Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Masaru Sato

Jūjin Yuki Otoko (Half Human)

(1955/1997)
-,-
Oceń tytuł:
Dominik Chomiczewski | 12-09-2016 r.

Wśród japońskich potworów lat 50. możemy znaleźć min. Godzillę, Anguirusa, Rodana i Snowmana. Zaraz, zaraz… Kogo? Tak, Snowmana, bestie żyjącą w Alpach Japońskich (wyraźne nawiązania do legend o Yeti). Nie jest on typowym kaiju, albowiem termin ten przypisuje się wielkim potworom, takim jak chociażby Godzilla. W przypadku Snowmana używa się określenia kaijin, co ma podkreślać jego humanoidalną fizjonomię. Bez wątpienia jest on jednym z najbardziej zapomnianych stworów wyprodukowanych przez wytwórnię Toho. Jūjin Yuki Otoko (Half Human lub The Abominable Snowman) z 1955 roku, jedyny film, w którym pojawiła się ta kreatura, nawet w Japonii nie cieszył się popularnością. Nie pomogli stojący za kamerą Ishiro Honda i odpowiadający za efekty specjalne Eiji Tsubaraya. Warto zaznaczyć, że Half Human to druga produkcja Hondy w tym gatunku, a także trzecia, po Godzilli i Godzilli kontratakuje, powstała w Kraju Kwitnącej Wiśni.

Half Human to pierwszy z dwóch filmów Hondy, do którego muzykę napisał Masaru Sato. Widać, że włodarze japońskich wytwórni pokładali w młodym kompozytorze spore nadzieje. Rok 1955 był dla niego czasem debiutu w branży. W ciągu 12 miesięcy zilustrował 8 filmów, wliczając w to także dokończone po swoim nauczycielu, Fumio Hayasace, partytury z Żyję w strachu Akiry Kurosawy i Legendy klanu Taira Kenjiego Mizogouchiego. O ile ciężko dziś ocenić, jaki był udział Sato w ostatecznym kształcie rzeczonych w poprzednim zdaniu ścieżek dźwiękowych, o tyle inny projekt Japończyka zrealizowany w tym samym roku, Godzilla kontratakuje, daje nam pobieżny obraz ówcześnie 27-letniego maestro. Niestety soundtrack z sequela słynnego filmu Hondy zaliczany jest do najgorszych w serii. Rzuca się w uszy pewna ostrożność, zachowawczość, brak melodycznej smykałki i pomysłowego żonglowania elementami muzyki zachodniej i wschodniej, co też w sporej mierze cechowało jego późniejsze prace. Czy to samo toczy się muzyki z Half Human? Niestety tak.

Partytura Japończyka to w sporej mierze suspens. Po początkowych, w miarę obiecujących utworach, do których jeszcze nawiążę, muzyka staje się posępna, mroczna, częściowo atonalna i zasadniczo niezbyt lekka i łatwa w odsłuchu. Chropowate smyczki, trochę dysonujący blach, pomruki różnych instrumentów – głównie za pomocą tych środków wyrazu Sato buduje swój score, co też w pewnej mierze przypomina wspomniany wcześniej soundtrack z filmu Godzilla kontratakuje. Oczywiście zdarzają się tutaj bardziej intrygujące fragmenty, jak na przykład „bębniarskie” What was left Behind, czy oparte na dwóch fortepianowych nutach The Cliff of Death, ale na dłuższą metę jest to raczej materiał męczący podczas obcowania z nim w domowym zaciszu. Nie pomaga też dość słaba jakość dźwięku, choć ze względu na rok powstania tej ścieżki dźwiękowej, nie wypada tego aspektu zaliczać do wad.

Z warstwy tematycznej wybija się przed szereg motyw, pojawiający się po raz pierwszy w utworze Main Title. Jest to przyjemna, lekka, choć nieszczególnie zapadająca w pamięć, czy też oryginalna melodia. Usłyszymy ją także w trzech ścieżkach zatytułowanych Camping, na których znalazła się w wersji śpiewanej oraz gwizdanej. Jako że są to fragmenty muzyki źródłowej, możemy domniemywać, że ów temat pochodzi z folkloru, bądź też muzyki popularnej, choć trudno mieć co do tego całkowitą pewność (ówczesna metodyka pracy w Japonii rzadko kiedy przewidywała powstawanie muzyki przed okresem zdjęciowym). Wyraźniejsza melodyka daje o sobie znać jeszcze w drugim kawałku na płycie, sympatycznym Making Way Through The Snow, w którym Japończyk przeplata ze sobą frazy sekcji dętej blaszanej, z nieco komicznym w wydźwięku kolażem fortepianu i instrumentów dętych drewnianych.

Najciekawiej prezentuje się jednak, że tak to określę, obrzędowy materiał, który ma odzwierciedlać dzikość miejsca zamieszkanego przez tytułowego potwora. Należą do niego Garan Valley oraz The Prayer, wykorzystujące etniczne perkusjonalia i przeciągłe, zawodzące chóry. Choć daleko do bodaj najlepszej, rytualnej kompozycji z filmów tokusatsu, czyli świetnemu tematowi głównemu Akiry Ifukube z film King Kong vs. Godzilla, to jednak należy docenić względnie ciekawe eksperymentatorstwo Sato. Szkoda tylko, że tak rzadko będziemy mieć do czynienia z tymi stylizacjami. Pojawiają się jeszcze tylko w sekcji alternatywnych i dodatkowych utworów, które jak zwykle zupełnie niepotrzebnie dopychają krążek.

W recenzjach tego typu prac często dobrą radą dla czytelnika jest polecenie mu jakiejś składanki, w której materiał z omawianej płyty zostałby podany w skróconej i dużo bardziej przystępnej formie. Niestety raczej ciężko to powiedzieć w przypadku ścieżki dźwiękowej z Half Human. Sęk tkwi bowiem w tym, że pomimo kilku ciekawszych pod aranżacyjnym względem fragmentów, rzeczona partytura praktycznie nie posiada jakiś wyróżników, które mogłoby ją godnie reprezentować poza filmowym kontekstem. Nawet całkiem udany temat przewodni raczej nie posiada dostatecznych argumentów, aby wybić się tle późniejszych melodii Japończyka, ani tym bardziej wejść do repertuaru koncertowego. W końcowym rozrachunku soundtrack z Half Human to pozycja przeznaczona głównie dla fanów Masaru Sato, dla których może się on stać przedmiotem analizy wczesnego okresu twórczości tego artysty.

Najnowsze recenzje

Komentarze