|
|||||||||||||||||||
![]() ![]() |
recenzje
EmmaPierwszy w historii Oscar w kategorii “Best Score” trafia w ręce kobiety. Wydarzenie po kronikarsku znaczące i aż chciałoby się rzec, że nagroda ta przypadła kompozycji wybitnej, wyróżniającej się na tle – swoją drogą, niezbyt mocnej w roku 1996 – konkurencji. Niestety, rzeczywistość prezentuje się w tym przypadku zgoła inaczej, a zwycięska Emma pióra Rachel Portman to praca przeciętna nie tylko dla gatunku jako całości, ale sztampowa również w kontekście kariery swojej artystycznej matki. W moim przekonaniu – kolejna pomyłka, którą można zapisać na konto niezawodnej Akademii. ![]() Nie byłoby to oczywiście problematyczne, wszak duża część gatunku stawia na doznania bardziej estetyczne niż intelektualne, gdyby nie jeden szkopuł – otóż muzyka ta jest nudna, pozbawiona niespodzianek, jakiegokolwiek elementu zaskoczenia. Portman jest kompozytorką na tyle dobrze wykształconą, że skromnymi formami muzycznymi operuje tu bez problemów i mimo że jej stylizacje nie są zbyt daleko posunięte, dorze wpasowują się w klimat epoki, niemniej na tym właściwie walory tej partytury się kończą. W zasadzie bowiem, emocje, które autorka oferuje odbiorcy, są w dużej mierze plastikowe, nadmiernie ugrzecznione i napisane od linijki. Portman w swojej karierze grzech ów popełnia dość często, jednak zdarzało jej się nieraz uciec od owej banalizacji treści i wznieść swoje prace na wyższy poziom emocjonalny (vide The Cider House Rules czy nawet Chocolat) – w przypadku Emmy trudno dostrzec choćby próbę urozmaicenia tej warstwy artystycznej. Kompozycja ta jest gładka i śliczniutka niczym odpustowa błyskotka i poza pierwszym wrażeniem estetycznym nie oferuje nic w zamian. ![]() Nie chcę Emmy skreślać, zwłaszcza że, jak widać po poniższych ocenach, nie jest to kompozycja zła, tylko po prostu przeciętna. Niestety, przeciętność w wykonaniu pani Portman nie jest tą samą przeciętnością, o której mówimy w przypadku słabszych prac Ennio Morricone czy Georgesa Delerue. U Brytyjki brak głębszej refleksji nad filmem, brak emocjonalnego kontaktu z postaciami, brak wreszcie muzycznej wyobraźni, która uczyniłaby Emmę czymś więcej niż anemicznym, pustym landszaftem. Słucha się tego łatwo, tematy można zanucić raz za czas, ale w kategorii ilustracji filmowych jest czymś na kształt tanich pamiątek wciskanych turystom na zakopiańskich Krupówkach czy krakowskim Rynku Głównym. Stąd statuetka Oscara to kiepski żart. ![]() Autor recenzji: Marek Łach
Nasza ocena
Lista utworów
Komentarze Adrian 2008-04-13 02:58 ![]() "Stąd statuetka Oscara to kiepski żart". Rachel Portman jest świetnym kompozytorem. Czekolada, Wbrew regułom.. Troche się powtarza ale ma naprawdę świetny lekki styl, ogromny talent, pewną oryginalność, słuchalność i bardzo małą ilosć wyróżnien zwłaszcza jak na kobietę. Wolę oscara dla Pani Portman która zasługuje na niego za całokształt( przyszłe partytury po Emmie) niż któregoś z kolei dla Menkena który ma już świadomość że jest świetny. W przyszłości Portman o statuetke bedzie walczyła z GLadiatorem ZImmera, Tygrysem Tan Duna, American Beauty Newmana z którymi jej skromna(acz piękna) muzyka nie będzie miała szans wygrać, stąd oscar za Emme BARDZO cieszy. Przypominam, ze Oscar ten przypadł Portman w specyficznym okresie, kiedy ścieżki dla filmów komediowych nagradzane były oddzielnie i wśród nich przeważały kompozycje co najmniej średnie, dlatego Oscara tego typu nie można równać z nagrodzonymi "zwykłymi" dramatycznymi ścieżkami (w tamtym roku nagrodę za najlepszą ścieżkę dramatyczną dostał "Angielski Pacjent"), dlatego sam fakt przyznania nagrody nie dziwi, bo muzyka do "Emmy" jest przyjemna i ładnie sprawdza się w filmie. Nie jest to może dzieło na miarę "Czekolady", ale na pewno lepsze niż najnowsze, wtórne prace Portman, które świadczą o tym, że brakuje jej inwecji i nie jest jednak artyską, ale rzemieślniczką. Dlatego właśnie cieszę się, że ta kategoria oscarowa szybko zniknęła - rozumiem, że chodziło o przełamanie monopolu Menkena, no ale w kolejnych latach jej istnienia wyróżniano nominacjami tyle przeciętnych rzeczy, że jak się na to teraz patrzy to ręce opadają. Właściwie i 96 i 97 rok dobrze to pokazują - zwycięstwo Dudley z Zimmerem też mnie drażni (żeby nie było: nie jestem szowinistą:P). Tak właściwie dopiero 98 rok pokazał, że i ta kategoria może byc silna, ale czy tak naprawdę Mulan i Książę Egiptu nie załapałyby się i bez tego na standardowe "Original Dramatic Score"? A te Oscary za całokształt... gdyby JNH dostał w tym roku za Claytona, to ludzie rwaliby sobie włosy z głowy, mimo że przecież kompozytor ten zasłużył, żeby w końcu dostac jakąś statuetkę... Oscar za przeciętną muzykę. |
![]() Kompozytor:
Dyrygent:
Orkiestrator:
Wydawca:
Producent:
|
|||||||||||||||||
Strona hostowana przez www.twojastrona.pl |
Copyright © 2005-2021 FilmMusic.pl. Wszelkie materiały multimedialne wykorzystane na tej stronie służą jedynie celom informacyjnym. |
Projekt i wykonanie |