Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Ennio Morricone

Gente di Rispetto (Ludzie godni szacunku)

(1975/2006)
-,-
Oceń tytuł:
Marek Łach | 19-07-2008 r.

Ennio Morricone z filmów sensacyjnych, policyjnych i kryminałów wszelkiej maści większość słuchaczy zna głównie za sprawą kilku znakomitych jego ścieżek lat 80-tych i 90-tych, z klasyką gatunku oczywiście, czyli Nietykalnymi na czele. Włoch jednak o wiele wcześniej zaczął swoją przygodę z kinem sensacji, które podobnie zresztą jak i inne podgatunki towarzyszyło mu właściwie od zarania jego kariery. Frapująca zapewne byłaby analiza jego historycznego wkładu w ilustrację tego oblicza europejskiej kinematografii, niemniej i bez wdawania się w zbytnie szczegóły, co przy tej ilości przedsięwzięć byłoby zajęciem karkołomnym, bardzo łatwo dostrzec już w połowie lat 70-tych tendencje i rozwiązania, które stały się później podwaliną dla wspomnianych Untouchables czy chociażby świetnego In the Line of Fire. Tak właściwie po dziś dzień jest to w jakimś stopniu ten sam Morricone, co 30 lat temu, a recenzowany tu dramat sensacyjny Gente di Rispetto to tylko jedno ze świadectw tego stanu rzeczy.

W rzeczywistości bowiem, nikt nie byłby zaskoczony, gdyby ilustracja ta powstała już w XXI wieku. Włoch wszak zawsze odporny był na wszelkie zawirowania, jakie towarzyszyły ewolucji muzyki filmowej i zawsze pisał swoje, nie oglądając się na kolegów zza Oceanu i eksperymentując zgodnie z własną muzyczną wizją. Wizja ta co prawda w pewnym momencie zaczęła trącić myszką, a Morricone z nowatora stał się kompozytorem zamkniętym w kokonie swoich przyzwyczajeń, niemniej nawet w słabszych jego pracach wyróżnikiem jest wciąż ten sam wyjątkowy styl, który nie sposób przyrównać do czegokolwiek powstającego w Hollywoodzie. W przypadku Gente di Rispetto, w swoim czasie zapewne świeżego i momentami ekscytującego, występują wszystkie znamiona tego stylu – od wzruszających, lirycznych tematów, po frenetyczny i niepokojący suspense czy drażniącą zmysły, agresywną muzykę akcji.


A całość zaczyna się niewinnie, ślicznym (być może zaczerpniętym z tradycyjnej melodii) tematem na mandolinę i gitarę, który natychmiastowo wrzuca słuchacza w duszny klimat słonecznej Sycylii, ale Sycylii znanej z obrazów mafijnych, pięknej i tajemniczej, pociągającej i groźnej, Sycylii w której zaułkach usłyszeć można mroczne i tragiczne opowieści o synach i córkach porwanych przez mafijną ośmiornicę. Prosty, stylizowany temat ma właśnie ów gorzki posmak, znany dobrze z twórczości Nino Roty, nadający owej łatwiej, chwytliwej melodii swoistej głębi oraz – mimo leniwej statyczności – zalążków dramaturgii. Drugi temat główny, Solo Per Amore, to już klasyczny Morricone, z urokliwą melodią wygrywaną na fagocie i eterycznym niemal, lirycznym podkładem smyczkowym w tle, sennie snującymi się jako sycylijski love theme w takt rytmicznych fortepianowych akordów. W kulminacyjnym momencie fortepian ów przejmuje inicjatywę, na kilkadziesiąt sekund nadając utworowi cudownego, nieco staroświeckiego posmaku w stylu dawnych prac Wojciecha Kilara, i wtedy właśnie Gente di Rispetto błyszczy najjaśniej, brzmi najszlachetniej.

Liryczny kunszt Morricone sprawia, że prosta melodyka nie prezentuje się topornie i choć nie wymaga ona od słuchacza muzycznej erudycji, nie epatuje jarmarczną taniochą i mimo że w swoim czasie taśmowo wręcz produkowana, rozbrzmiewa autentycznymi emocjami, potrafi wzruszyć i uatrakcyjnić odbiór albumu. W kontraście dla niej funkcjonuje również bardzo typowy dla Włocha materiał sensacyjny (Gente Ipocrita, Passeggiata a Rischio), z nerwową sekcją smyczkową i zgrabnie wplecioną gitarą, które pokazują, jak wcześnie Morricone pewne schematy muzyczne opracował i przez kolejne lata jedynie je udoskonalał i przebudowywał. Dziś trudno być tymi sekwencjami zaskoczonym, w swoim czasie jednak wyznaczały kierunki rozwoju gatunku i bez wątpienia dodały mu wiele barwności. Pewną powtarzalność albumowego materiału (4 wersje tematu sycylijskiego, powtórki tematu miłosnego i partii suspense) rekompensuje kilka pobocznych wątków, z zamyślonym i ospałym, tytułowym utworem Gente di Rispetto na czele, gdzie delikatne podkreślenia głównej linii melodycznej przez sekcję dętą przywodzić mogą na myśl surrealizm muzycznej ilustracji herrmannowskiego Taksówkarza czy późniejszego Frantica pióra samego Morricone. Weteran opisywaną płytą nie będzie zaskoczony i zapewne większa popularność innych prac Włocha przynosi Gente di Rispetto pewną ujmę, tym bardziej że jest to bardzo dobra muzyka, przyćmiona wyraźnie podobnymi stylistycznie pracami kolejnych dekad. Poza tym kontekstem i z historycznego punktu widzenia broni się jednak sama.

Najnowsze recenzje

Komentarze