thousand Times”. Nie wiem, jak to się ma do literackiego pierwowzoru, ale można odnieść wrażenie, że filmowa historia inspiruje się szeregiem zjawisk popkulturowych, które z powodzeniem przenoszone są ostatnio na duży i mały ekran. Nic bowiem w warstwie narratywnej nie jest w stanie nas zaskoczyć. Aczkolwiek nie ma to większego znaczenia w obliczu faktu, że film ogląda się całkiem przyjemnie. A jednym z czynników umilających tę projekcję jest ścieżka dźwiękowa pełniąca bardzo istotną rolę w tym widowisku.



Jej autorem jest jeden z najbardziej rokujących ostatnio kompozytorów młodego pokolenia. Zaczynając od projektów telewizyjnych, coraz aktywniej udzielał się również w kinowych pełnometrażach. O Bearu McCreary słyszał już chyba każdy miłośnik muzyki filmowej. Najwięcej w kontekście głośnych angaży, co nie oznacza, że na stałe rozstał się z filmową niszą, z jakiej wyrósł. Przykładem niech będzie współpraca ze Speerem nad I Still See You, która jest pokłosiem jeszcze akademickich kontaktów kompozytora z tym reżyserem. Proces powolnego rodzenia się do życia tego obrazu ma swoje początki wiele lat temu, kiedy do wstępnych szkiców scenariusza Bear tworzył równie nieociosane szkice tematyczne. Kiedy projekt zaczął nabierać realnych kształtów powrócono do tych pomysłów, tworząc konkretne rozwiązanie na zagospodarowanie przestrzeni audytywnej.

A dzielić się ona miała na dwa równolegle pracujące ze sobą, muzyczne światy. Pierwszy z nich zamykał się w poruszanych przez Speera, wątkach fantastycznych. Świat duchów przenikający znaną nam rzeczywistość uruchomił cały arsenał poprawnych gatunkowo rozwiązań. Jest więc dosyć klasycznie w podejściu do środków muzycznego wyrazu. Subtelnie prześlizgującą się pomiędzy kadrami, symfonikę, uzupełniają równie subtelne, co piękne, partie chóralne. Trzeba przyznać, że Bear daje tutaj popis swoich możliwości w łączeniu tych dwóch elementów wyrazu. Sceny z duchami w roli głównej to fantastyczny kolaż audiowizualny, który ustępuje tylko wybranym fragmentom z ujmującym wokalem Aeone. Bear poszedł o krok dalej, przetwarzając głos brytyjskiej piosenkarki w taki sposób, aby tworzył swoistego rodzaju wielogłos. Efekt jest na tyle satysfakcjonujący, aby jedną ze scen opatrzonych tym zabiegiem (widmo morderstwa pewnej dziewczyny) uznać za mini-arcydzieło w stale powiększającym się dorobku Beara. Na tym bynajmniej nie kończy się fantazja kompozytora.

Rzucić to wszystko w brutalne objęcia elektronicznych, współczesnych form wyrazu? Czemu nie? Choć takie rozwiązanie może się wydawać pretensjonalne dla wielu miłośników pisanej z klasą, muzyki filmowej, to można jakkolwiek zrozumieć taki obrót spraw. Twórcy chcieli, aby wszystko co tyczy się głównej bohaterki, tudzież młodej, troszkę przytłoczonej życiem Roni, obracało się w jej rzeczywistości i młodzieńczym sposobie postrzegania świata. Symfoniczno-elektroniczna hybryda wydawała się więc najbardziej sensownym rozwiązaniem. Aczkolwiek temat przypisany dziewczynie, paradoksalnie obraca się wokół bardzo klasycznych form wyrazu. Melancholijna melodia oparta jest bowiem na ujmującej pracy sekcji smyczkowej. Natomiast działania Roni, które doprowadzą do tragicznego w skutkach, obrotu spraw – to już jest najbardziej wdzięczne pole do szaleństw z modernistycznymi brzmieniami. Pulsujące bity, przetworzone dźwięki i mnóstwo elektronicznych wypełniaczy, sprowadzających klasową muzykę McCreary’ego do poziomu statystycznego rzemiosła. Niestety… A może stety. W filmie to działa. O tyle, na ile pozwala na to dźwiękowy miks, który w bardziej dynamicznych scenach potrafi zepchnąć ścieżkę dźwiękową na ubocze. Ale zdążyliśmy się już do tego przyzwyczaić. Współczesna estetyka miksowania dźwięku w filmie rzadko kiedy daje większe pole do popisu warstwie muzycznej. Ale od czego jest album soundtrackowy?

Nie będę ukrywał, że to właśnie dzięki niemu zapragnąłem sięgnąć po film Speera. Ścieżka dźwiękowa do I Still See You wydana w formie elektronicznej przez wytwórnie Beara, Sparks & Shadows, zauroczyła mnie i nie pozwoliła o sobie zapomnieć przez kilka dni po pierwszym odsłuchu. Choć z każdym kolejnym zaczęło objawiać się coraz więcej niechcianych duchów / demonów, pokutujących w warsztacie tegoż kompozytora, to jednak pierwsze wrażenie mówiło tu najwięcej. Mamy do czynienia z kolejnym, solidnym produktem od autora kultowych soundtracków do Battlestara.



Jakiekolwiek zestawianie I Still See You z wyżej wymienionym serialem mija się tutaj z celem. Bear bardzo wydoroślał muzycznie od tego okresu, choć pewne pozostałości w dalszym ciągu dają o sobie znać. A jedną z nich jest nieustannie krytykowana warstwa perkusyjna. Tworzona niemalże mechanicznie sprowadza do wspólnego mianownika większość utworów akcji pisanych przez tego twórcę. I nie inaczej jest w przypadku utworów RUN, Darkness Falls czy Revelation and Transference zawartych na omawianym tu soundtracku. Choć rytmizacje i sposób ich kreowania mogą budzić sporo pretensji, to jednak trzon melodyczny skutecznie rozgrzesza te drobne występki. Każdy z tych utworów, mimo sztampowej formuły, opowiada pewną historię. Rozwija się proporcjonalnie do wyprowadzanych środków i zaskakuje całkiem dobrym łączeniem ze sobą surowego, cyfrowego świata z „analogowymi” wokalizami.

Oczywiście największą uwagę skipią kawałki, w których partycypowała Aeone. Z trzech słyszanych na krążku chciałbym zwrócić szczególną uwagę na jeden – Watch Her Die. Bez filmowego kontekstu trudno pojąć siłę wyrazu tej skromnej melodii, ale po seansie wszystko nabiera większego sensu, stawiając rzeczony utwór w ścisłym gronie highlightów soundtracku. Do takowych z pewnością zaliczyłbym również fragment otwierający film, Ten Years Later, gdzie sukcesywnie wprowadzani jesteśmy w ponure realia. Najpierw za pomocą delikatnych, chóralnych fraz, a później w asyście wiodących orkiestrę smyczków. Na pewien sposób imponuje również finał filmowej historii, dosyć ładnie zilustrowany utworem Dance Beneath the Ice. Nie tak dawno rozpływałem się nad emocjonalną studnią jednego z tematów Paradoksu Cloverfield. Cóż, może nie dostajemy tutaj tak silnego bodźca, ale rzeczony kawałek potrafi zagrać na emocjach słuchacza, pozostawiając go z nieodpartą chęcią na kolejne odsłuchy.



Śledzę karierę Beara niemalże od jej początków w serialu Battlestar Galactica. Miała ona różne odcienie. Po chwilowym entuzjazmie, przyszedł również czas na rozczarowania. Ale to, co ostatnio pokazuje ten kompozytor, pozwala mieć nadzieję na pomyślny rozwój kariery. Nie będę pisał, że wszystko, co bierze w swoje ręce obraca w złoto, ale najwyraźniej jest na wznoszącej fali. I oby ta fala trwała jak najdłużej, wynosząc go tak wysoko, jak tylko się da. A że przy okazji brał będzie mniejsze, niszowe wręcz projekty? Nie mam nic przeciwko. O tyle, o ile będą jakościowo dorównywały ścieżce dźwiękowej do I Still See You. Polecam.

Najnowsze recenzje

Komentarze